Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?

Dla polskiej gospodarki ważne jest, by deregulacja nie okazała się tylko chwilową modą, epizodem kampanii wyborczej. Deregulacja może być ważnym paliwem dla rozwoju. Tylko trzeba zacząć ją robić, a nie tylko o niej mówić.

Publikacja: 14.03.2025 07:25

Marek Tatała, ekonomista, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej

Marek Tatała

Marek Tatała, ekonomista, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej

Foto: Materiały prasowe

Gdyby zorganizować konkurs na gospodarcze słowo roku, mamy jednego z faworytów – „deregulacja”. Za sprawą spotkania premiera Donalda Tuska z przedsiębiorcami tematyka ta urosła, przynajmniej na jakiś czas, do jednej z najważniejszych spraw w polityce. Jednak jest ona ważna przede wszystkim dla gospodarki.

Dzięki deregulacji gospodarka może rosnąć szybciej, a to oznacza i lepsze warunki życia, i więcej pieniędzy na ważne zadania państwa – przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa. Przedsiębiorcy pracują nad listą konkretnych postulatów w ramach inicjatywy SprawdzaMY, minister Maciej Berek tworzy rządowy zespół ds. deregulacji, ale czy faktycznie uda się coś zmienić? O deregulacji mówi się przecież od lat. Politycy powinni w końcu przejść od słów do czynów.

Polska liderem wzrostu wbrew złemu prawu

„Brak konkurencyjności polskich przepisów gospodarczych znacząco osłabia Polskę w wyścigu o kapitał i udział w światowym rozwoju społecznym i gospodarczym”. To słowa z 2009 roku, z raportu „Polska 2030. Wyzwania rozwojowe” pod redakcją naukową Michała Boniego, ze wstępem Donalda Tuska. Pomimo tego osłabienia Polska była w ostatnich 15 latach europejskim liderem wzrostu. Nie dzięki doskonałemu prawu gospodarczemu, a pomimo uderzających w konkurencyjność przepisów. W międzynarodowych rankingach oceniających gospodarczy ekosystem wciąż wypadamy blado, na tle innych krajów UE i OECD.

W największych firmach nadmierne regulacje oznaczają konieczność zatrudniania dużej liczby prawników i księgowych. W najmniejszych spadają często na właściciela, dlatego regulacje są szczególnie dotkliwe dla mikro i małych przedsiębiorstw

Wolność gospodarcza w Polsce taka jak w Grecji, podatki prawie jak w Peru

W indeksie wolności gospodarczej kanadyjskiego Fraser Institute zajmujemy 70. miejsce i wspólnie z Grecją należymy do najgorzej ocenianych krajów UE. W innym rankingu – amerykańskiej Heritage Foundation, Polska wypada nieco lepiej pod względem wolności gospodarczej, ale 42. pozycja to nadal jeden z gorszych wyników w regionie i Europie.

Kiedy jeszcze Bank Światowy robił rankingi Doing Business, to w edycji z 2020 roku Polska zajęła 40. miejsce. Z kolei w najnowszym International Tax Competitiveness Index, oceniającym m.in. jakość systemu podatkowego, Polska zajęła 31. pozycję wśród 38 badanych krajów. W Tax Complexity Index jest jeszcze gorzej i na 64 kraje zajmujemy przedostatnie miejsce, w skomplikowaniu podatków wypadając tylko lepiej niż Peru.

Jakby tego było mało, to z danych Komisji Europejskiej wynika, że średni czas potrzebny do rozstrzygnięcia procesowych spraw cywilnych i gospodarczych w polskich sądach pierwszej instancji jest piąty z najdłuższych w Unii. Niestety, mógłbym jeszcze długo wymieniać rankingi, w których Polska wypada dużo gorzej niż nasz potencjał i aspiracje.

Co nam może dać deregulacja?

Premier Tusk zapowiedział podczas przemówienia na Giełdzie Papierów Wartościowych, że chciałby awansu Polski w rankingu szczęśliwości, ale jak widać, mamy o wiele więcej do zrobienia. Dobra wiadomość jest taka, że istnieje związek pomiędzy wolnością gospodarczą i poczuciem szczęścia mierzonym przez World Happiness Report. Poprawiając ocenę w jednym z obszarów, możemy też awansować w drugim. Ale co tak naprawdę daje nam deregulacja?

