Zgromadzili się tam nauczyciele, terapeuci, psycholodzy, przedsiębiorcy, lekarze, pracownicy korporacji, pracownicy służb mundurowych, byli też i studenci i bezrobotni. Połączyło nas jedno. Wszyscy, niezależnie od statusu, wykształcenia, wieku, uwierzyliśmy w idee głoszone przez Szymona Hołownię. Nie w niego samego! To nie PiS! Szymon Hołownia nie był żadnym bożkiem ulepionym na obraz i podobieństwo każdego z nas, bo wówczas w wyobrażeniu każdego byłby inny, czyli nieprawdziwy. Zgromadzeni wówczas w stolicy uwierzyliśmy natomiast w jego idee – społeczeństwa obywatelskiego i budowania wspólnoty. Wspólnoty, w której jest miejsce dla wszystkich. Wspólnoty, w której nie trzeba się wstydzić swego wykształcenia (podstawowego, ale też z doktoratem), swego statusu społecznego (bezrobotny lub biznesmen), pozycji (student lub też osoba z dorobkiem), niepełnosprawności czy orientacji seksualnej, wyznania etc. Ekipa Szymona Hołowni miała być dla wszystkich. Szymon Hołownia zaś szedł do wyborów z hasłem: „Prezydent różnych Polaków”.
Piszę ów tekst z obawą, że to hasło Szymona z kampanii, dziś staje się niestety pustosłowiem. Czy naprawdę liderzy Polski 2050 chcą Polski różnych Polaków, czy w istocie widzą wartość w różnorodności? Skoro Hołownia robi wszystko, by nie utworzyć - owszem różnorodnej, ale przez to na pewno ciekawej, atrakcyjnej, a przede wszystkim mocnej wspólnej listy całej opozycji, to śmiem wątpić. Piszę to z ubolewaniem. Sam bowiem, jako lider jego kampanii na Podkarpaciu, zainwestowałem w ten projekt wiele czasu, strasznie dużo energii i środków. Czy dziś liderzy Polski 2050 chcą roztrwonić kapitał wielu takich ludzi jak ja, tylko dlatego, by zaspokoić ambicje garstki działaczy, co do których kompetencji są liczne znaki zapytania, którzy nie wiedzą o co chodzi w polityce i którzy nie zdają sobie sprawy z tego, o jaką stawkę toczy się ta gra?
Czytaj więcej
PiS powołuje sztab na wybory. Ugrupowania opozycyjne na razie nie mają wspólnego pomysłu. Być może pojawi się na początku przyszłego roku.
Przykre jest to, że dawni działacze, dostrzegłszy nonszalancję, butę i pychę, prezentowaną przez liderów centralnych Polski 2050, już pożegnali się z tym projektem. To wielka strata, bo odeszli naprawdę niesamowici aktywiści. Czy centrala partii nie dostrzega, w jak absurdalny sposób odpadają wybitni ludzie opozycji, tak potrzebni na zbliżające się podwójne wybory, bo mogący porwać tłumy? Polityki nie robi się na Zoomach, ku samozadowoleniu gawiedzi. Dziś niestety to jest znak rozpoznawczy Polski 2050. Tutaj natomiast trzeba wyjść do człowieka, porozmawiać z nim, przekonać go, a na końcu wytłumaczyć właśnie, że owszem, na opozycji jesteśmy różni, ale idziemy razem, bo tylko tak pokonamy tę patologię, która zagnieździła się na Wiejskiej.
Świetnie, że młodzi liderzy Polski 2050 mają wiele zapału, energii i ambicji. Nie idzie to niestety w parze z myśleniem strategicznym i chęcią prawdziwej (a nie tylko deklaratywnej) współpracy. Obserwacja tego, jak nieudolnie, a czasem wręcz z dużą dozą agresji wobec przyszłych partnerów na opozycji prowadzą oni politykę (szczególnie w regionach), jest porażająca. Młodzież jest wspaniała, ale brakuje jej, niestety, pokory, szacunku dla starszych, obiektywnego oglądu własnych możliwości i kompetencji. Nie chodzi tu wszak o to, by ich pouczać. Młodzi są wartością i przyszłością. Ale młodzi nie mający żadnego doświadczenia, posiadający natomiast wygórowane ambicje i rozdęte ego, mogą być po prostu niebezpieczni dla naszej wspólnej opozycyjnej sprawy.