Reklama
Rozwiń

Leszek Kieliszewski: W matni tymczasowego aresztowania

W zbiorowym myśleniu funkcjonuje przekonanie, że aby trafić do aresztu, trzeba sobie na to porządnie zasłużyć. Paradoksalnie znaleźć się w areszcie jest znacznie łatwiej niż się wydaje, natomiast z niego wyjść jest już dużo trudniej. Tymczasowo aresztowany wpada w machinę systemu wymiaru sprawiedliwości stając się jej trybikiem. A jak działa system? Na pewno nie tak jak sobie wyobrażamy i nie tak, jakbyśmy sobie życzyli.

Publikacja: 17.07.2023 09:06

Leszek Kieliszewski: W matni tymczasowego aresztowania

Foto: Fotorzepa / Krzysztof Lokaj

W przepisach Kodeksu Postępowania Karnego wszystko jest proste i z założenia rozsądne. O zastosowanie aresztu tymczasowego wnosi prokurator. Sąd decyduje o jego zastosowaniu, jeśli zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa – tzw. przesłanka ogólna oraz gdy występują przesłanki szczególne. Przesłankami szczególnymi są obawa ucieczki lub ukrycia się podejrzanego, obawa matactwa lub innego bezprawnego utrudniania postępowania. Tymczasowego aresztowania nie stosuje się, gdy zagraża ono życiu lub zdrowiu podejrzanego, pociągnęłoby wyjątkowo ciężkie skutki dla podejrzanego lub jego rodziny, a także gdy można przewidzieć, że orzeczona w przyszłości kara pozbawienia wolności będzie z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Jak to wygląda w praktyce? Poniżej dwie historie obrazujące jak działa system.

Sąd Okręgowy w Warszawie. Odbywam praktyki jeszcze w ramach aplikacji adwokackiej w X Wydziale Karnym Odwoławczym. Jest czwartek. Pani Sędzia, która była opiekunem praktyki zleca, abym w ramach praktyk sporządził dwa projekty postanowień z uzasadnieniem na zażalenia obrońców na tymczasowe aresztowanie. Posiedzenie, na którym Sąd będzie rozstrzygał o wolności lub jej pozbawianiu przynajmniej kilku ludzi jest we wtorek, czyli za trzy dni robocze. Z dwudrzwiowej szafy mam sobie wybrać akta dowolnej sprawy i przygotować „projekt postanowienia”. Szafa jest pełna – zapoznanie się przez sędziego z aktami każdej ze spraw nawet w pięć dni przekracza możliwości ludzkiej percepcji. Biorę więc akta jednej ze spraw – łącznie 6 tomów i zaczynam czytać. Po dwóch, może trzech godzinach czytania akt do pokoju wchodzi Pani Sędzia, patrzy na mnie i pyta zdumiona: „Ale co Pan robi?”, „No czytam akta” – odpowiadam. „Nie, tak się tego nie robi. Ja Panu pokażę jak to się robi. Bierze Pan wniosek prokuratora i czyta, później czyta Pan postanowienie sądu pierwszej instancji, a na końcu przegląda Pan zażalenie obrońcy i sprawdza, czy jest tam coś na rzeczy, czy to tylko taka polemika obrończa”. „Ale Pani Sędzio” – próbuje oponować – „Tutaj w aktach podejrzany do wszystkiego się przyznał, wyjawił wszystkie okoliczności sprawy, zobowiązał się do zwrotu korzyści uzyskanych z przestępstwa, a jego rola była poboczna, więc najpewniej wyrok będzie w zawieszeniu”. Pani Sędzia wzdycha, pochyla się przez ramię nad aktami i mówi: „Niech Pan zobaczy, podejrzany tutaj zeznał, że w areszcie mu grożono. Jeszcze mu krzywdę zrobią. Niech posiedzi. Proszę napisać na utrzymanie.” Tak też napisałem. Dzisiaj się tego wstydzę.

