Epidemia koronawirusa prawdopodobnie doprowadzi do potężnych zawirowań na polskim rynku pracy. Według ekspertów Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) w pierwszej fali zwolnień mogą się znaleźć pracownicy tych branż, którym zakazano prowadzenia działalności lub bardzo mocno ja ograniczono. W drugiej fali znajdą się zatrudnieni w firmach, których sprzedaż gwałtownie spadła przez obowiązkową lub dobrowolną kwarantannę. Do tego dochodzą osoby, które nie mogą świadczyć usług czy sprzedawać towarów przez paraliż transportu na granicach. W kolejnej fali pracę mogą tracić ci, którzy jeszcze dziś nie odczuwają boleśnie skutków zawirowania na świecie, ale w perspektywie kilku miesięcy wraz z postępującym spadkiem popytu zmniejszą się ich utargi.
Zostanie mniej hoteli
Już kilkakrotnie o pomoc do rządu zwracała się branża hotelarska. – Przy spadku obłożenia i marżach na poziomie 5–6 proc. hotele będą zamykane. Następstwem będą poważne konsekwencje na lokalnych rynkach pracy – ostrzegają właściciele hoteli z województwa zachodniopomorskiego. Do ich apelu przyłączyło się ponad 150 hoteli z całego kraju. – Jeśli branża nie zostanie zwolniona ze składek ZUS i podatków, jeśli nie otrzyma wsparcia ze strony banków, będzie dramat – twierdzi Andrzej Burkiewicz, współwłaściciel hotelu Warszawa w Augustowie, zarazem dyrektor regionalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego oraz wiceprezes zrzeszającej blisko 40 hoteli organizacji Harmony Polish Hotels. W branży hotelowej spekuluje się, że gdy kryzys minie, pewna część z ponad 2,5 tys. hoteli działających obecnie w Polsce może okazać się niepotrzebna.
Tonie branża turystyczna. Według Pawła Niewiadomskiego, prezesa Polskiej Izby Turystyki, ponieważ nikt nie podróżuje, problemem staje się finansowanie działalności z zaliczek. – Branża turystyczna nie mogła być przygotowana na takie wydarzenie jak epidemia – mówi Niewiadomski. W tej sytuacji perspektywy okazują się kompletną niewiadomą. Nawet gdyby koronawirusa udało się szybko zdławić, nie ma raczej szans, aby tłumy klientów ruszyły do biur podróży w sezonie letnim, w którym wcześniej – jak podaje Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA – spodziewano się wyjazdów 3 mln osób. W rezultacie można się spodziewać, że część firm upadnie lub bardzo mocno wyhamuje działalność.
Wirus uderza także w eksporterów. Epidemia dramatycznie pogorszyła sytuację branży meblarskiej, która wysyła za granicę 90 proc. produkcji. Według Tomasza Wiktorskiego, właściciela firmy B+R Studio Analizy Rynku Meblarskiego, większość firm meblowych zaczęła informować o bardzo głębokim spadku zamówień, w granicach od 70 do 90 proc. – Dramatycznie wygląda sprawa zatorów płatniczych: wielu odbiorców wstrzymało płatności za już zrealizowane zamówienia – powiedział Wiktorski.