Donos na Roberta D. złożyli Julia i Siergiej H. Poczuli się znieważeni treścią wlepek, które Robert D. kupił w internecie i rozkleił w okolicy, m.in. na szybie samochodu należącego do obywateli Ukrainy. Przedstawiały przekreślony wizerunek Stepana Bandery, płonące budynki na wsi i napis „UPA ukraińscy mordercy".
Policja zatrzymała Roberta D. jesienią 2016 r. Sąd Rejonowy uznał go winnym znieważenia obywateli Ukrainy z powodu ich przynależności narodowej poprzez umieszczenie wlepek w okolicach miejsca zamieszkania pokrzywdzonych oraz na ich samochodzie. D. został skazany na 6 miesięcy ograniczenia wolności. Kara polegała na wykonywaniu prac społecznych w wymiarze 24 godzin w miesiącu.
Oskarżony wniósł apelację. Twierdził, że działał pod wpływem obejrzanego filmu „Wołyń” - naklejki miały być akcją edukacyjno-historyczną.
W obronę oskarżonego zaangażował się Instytut Ordo Iuris, który dodatkowo złożył w tej sprawie opinię "przyjaciela sądu". Zdaniem prawników Ordo Iuris naklejki pokazywały prawdę o zbrodni wołyńskiej, a mężczyzna korzystał z wolności słowa i przypominał fakty historyczne. Nie można uznać tego za przestępstwo.
- Karanie za edukowanie i wskazywanie faktów historycznych mogłoby doprowadzić do pewnych paradoksów - czy można byłoby skazać osobę za naklejenie przekreślonego wizerunku Adolfa Hitlera lub obozu Auschwitz z napisem „niemieccy zbrodniarze"? - czytamy w komunikacie Ordo Iuris wydanym przed dzisiejszą rozprawą.