W skali mikro zmniejszenie liczby przepisów i uproszczenie prawa pozwala przedsiębiorcom bardziej poświęcić się swojej głównej aktywności – spełnianiu potrzeb klientów. Mniej czasu i zasobów, które trzeba poświęcić na sprawozdawczość, płacenie podatków, spełnianie wymogów prawnych, uzyskiwanie pozwoleń i spory sądowe, to więcej możliwości tworzenia miejsc pracy i rozwijania biznesu. Przykładowo, ostatnie dostępne szacunki Banku Światowego pokazywały, że średni czas potrzebny na spełnienie samych zobowiązań podatkowych wynosił w Polsce 334 godziny rocznie. W największych firmach nadmierne regulacje oznaczają konieczność zatrudniania dużej liczby prawników i księgowych. W najmniejszych spadają często na właściciela, dlatego regulacje są szczególnie dotkliwe dla mikro i małych przedsiębiorstw.

W skali całej gospodarki deregulacja może przyspieszyć tempo wzrostu, a więc poprawy poziomu życia mieszkańców

Nadmierne regulacje hamują wzrost gospodarczy

W skali całej gospodarki deregulacja może przyspieszyć tempo wzrostu, a więc poprawy poziomu życia mieszkańców. Z kolei nadmierne regulacje hamują wzrost gospodarczy. Amerykański Mercatus Center wyliczył, że w latach 1980–2012 koszty regulacji wynosiły w USA 0,8 proc. PKB rocznie. Gdyby poziom obciążeń regulacyjnych pozostał na stałym poziomie od 1980 roku, gospodarka amerykańska mogłaby być 25 proc. większa, co przełożyłoby się na korzyści – 13 tys. dolarów w przeliczeniu na mieszkańca.

Simeon Djankov, Caralee McLiesh i Rita Maria Ramalho szacowali, że kraj, któremu uda się przejść z grupy najbardziej do najmniej przeregulowanych, według rankingów Doing Business, może spodziewać się zwiększenia rocznej stopy wzrostu o 2,3 pkt proc. Alberto Alesina i inni współautorzy wskazywali, że ponaddwukrotnie szybszy wzrost gospodarczy w USA niż w dużych gospodarkach Europy (Niemcy, Francja, Włochy) w drugiej połowie lat 90. wyjaśniają m.in. różnice w regulacjach. Dziś o deregulacji mówią najważniejsi przedstawiciele instytucji europejskich, dostrzegając w niej jedno z narzędzi do poprawy konkurencyjności i przyspieszenia wzrostu w Europie.

Dlaczego deregulacja jest blokowana?

Skoro deregulacja przynosi korzyści, to dlaczego tak często jest blokowana? Po pierwsze, opór dla deregulacji bywa elementem sporu politycznego. W Polsce może to wystąpić w samej koalicji rządzącej, szczególnie po jej lewej stronie. I to pomimo tego, że polska lewica często mówi o „modelu skandynawskim”. Tymczasem Dania jest zazwyczaj w czołówce rankingów wolności gospodarczej i warunków dla prowadzenia firm, wysoko plasują się także inne kraje Skandynawii. Deregulacja jest więc jednym z elementów przybliżania się do tego wymarzonego przez niektórych modelu.

Można się spodziewać, że będzie dochodzić do demonizacji idei deregulowania gospodarki i próby budowania przekazu, że deregulacja służy wyłącznie biznesowi. Tak oczywiście nie jest, dlatego że firmy mniej skrępowane przepisami, skupione na działalności gospodarczej i rozwoju, a nie biurokracji, mogą tworzyć nowe miejsca pracy, dbać o wzrost efektywności i wynagrodzeń.

Kto sypie piach w tryby deregulacji?

