Polaszczyk musi też wypłacić Kwaśniakowi zadośćuczynienie w wysokości 500 tys. zł. Na dwa lata więzienia za poplecznictwo w tej sprawie skazany został też prawomocnie Jacek W., który według sądu utrudniał wykrycie napadu poprzez zacieranie śladów.
W ustnym uzasadnieniu tego orzeczenia sędzia Grzegorz Fidrysiak podkreślił, że w tej sprawie doszło do podżegania do popełnienia przestępstwa. – Nie ulega wątpliwości, że Piotr Polaszczyk nakłaniając A. do napaści na Wojciecha Kwaśniaka mówił o wyeliminowaniu tego ostatniego na kilka miesięcy z pracy zawodowej, o spacyfikowaniu go - mówił sędzia.
Według sądu celem Polaszczyka było wyeliminowanie Kwaśniaka na określony czas z życia zawodowego. – Oskarżony ewidentnie akceptował potencjalne metody i środki służące do osiągnięcia tego celu. Co za tym idzie, godził się na użycie każdego, w tym niebezpiecznego narzędzia – podkreślił sędzia.
Uzasadniając obniżenie kary pozbawienia wolności o dwa lata podkreślił, że jej maksymalny wymiar byłaby w tej sprawie rażąco niewspółmierny.
- Nie popełniłem tego przestępstwa. W polskich więzieniach przebywa 15 proc. osadzonych za przestępstwa których nie popełnili. Dokładnie tak samo wygląda ta niniejsza sprawa. Nie popełniłem tego czynu. Mam wrażenie, że brałem udział w farsie, a nie w uczciwym, sprawiedliwym postępowaniu sądowym. Czuję się skrzywdzony – komentował Polaszczyk tuż po ogłoszeniu wyroku.