Czytaj więcej

Gutowski, Kardas: Tymczasowe aresztowanie to problem systemowy

Sąd Okręgowy w Katowicach. Jestem obrońcą tymczasowo aresztowanego w sprawie gospodarczej. Sprawa ma ponad 120 tomów. Wniosek o tymczasowe aresztowanie liczy 37 stron – dostaję go we wtorek po 14:00, posiedzenie Sądu w tej sprawie jest w czwartek o 8:45. Posiedzenie Sądu rozpoczyna się punktualnie – planowany czas – 45 minut. Potem o 9:30 kolejna rozprawa i 11:00 następna. Na posiedzeniu najpierw zabiera głos prokurator – mówi 15 minut. Następnie Sąd udziela mi głosu. Na początku informuję, że sprawa jest bardzo obszerna, wniosek o areszt rozbudowany, a ponieważ czas od otrzymania wniosku do dzisiejszego posiedzenia był krótki, to nie było możliwe sporządzenie pisemnej odpowiedzi, więc będę mówił długo, bo tylko w taki sposób mogę się odnieść do twierdzeń zawartych we wniosku prokuratora. „Ma Pan 20 minut” – oznajmia mi Pani Sędzia. Pokazuje na to spisaną listę zagadnień do poruszenia na dwie strony i pytam, które mam wykreślić, bo w 20 minut nie zdążę wszystkiego poruszyć. „Proszę mówić Panie Mecenasie” - słyszę. Więc mówię, później prokurator replikuje, później znowu obrona. Pani Sędzia coraz częściej spogląda na zegar wiszący na ścianie – jest opóźnienie niespełna pół godziny. Pani Sędzia skraca wypowiedzi, chce jak najszybciej skończyć. Chwilę przed 10:00 informuje, że ogłoszenie postanowienia nastąpi o 13:00 – czyli po zakończeniu spraw z wokandy z tego dnia. Stawiam się o 13:00. Sąd odczytuje, że uwzględnia wniosek prokuratury. Uzasadnienie sporządzi na piśmie w terminie 7 dni. Z ustnych motywów wskazuje, że zdaniem Sądu wystąpiła przesłanka ogólna, są również spełnione przesłanki szczególne. Szczegóły będą w uzasadnieniu. Wszystko trwa 3 minuty.

Po kilku dniach dostaję uzasadnienie – łącznie 3 kartki A4. Jedna strona to uzasadnienie wystąpienia przesłanki ogólnej, a konkretnie – spis dowodów przepisany z wniosku prokuratura. Żadnego wnioskowania, żadnego odniesienia się do argumentacji podniesionej podczas posiedzenia. Dalej, kilka ogólnych sformułowań dotyczących zasad stosowania tymczasowego aresztowania - typowe „kopiuj - wklej”. Okoliczności dotyczące tej konkretnej sprawy zajmują może półtorej strony. Wnoszę zażalenie do Sądu Apelacyjnego.

Sąd Apelacyjny w Katowicach. Posiedzenie zaplanowane na 13:20. Na drzwiach sali rozpraw wisi wokanda – spięte ze sobą 4 kartki A4 z litanią spraw do rozpoznania tego dnia. Na każdą sprawę zaplanowano 10 minut. Wchodzę na posiedzenie. Sąd pyta, czy zdać sprawozdanie z przebiegu sprawy – ponieważ, chcę wiedzieć, czy Sąd zna sprawę proszę o sprawozdanie. Wtedy zapada decyzja o 15 minutach przerwy – sprawa mojego klienta zostanie rozpoznana na samym końcu spraw z tego dnia. Wychodzę z sali rozpraw z przekonaniem, że Sąd nie zdążył zapoznać się z aktami i potrzebuje chwili czasu na przygotowanie sprawozdania – jak się później okaże, to przeświadczenie było całkowicie błędne. Posiedzenie wywołane jako ostatnie trwało prawie 2 godziny. Po wysłuchaniu stron Sąd informuje, że ogłoszenie postanowienia nastąpi po przerwie – czyli za kilka minut. Na ogłoszeniu Sąd utrzymuje w mocy areszt – uzasadnia wystąpienie przesłanek, co do tej ogólnej stwierdza, że długa polemika stron świadczy o tym, że sprawa jest niejednoznaczna, czyli, że „jest coś na rzeczy”. Odnosząc się do poszczególnych argumentów posiłkuje się kilkoma kartkami – to treść uzasadniania, które kilka dni później otrzymam pocztą. Moje przypuszczenie, o nieprzygotowaniu Sądu było fundamentalnie błędne - Sąd był tak przygotowany, że jeszcze przed posiedzeniem i wysłuchaniem stron miał gotowe uzasadnienie przyszłego rozstrzygnięcia.

