Środki masowego przekazu obiegła właśnie informacja o możliwym w najbliższych dniach spotkaniu prezydentów Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. W Kijowie panuje przekonanie, że latem nastąpi zawieszenie broni. Partie szykują się do wyborów jeszcze tej jesieni. Ośrodek prezydencki działa pod wrażeniem wyborów mołdawskich, gdzie diaspora zadecydowała o utrzymaniu władzy przez Maię Sandu. Opozycja z obawami spogląda na rozwój wydarzeń w Polsce, spodziewając się wykorzystania przez władze prokuratury, sądów i centralnej komisji wyborczej.
Wojna jednak trwa w najlepsze i wiele może się zmienić, wywracając wyobrażenia poszczególnych stron o szybkim zawieszeniu działań wojennych, wyborze parlamentu i prezydenta. Dyskusje o słupkach poparcia społecznego odwracają uwagę od najważniejszego. Tymczasem należy powściągać poczucie ulgi i skupić się na dostarczaniu na front niezbędnego sprzętu i uzbrojenia.
Czytaj więcej
Kijów chce udostępnić amerykańskim inwestorom swoje najważniejsze bogactwa naturalne. Część surowców, na których zależy Amerykanom, leży przy samej linii frontu.
Optymizm Ukraińców wzmacnia brak zakłóceń w dostawach prądu i ciepła – mimo nieustających ataków rosyjskich rakiet i dronów. Mnożą się też doniesienia o kłopotach Putina z mobilizacją i inflacją. Trump wyraził zainteresowanie ukraińskimi metalami ziem rzadkich, które przypaść mają amerykańskim firmom w zamian za polityczne poparcie Waszyngtonu. Nieliczni moi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że stabilność energetyczna wisi na cienkim włosku – wystarczy uderzyć w podstacje elektrowni atomowych, by odciąć je od sieci przesyłowej. Z metalami ziem rzadkich jest zaś taki problem, że ich wydobycie wymagałoby miliardowych inwestycji.
Szef dyplomacji USA Marco Rubio zawiesił pomoc rozwojową dla Ukrainy i zlikwidował USAID
Tymczasem w cieniu tych debat doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi, które na przyszłość Ukrainy może wpłynąć w nie mniejszym stopniu niż wydarzenia na froncie czy wybory. Szef dyplomacji USA Marco Rubio z dnia na dzień zawiesił na 90 dni pomoc rozwojową, a następnie poinformował o likwidacji USAID. Nagle stało się jasne, do jakiego stopnia opór przed agresją i przemiany demokratyczne nad Dnieprem uzależnione były od pieniędzy amerykańskiego podatnika. Wyposażenie szpitali, szkół, rozminowanie, utrzymanie ciepła i światła w miastach, telewizja i prasa – ta lista nie ma końca.