Indywidualne wystawy w najważniejszych muzeach świata, wenecki Złoty Lew za całokształt dokonań przyznany w 2001 roku, własne muzeum zaprojektowane przez Renzo Piano – tak znakomite referencje posiada Cy Twombly Jr., Amerykanin osiadły we Włoszech. Przekroczył osiemdziesiątkę i od półwiecza utrzymuje się na topie. Jego płótna osiągają ceny liczone w milionach dolarów.
Atrakcją ekspozycji "Sensations of the Moment" w wiedeńskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Mumok) są po raz pierwszy prezentowane publicznie zdjęcia artysty, obok obrazów, rysunków, rzeźb. Inteligentny wybór pozwalający wyłapać najistotniejsze cechy stylu Cya.
[srodtytul]Zniszczenie szminką [/srodtytul]
Abstrakcyjno-symboliczne malarstwo Twomblya połączone z rysowanymi bazgrołami i niby-dziecięcym pismem zdaje się spontaniczną improwizacją. Tymczasem to "chiński efekt". Tak określam dzieła tworzone pod wpływem impulsu. Z tym że przedtem artysta wielokrotnie ćwiczy ten sam motyw. Na podobieństwo wschodnich kaligrafów.
Cy potrafi zahipnotyzować odbiorców. Dwa lata temu podczas wystawy w Awinionie wielbicielka jego twórczości, sama też artystka, zaatakowała jedno z dzieł... pocałunkami. Czerwona szminka pozostawiła niezmywalny ślad na kompozycji "Phaedrus", utrzymanej w subtelnych bielach (jak większość obrazów Twomblya). Ten miłosny gest nie zdobył aprobaty ogółu. Podczas rozprawy zakochaną wandalkę uznano winną zniszczenia dzieła sztuki i zasądzono jej karę grzywny w wysokości 1500 euro. Niewiele, zważywszy że obiekt wyceniono na 2 mln dolarów.