Co pokazują te przykłady? Że system wymiaru sprawiedliwości jest maszyną przypominająca taśmę produkcyjną, w której wpadające sprawy mają jak najszybciej wypaść. Jakość jest tu kwestią wtórną. Pokutuje też wyczuwalne przeświadczenie przynajmniej niektórych sędziów, że skoro prokurator napisał wniosek, to przecież musiał mieć ku temu przesłanki – inaczej by przecież nie pisał. Adwokaci zaś mówią, bo im zapłacono. To taka polemika obrończa. Nikogo chyba za bardzo nie przejmuje fakt, że za sprawami na taśmie kryją się prawdziwi ludzie i ich dramaty związane z doświadczeniem tymczasowego aresztowania. To niejednokrotnie zdewastowane życie osobiste i zawodowe połączone z poczuciem wstydu i napiętnowania społecznego. O tym, że jeśli kiedyś zostaną uniewinni nikt nie będzie pamiętał. O tym, że siedzieli z pewnością tak.

Warto również, aby sędziowie bardziej wzięli sobie do serca cel postępowania karnego, jakim jest to, aby osoba niewinna nie poniosła odpowiedzialności, a stosowane środki były adekwatne, zaś areszt tymczasowy stosowany tylko wtedy, gdy jest konieczny. Taśmowe rozpoznawanie spraw, a niekiedy znieczulica i brak otwartości na argumenty z pewnością tym celom nie służą. To że sądy są przeciążone pracą, a ilość wniosków do rozpoznania przekracza ludzkie możliwości, to marny argument w sytuacji, gdy sąd decyduje o wolności drugiego człowieka. Zwłaszcza, że w areszcie można się znaleźć dużo łatwiej, niż mogłoby się wydawać.

Leszek Kieliszewski Adwokat, Partner Zarządzający LEGALITY Kancelaria Adwokacka

Kancelaria jest zrzeszona w sieci Kancelarie RP działającej pod patronatem dziennika „Rzeczpospolita”.

W przepisach Kodeksu Postępowania Karnego wszystko jest proste i z założenia rozsądne. O zastosowanie aresztu tymczasowego wnosi prokurator. Sąd decyduje o jego zastosowaniu, jeśli zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa – tzw. przesłanka ogólna oraz gdy występują przesłanki szczególne. Przesłankami szczególnymi są obawa ucieczki lub ukrycia się podejrzanego, obawa matactwa lub innego bezprawnego utrudniania postępowania. Tymczasowego aresztowania nie stosuje się, gdy zagraża ono życiu lub zdrowiu podejrzanego, pociągnęłoby wyjątkowo ciężkie skutki dla podejrzanego lub jego rodziny, a także gdy można przewidzieć, że orzeczona w przyszłości kara pozbawienia wolności będzie z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Jak to wygląda w praktyce? Poniżej dwie historie obrazujące jak działa system.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tortur nie było, można się rozejść?
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Wolna Wigilia? Pokaz niekonsekwencji rządu Donalda Tuska
Opinie Prawne
Pietryga: Słowa sędziego Marciniaka jak kasandryczna przepowiednia
Opinie Prawne
Pietryga: Czy pięciominutowy „comeback” Ryszarda Kalisza zagrozi demokracji?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Prawne
Kappes, Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku