Warszawska mafia narkotykowa może uniknąć kar. Bo orzekał tzw. neosędzia

Warszawscy gangsterzy skazani przed laty za produkcję i obrót narkotykami staną ponownie przed sądem, jednak ich przestępstwa mogą się przedawnić. Sąd Najwyższy uchylił prawomocny wyrok w tej sprawie, bo wydał go tzw. neosędzia.

Aktualizacja: 05.02.2025 06:07 Publikacja: 05.02.2025 04:30

Mafia narkotykowa z Warszawy ma szansę na uniknięcie części kar. Sąd apelacyjny musi ich ponownie os

Mafia narkotykowa z Warszawy ma szansę na uniknięcie części kar. Sąd apelacyjny musi ich ponownie osądzić, bo skazał ich wcześniej tzw. neosędzia. Do przedawnień jest blisko.

Foto: B. Jankowski/Fotorzepa

Przestępcy, którzy ponownie staną przed stołecznym sądem działali w późnych latach 90. ubiegłego wieku i na początku XXI wieku. Był to okres usamodzielnienia się i rozkwitu w Warszawie tzw. grupy mokotowskiej, jednego z najgroźniejszych gangów w Polsce. To właśnie z nią powiązani mieli być gangsterzy, o których mowa. Wyspecjalizowali się w wytwarzaniu i wprowadzaniu na warszawski rynek narkotyków. Był to dla nich niezwykle dochodowy interes. Obracali setkami kilogramów nielegalnych substancji, od heroiny, przez kokainę i amfetaminę (której wytwarzali i sprzedawali najwięcej), po marihuanę. Wytwórnie znajdowały się m.in. w mieszkaniu na Ochocie, w Gassach i w Celinowie pod Warszawą.

Grupa została ostatecznie rozbita, a jej członkowie usłyszeli liczne zarzuty: udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wytwarzania, wprowadzania do obrotu i dystrybucji narkotyków i ich prekursorów.

Czytaj więcej

Wyrok dożywocia dla "Krwawego Tulipana" uchylony. Powód? Neosędzia w składzie

Kilkudziesięciu gangsterów z Warszawy skazanych. Mafia narkotykowa trafia za kraty

Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadło ok. 30 osób. Nieprawomocny wyrok zapadł w czerwcu 2018 r. Oskarżeni zostali uznani za winnych popełnienia większości zarzucanych czynów związanych z produkcją i obrotem narkotykami. Po złożeniu apelacji sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Niedługo potem wybuchła pandemia Covid-19. Był to okres, w którym większość spraw w sądach stanęła, a niektóre wydziały przestały pracować. Była więc obawa, że koronawirus zablokuje tok i tego procesu. Jednak sąd rozstrzygający tę sprawę był zdeterminowany, żeby ją jak najszybciej osądzić. Jak słyszymy, chodziło o to, żeby część zarzucanych przestępstw nie przedawniła się, a takie było wówczas zagrożenie.

Aby dochować ograniczeń covidowych, rozprawy były prowadzone nawet na trzech salach jednocześnie w trybie wideokonferencji. Ostatecznie udało się doprowadzić proces do finału. W lutym 2021 r. gangsterzy usłyszeli prawomocny wyrok. Pięciu głównych oskarżonych: Jan D., Ryszard L. Zbigniew G., Konrad M. i Michał W. został skazani na kary od trzech do dziewięciu lat pozbawienia wolności i grzywny. Kary kilkuletniego więzienia, w niektórych wypadkach w zawieszeniu, i grzywny zostały też orzeczone wobec reszty oskarżonych.

Skazani jednak się nie poddali. Do Sądu Najwyższego wpłynęły kasacje pięciu głównych oskarżonych. Domagali się w nich uchylenia wyroków i ponownego rozpatrzenia sprawy. Zarzucali wówczas sądowi apelacyjnemu m.in. swobodną ocenę dowodów, pomijanie niektórych materiałów, nieodniesienie się w uzasadnieniu do niektórych okoliczności. Oddalenia tych kasacji chciała z kolei prokuratura. I tak też się stało. W maju 2022 r. sędzia Marek Siwek z Izby Karnej SN uznał, że sąd apelacyjny przeprowadził kontrolę wcześniejszego wyroku wszechstronnie, rozważając skrupulatnie wszystkie sformułowane zarzuty i w rezultacie oddalił kasacje.

Sprawa tzw. neosędziego szansą dla gangsterów. Co zrobił Sąd Najwyższy?