Po drugie, hamulcowym deregulacji często są urzędnicy, którzy nie chcą rezygnować z raz pozyskanych narzędzi, na przykład kontrolnych. Nie jest przypadkiem, że gdy premier Tusk mówił na GPW o gospodarczym roku przełomu, w rządzie od miesięcy blokowany był – przez dwa resorty – pakiet deregulacyjny Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Skoro coś robiliśmy tak samo od lat, to dlaczego to zmieniać? Takie myślenie może przyświecać części administracji publicznej. Zadaniem rządowych deregulatorów musi być przełamanie tego oporu. Zmieniać muszą się nie tylko przepisy, ale też codzienna praktyka urzędnicza i mentalność. Czy uda się w końcu sprawić, by takie zasady, jak rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika czy „co nie jest prawnie zabronione, jest dozwolone”, były realnie stosowane przez organy państwa, a nie widniały tylko na papierze?

Kto zyskuje na mętnych przepisach?

Po trzecie, w deregulacji mogą przeszkadzać różne grupy interesu. Amerykański ekonomista Mancur Olson w swoich pracach z lat 60. argumentował, że małe grupy interesu mają większą zdolność do organizowania się i wywierania wpływu na politykę niż duże grupy. W ten sposób regulacje mogą stać się narzędziem tych małych, dobrze zorganizowanych grup, do osiągania swoich korzyści, kosztem reszty społeczeństwa. W efekcie może dochodzić do nadregulacji i rozrostu biurokracji, ponieważ politycy i urzędnicy ulegają naciskom grup interesu.

Beneficjentami skomplikowanego systemu podatkowego jest wielu doradców podatkowych. Mętne przepisy to zły ekosystem dla firm, ale nie najgorszy dla prawników, którzy te firmy obsługują. Raportowanie ESG jest czasochłonne i kosztowne, ale korzystne dla tych, którzy się w tej tematyce specjalizują, oferując firmom swoje usługi. Jeśli na poziomie Unii Europejskiej doczekamy się dyskusji o złagodzeniu przepisów RODO, to z pewnością krytyczny głos zabiorą kancelarie specjalizujące się w ochronie danych osobowych.

Osoby wykonujące zawody regulowane są często głównymi krytykami deregulacji dostępu do tych prac dla osób nowych, stanowiących dla nich konkurencję. Nie oznacza to, że doradcy podatkowi, prawnicy, szkoleniowcy i wielu innych profesjonalistów to osoby złe – po prostu reagują na bodźce, jakie regulacjami tworzy państwo. Stąd równie ważne jak deregulacja jest przeciwdziałanie nowym regulacjom.

Dla polskiej gospodarki ważne jest, by deregulacja nie okazała się tylko chwilową modą, epizodem w ramach trwającej kampanii wyborczej. Lepsze warunki dla rozwoju firm i szybszy wzrost gospodarki, dzięki solidnej dawce zmian w prawie, opłacają się także politykom. Czekają nas lata wysokich wydatków na bezpieczeństwo, a te łatwiej ponosić, kiedy szybko rośnie PKB. Deregulacja może być ważnym paliwem dla rozwoju. Tylko trzeba zacząć ją robić, a nie tylko o niej mówić.

O autorze

Marek TatałaE

ekonomista, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej

Gdyby zorganizować konkurs na gospodarcze słowo roku, mamy jednego z faworytów – „deregulacja”. Za sprawą spotkania premiera Donalda Tuska z przedsiębiorcami tematyka ta urosła, przynajmniej na jakiś czas, do jednej z najważniejszych spraw w polityce. Jednak jest ona ważna przede wszystkim dla gospodarki.

Dzięki deregulacji gospodarka może rosnąć szybciej, a to oznacza i lepsze warunki życia, i więcej pieniędzy na ważne zadania państwa – przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa. Przedsiębiorcy pracują nad listą konkretnych postulatów w ramach inicjatywy SprawdzaMY, minister Maciej Berek tworzy rządowy zespół ds. deregulacji, ale czy faktycznie uda się coś zmienić? O deregulacji mówi się przecież od lat. Politycy powinni w końcu przejść od słów do czynów.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Europa może być znów wielka?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Donald Trump rąbie siekierą, Europa odpowiada skalpelem
Opinie Ekonomiczne
Bjørn Lomborg: Skąd wziąć pieniądze na obronę Europy
Opinie Ekonomiczne
Profesor Sławiński: Stablecoins to kolejna odsłona demokratyzacji spekulacji
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń