Jak wiadomo w dyplomacji ważne są gesty i symbole, a politykę międzynarodową w sposób zamierzony czy nie, uprawia się tak na użytek zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Samozaoranie, czy jak kto woli samoupokorzenie, jakiego pospołu dokonali prezydent i premier w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Beniamina Netanjahu podczas jego hipotetycznej wizyty w ramach obchodów 80. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, nie tylko obnażyło fasadowość działań Polski jako elementu międzynarodowego systemu wymiaru sprawiedliwości. Deklaracja jednoznacznie odczytywana jako zapowiedź uchylenia się od zobowiązań traktatowych wobec Międzynarodowego Trybunału Karnego poprzez zignorowanie nakazu aresztowania premiera Izraela, który – co warto podkreślić – wcale się do nas nie wybierał, jednocześnie pozbawia rząd Donalda Tuska jakiekolwiek mandatu do tzw. przywracania praworządności w wymiarze sprawiedliwości (cokolwiek by ten termin po czwartkowej uchwale rządu teraz miał znaczyć).
Czytaj więcej
Komunikat o umożliwieniu władzom Izraela wzięcia udziału w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz został odebrany jako przyznanie immunitetu Beniaminowi Netanjahu. Jednak stosując propaństwową wykładnię uchwały można uznać, że nie jest to zapowiedź złamania prawa międzynarodowego.
Rząd Donalda Tuska przywiązuje wielką wagę do decyzji europejskich Trybunałów. A co z Międzynarodowym Trybunałem Karnym?
Wszak konieczność dokonania reformy Krajowej Rady Sądownictwa i weryfikacji czy też zatwierdzenia statusu mianowanych po 2018 r. sędziów tłumaczona jest przecież potrzebą doprowadzenia do stanu zgodności z konstytucją i wykonania wyroków europejskich Trybunałów. Mowa o Trybunale Sprawiedliwości UE oraz Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Ten imperatyw nagle osłabł, jeśli chodzi o wykonywanie decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego, mimo iż jeszcze miesiąc temu Maria Ejchart, wiceminister sprawiedliwości, uroczyście podpisywała umowę między Polską a MTK o wykonywaniu wyroków.
Czytaj więcej
Zignorowanie przez Polskę decyzji Międzynarodowego Trybunały Karnego w sprawie premiera Izraela Beniamina Netanjahu będzie miało długofalowe konsekwencje w kluczowych dla nas sprawach: bezpieczeństwa i praworządności.
Oczywiście wynika to z tego, że jako kraj z powodów czysto politycznych, a nie prawnych, znów postanowiliśmy okazać podporządkowanie wobec Stanów Zjednoczonych. Widać rząd uznał, że racja stanu wymaga, by stanąć – ze strachu czy też kalkulacji – w szeregu krajów, które MTK ignorują. Z tym że raczej nie dołączyliśmy tym samym do klubu mocarstw, takich jak USA, Rosja czy Chiny, lecz raczej – z całym szacunkiem – do Mongolii lub krajów afrykańskich. Zdaję sobie sprawę, że Polska w koncercie mocarstw tańczy tak jak jej silniejsi zagrają. Nie mając dostępu do zakulisowej wiedzy, mogę mieć tylko nadzieję, że z perspektywy czysto merkantylnej ta kompromitacja może nam się kiedyś jakoś opłaci.