Kto jutro zaprasza na śniadanie? – takie żarciki rzucali sobie w ostatnim czasie dziennikarze. Zbliżająca się rocznica powołania rządu Donalda Tuska skłoniła wielu ministrów i ich zastępców do pochwalenia się osiągnięciami lub przynajmniej próby przekonania mediów, że takowych przez ostatnie 12 miesięcy nie brakowało. Na rekord postanowiła najwyraźniej pójść ekipa Adama Bodnara.
Żeby było jasne: nie mam nic przeciwko śniadaniom prasowym. To znakomita, zwłaszcza że zwykle mniej formalna metoda komunikacji, pozwalająca jednej stronie (tej, która zaprasza) pokazać otwartość i transparentność, a przy tym opowiedzieć wszystko, co jej zdaniem powinno dotrzeć do obywateli. A także nieco stępić ostrze potencjalnej krytyki. W końcu nie wypada wdeptywać w ziemię kogoś, z kim przed chwilą siedziało się przy jednym stole, prawda? Drugiej zaś stronie (czyli dziennikarzom) takie spotkania pozwalają uzyskać także trochę nieoficjalnych informacji, dopytać o coś poza protokołem czy zdobyć bezpośredni numer nieuchwytnego urzędnika.
Czytaj więcej
Spadła liczba delegowanych prokuratorów. Jest ich o 14 proc. mniej niż za Zbigniewa Ziobry. Delegacje nadal przyznawane są jednak arbitralnie, bez konkursów, i pozwalają na wątpliwe awanse. – Najwyższy czas to zmienić – twierdzą prokuratorzy.
Jak bardzo potrzebna jest dobra współpraca z mediami dowodzi zły przykład Trybunału Konstytucyjnego za czasów kierowania tą instytucją przez Julię Przyłębską (tu apel i zarazem dobra rada dla Bogdana Święczkowskiego – proszę nie iść tą drogą!). Przez ostatnie lata dodzwonienie się do rzecznika prasowego Trybunału – tak proszę Państwa, taka osoba istnieje w przyrodzie – lub uzyskanie odpowiedzi na przesłane pytanie graniczyło z cudem. O rezygnacji Przyłębskiej z prezesowskiego stołka i zwołaniu zgromadzenia wyborczego mającego wyłonić kandydatów na jej następcę dowiedzieliśmy się z przecieków. A wyniki odchodząca prezes podała w zaprzyjaźnionej telewizji. Zero oficjalnej informacji choćby na stronie TK.
Czytaj więcej
Próbuję zawsze wyciągać pierwszy dłoń do zgody. Staram się też myśleć jak szachista i mam przygotowane inne rozwiązania w przypadku braku kompromisu – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Bogdan Święczkowski, nowy prezes Trybunału Konstytucyjnego.