Skazani przestępcy odsiadywali wyroki i wydawało się, że sprawa jest zamknięta na dobre. Jednak nieoczekiwany zwrot nastąpił w czerwcu 2023 r. Do Izby Karnej wpłynął bowiem wniosek obrońcy jednego ze skazanych mężczyzn o wznowienie tego postępowania. Powodem miało być orzekanie w sprawie kasacji przez sędziego Marka Siwka, który jest tzw. neosędzią, czyli został powołany do tego sądu przy udziale Krajowej Rady Sądownictwa po 2018 r. Status tej Rady jest kwestionowany przez część prawników, ale także przez część sędziów SN. I właśnie na głośne orzeczenie tzw. trzech Izb SN w tej sprawie powołano się we wniosku o wznowienie. Według obrońcy sąd w tej sprawie orzekał w nienależycie obsadzonym składzie, a skutkiem tego powinno być ponowne rozpatrzenie kasacji.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy osądzi stalinowskiego sędziego, który skazał na śmierć młodego pilota

Z argumentami tymi zgodził się SN i w efekcie wznowiono postępowanie wobec tego mężczyzny. To jednak nie wszystko, z urzędu wznowiono też postępowanie wobec reszty oskarżonych. Oznaczało to, że SN musiał ponownie zająć się pięcioma kasacjami. Do pierwszej rozprawy doszło w grudniu 2023 r. Wtedy adwokat głównego oskarżonego przedstawił dokumenty nominacyjne sędzi Doroty Radlińskiej. To ona była bowiem jednym z trojga sędziów w sądzie apelacyjnym, którym udało się prawomocnie osądzić tę sprawę. Okazuje się jednak, że Radlińska trafiła do sądu apelacyjnego w 2020 r., a zatem także jest tzw. neosędzią. Co ważne, podczas rozprawy o uchylenie zaskarżonego wyroku z powodu nienależytej obsady sądu wniósł prokurator.

Decyzja zapadła kilka miesięcy później. W maju ubiegłego roku SN uchylił prawomocny wyrok skazujący pięciu mężczyzn, którzy wnieśli kasacje. Jeden z nich jednak zmarł, odsiadując karę. W jego sprawie postępowanie zostało umorzone. Co istotne, wyrok sądu apelacyjnego uchylono także wobec ponad 20 innych oskarżonych, którzy nie wnieśli kasacji. Tym samym sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania przez sąd apelacyjny.

Będzie ponowny proces mafii narkotykowej. Gangsterzy mogą uniknąć części kar

Jak Sąd Najwyższy uzasadnił tę kontrowersyjną decyzję? W obszernym uzasadnieniu czytamy, że powołanie sędzi Radlińskiej przy udziale neo-KRS „powoduje uchylenie domniemania spełnienia przez tą sędzię standardu niezawisłości i bezstronności”. SN podkreślił, że kariera sędzi Radlińskiej przyśpieszyła po 2018 r., wtedy sędzia ta podpisała się pod listą poparcia kandydata na członka KRS Macieja Mitery. W konsekwencji SN uznał, że skład z udziałem tej sędzi rozpatrujący sprawę gangu narkotykowego nie był bezstronny i niezależny.

Wyrok ten oznacza, że zamknięta przed laty sprawa będzie musiała zostać jeszcze raz osądzona i wróci na wokandę stołecznego sądu apelacyjnego. Kiedy to nastąpi? Terminu pierwszej rozprawy jeszcze nie ma. Ustaliśmy jednak, że do rozstrzygnięcia tej sprawy wyznaczono już sędzię Marzannę Piekarską-Drążek. Rzeczniczka prasowa tego sądu ds. karnych Ewa Leszczyńska-Furtak poinformowała, że w referacie tej sędzi na rozpoznanie czeka więcej spraw podobnego formatu, ale termin rozprawy jest przewidywany w najbliższych kilku miesiącach.

A czas nagli. Jak przyznaje sędzia Leszczyńska-Furtak, część z przestępstw, które obejmuje apelacja ma nieodległe terminy przedawnienia. Tym samym sprawa ta ma zostać pilnie rozpoznana. Czy jednak sąd apelacyjny zdąży rozstrzygnąć ją, zanim niektóre czyny się przedawnią? Pewności nie ma, tym bardziej że sędzia musi zapoznać się ze 165 tomami akt i 28 apelacjami. Zaznaczmy, że do pierwszego przedawnienia w tej sprawie już doszło. Stwierdził to sam SN w wyroku z maja ubiegłego roku, uznając, że w konsekwencji uchylenia wyroku, przedawniły się zarzuty wprowadzania do obrotu prekursorów do produkcji narkotyków przez Marka W.

