Sprawa SKOK Wołomin to nie tylko miliardowe straty, ale również powiązania polityczne, działalność służb specjalnych i próby przerzucania winy na ofiary. W kwietniu 2014 roku Wojciech Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w Warszawie. Jak przyznawali później biegli, cudem przeżył atak gazową rurką. – To był akt haniebny, bulwersujący i skandaliczny. Drugi taki przypadek po zabójstwie generała Marka Papały – mówi Cezary Szymanek. Sprawcy chcieli zatrzymać działania Komisji Nadzoru Finansowego wobec SKOK-u Wołomin.
Kwaśniak był jednym z urzędników najintensywniej analizujących działalność SKOK-u Wołomin, gdzie – jak ustalono – mogło dojść do wyprowadzenia nawet trzech miliardów złotych. – Stał się niebezpieczny, więc zlecono jego pobicie – uważa Szymanek. W tle przewijają się nazwiska polityków PiS Grzegorza Biereckiego i Jacka Sasina.
Czytaj więcej
Złagodzony wyrok 8 lat pozbawienia wolności usłyszał w środę Piotr Polaszczyk, którego warszawski...
Jak przypomina Szymanek, SKOK-i zyskały popularność jako przyjazne lokalnym społecznościom, ale ich działalność omijała pełny nadzór bankowy. Dzięki temu mogły oferować atrakcyjniejsze warunki, a jednocześnie stały się narzędziem wpływu – również politycznego. – To był system finansowania mediów sprzyjających PiS – podkreśla.
Pobicie wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka. Kto został skazany
Piotr Polaszczyk, skazany za podżeganie do pobicia Kwaśniaka, to były funkcjonariusz WSI i wiceprzewodniczący rady nadzorczej SKOK Wołomin. Prokuratura wskazuje, że brutalny atak miał dać mu czas na próbę legalizacji działań poprzez sprzedaż przeterminowanych kredytów do zagranicznego banku.