W przepisach Kodeksu Postępowania Karnego wszystko jest proste i z założenia rozsądne. O zastosowanie aresztu tymczasowego wnosi prokurator. Sąd decyduje o jego zastosowaniu, jeśli zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa – tzw. przesłanka ogólna oraz gdy występują przesłanki szczególne. Przesłankami szczególnymi są obawa ucieczki lub ukrycia się podejrzanego, obawa matactwa lub innego bezprawnego utrudniania postępowania. Tymczasowego aresztowania nie stosuje się, gdy zagraża ono życiu lub zdrowiu podejrzanego, pociągnęłoby wyjątkowo ciężkie skutki dla podejrzanego lub jego rodziny, a także gdy można przewidzieć, że orzeczona w przyszłości kara pozbawienia wolności będzie z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Jak to wygląda w praktyce? Poniżej dwie historie obrazujące jak działa system.
Sąd Okręgowy w Warszawie. Odbywam praktyki jeszcze w ramach aplikacji adwokackiej w X Wydziale Karnym Odwoławczym. Jest czwartek. Pani Sędzia, która była opiekunem praktyki zleca, abym w ramach praktyk sporządził dwa projekty postanowień z uzasadnieniem na zażalenia obrońców na tymczasowe aresztowanie. Posiedzenie, na którym Sąd będzie rozstrzygał o wolności lub jej pozbawianiu przynajmniej kilku ludzi jest we wtorek, czyli za trzy dni robocze. Z dwudrzwiowej szafy mam sobie wybrać akta dowolnej sprawy i przygotować „projekt postanowienia”. Szafa jest pełna – zapoznanie się przez sędziego z aktami każdej ze spraw nawet w pięć dni przekracza możliwości ludzkiej percepcji. Biorę więc akta jednej ze spraw – łącznie 6 tomów i zaczynam czytać. Po dwóch, może trzech godzinach czytania akt do pokoju wchodzi Pani Sędzia, patrzy na mnie i pyta zdumiona: „Ale co Pan robi?”, „No czytam akta” – odpowiadam. „Nie, tak się tego nie robi. Ja Panu pokażę jak to się robi. Bierze Pan wniosek prokuratora i czyta, później czyta Pan postanowienie sądu pierwszej instancji, a na końcu przegląda Pan zażalenie obrońcy i sprawdza, czy jest tam coś na rzeczy, czy to tylko taka polemika obrończa”. „Ale Pani Sędzio” – próbuje oponować – „Tutaj w aktach podejrzany do wszystkiego się przyznał, wyjawił wszystkie okoliczności sprawy, zobowiązał się do zwrotu korzyści uzyskanych z przestępstwa, a jego rola była poboczna, więc najpewniej wyrok będzie w zawieszeniu”. Pani Sędzia wzdycha, pochyla się przez ramię nad aktami i mówi: „Niech Pan zobaczy, podejrzany tutaj zeznał, że w areszcie mu grożono. Jeszcze mu krzywdę zrobią. Niech posiedzi. Proszę napisać na utrzymanie.” Tak też napisałem. Dzisiaj się tego wstydzę.
Czytaj więcej
Sądy powinny zrozumieć, że decyzję o pozbawieniu wolności muszą zawsze uzasadniać przesłanki niebudzące wątpliwości.
Sąd Okręgowy w Katowicach. Jestem obrońcą tymczasowo aresztowanego w sprawie gospodarczej. Sprawa ma ponad 120 tomów. Wniosek o tymczasowe aresztowanie liczy 37 stron – dostaję go we wtorek po 14:00, posiedzenie Sądu w tej sprawie jest w czwartek o 8:45. Posiedzenie Sądu rozpoczyna się punktualnie – planowany czas – 45 minut. Potem o 9:30 kolejna rozprawa i 11:00 następna. Na posiedzeniu najpierw zabiera głos prokurator – mówi 15 minut. Następnie Sąd udziela mi głosu. Na początku informuję, że sprawa jest bardzo obszerna, wniosek o areszt rozbudowany, a ponieważ czas od otrzymania wniosku do dzisiejszego posiedzenia był krótki, to nie było możliwe sporządzenie pisemnej odpowiedzi, więc będę mówił długo, bo tylko w taki sposób mogę się odnieść do twierdzeń zawartych we wniosku prokuratora. „Ma Pan 20 minut” – oznajmia mi Pani Sędzia. Pokazuje na to spisaną listę zagadnień do poruszenia na dwie strony i pytam, które mam wykreślić, bo w 20 minut nie zdążę wszystkiego poruszyć. „Proszę mówić Panie Mecenasie” - słyszę. Więc mówię, później prokurator replikuje, później znowu obrona. Pani Sędzia coraz częściej spogląda na zegar wiszący na ścianie – jest opóźnienie niespełna pół godziny. Pani Sędzia skraca wypowiedzi, chce jak najszybciej skończyć. Chwilę przed 10:00 informuje, że ogłoszenie postanowienia nastąpi o 13:00 – czyli po zakończeniu spraw z wokandy z tego dnia. Stawiam się o 13:00. Sąd odczytuje, że uwzględnia wniosek prokuratury. Uzasadnienie sporządzi na piśmie w terminie 7 dni. Z ustnych motywów wskazuje, że zdaniem Sądu wystąpiła przesłanka ogólna, są również spełnione przesłanki szczególne. Szczegóły będą w uzasadnieniu. Wszystko trwa 3 minuty.
Po kilku dniach dostaję uzasadnienie – łącznie 3 kartki A4. Jedna strona to uzasadnienie wystąpienia przesłanki ogólnej, a konkretnie – spis dowodów przepisany z wniosku prokuratura. Żadnego wnioskowania, żadnego odniesienia się do argumentacji podniesionej podczas posiedzenia. Dalej, kilka ogólnych sformułowań dotyczących zasad stosowania tymczasowego aresztowania - typowe „kopiuj - wklej”. Okoliczności dotyczące tej konkretnej sprawy zajmują może półtorej strony. Wnoszę zażalenie do Sądu Apelacyjnego.