Sprawa warszawskiego gangu narkotykowego jest jedną z coraz liczniejszych w ostatnim czasie, w których wyroki uchylane są z uwagi na orzekanie przez tzw. neosędziego. – To pokazuje jak bardzo potrzebna jest ustawa, która w końcu uporządkuje status tych sędziów. Na stole są już dwa projekty. Ich wejście w życie spowoduje, że problem uchylanych w ten sposób wyroków zniknie, a obywatele będą mieli pewność wydanych orzeczeń – komentuje rzecznik stowarzyszenia sędziowskiego Iustitia sędzia Bartłomiej Przymusiński.

Sygn. akt II AKa 163/24 

Opinia dla "Rzeczpospolitej"
Sędzia Zbigniew Kapiński, prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego


Byłem sędzią w trzyosobowym składzie orzekającym w tej sprawie w warszawskim sądzie apelacyjnym. Mimo pandemii koronawirusa i związanych z tym surowych ograniczeń zależało nam na tym, żeby tę sprawę rozstrzygnąć. Chodziło o to, żeby niektóre czyny zarzucane oskarżonym nie przedawniły się, a takie zagrożenie istniało. Nie było jednak takiej sali w Polsce, której pojemność umożliwiłaby zorganizowanie procesu przy zachowaniu wszystkich wymogów covidowych. Dlatego, wykorzystując odpowiednie urządzenia techniczne, procedowaliśmy jednocześnie na trzech salach, w tym jednej „wynajętej” od Sądu Najwyższego. I dzięki nadzwyczajnemu wysiłkowi organizacyjnemu kierownictwa wydziału karnego, sędziów i pracowników sądu udało się wydać prawomocny wyrok w tej sprawie.

Niestety, to orzeczenie zostało uchylone, a jedyną przyczyną tej decyzji nie były jakiekolwiek błędy merytoryczne popełnione przez sąd II instancji, a obecność w składzie sędzi, która do sądu apelacyjnego została powołana po 2018 r. Uważam, że jest to niezwykle bulwersujące, gdyż SN w żaden sposób nie odniósł się merytoryczne do wniesionych kasacji. Tym bardziej że niektóre czyny zarzucone oskarżonym w tej sprawie już uległy przedawnieniu, a kolejne mogą się niebawem przedawnić. Oznacza to, że praca dziesiątek policjantów, prokuratorów i sędziów pójdzie na marne, a ci, którzy powinni odpowiedzieć za poważne przestępstwa narkotykowe, unikną odpowiedzialności.

Sąd Najwyższy, zamiast rozpoznać merytorycznie kasacje, przeprowadził sąd nad sędzią Dorotą Radlińską. Tego rodzaju uchylanie wyroków jest całkowicie bezpodstawne, stanowi oczywistą i rażącą obrazę prawa. Według mnie jest to działanie na szkodę wymiaru sprawiedliwości, a na tym najbardziej ucierpią Polacy, którzy mają sprawy w sądach, gdyż muszą oczekiwać kolejne długie miesiące, a może nawet lata na ponowne rozpoznanie tych spraw.  

Czytaj więcej

Karty w sprawie tzw. neosędziów odkryte. Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawia plan reformy

Przestępcy, którzy ponownie staną przed stołecznym sądem działali w późnych latach 90. ubiegłego wieku i na początku XXI wieku. Był to okres usamodzielnienia się i rozkwitu w Warszawie tzw. grupy mokotowskiej, jednego z najgroźniejszych gangów w Polsce. To właśnie z nią powiązani mieli być gangsterzy, o których mowa. Wyspecjalizowali się w wytwarzaniu i wprowadzaniu na warszawski rynek narkotyków. Był to dla nich niezwykle dochodowy interes. Obracali setkami kilogramów nielegalnych substancji, od heroiny, przez kokainę i amfetaminę (której wytwarzali i sprzedawali najwięcej), po marihuanę. Wytwórnie znajdowały się m.in. w mieszkaniu na Ochocie, w Gassach i w Celinowie pod Warszawą.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Reforma w sprawie statusu tzw. neosędziów gotowa. Wiemy, jak rząd chce naprawić sądy
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Nieruchomości
Nowy obowiązek działkowców. Nadchodzą zmiany na ROD
Praca, Emerytury i renty
Nowe terminy wypłat emerytur w lutym 2025. Zmiany w harmonogramie
Służby mundurowe
Ile wyniosą podwyżki w służbach mundurowych w 2025 r. i jak będą rozdzielane?
Praca, Emerytury i renty
Zmiany w terminach wypłat 800 plus w lutym 2025. Można też składać nowe wnioski