Pietryga: Czy pięciominutowy „comeback” Ryszarda Kalisza zagrozi demokracji?

Jeżeli członek PKW Ryszard Kalisz nadal będzie kontynuował medialne wystąpienia w stylu „a z wyborami prezydenckimi to różnie może być”, może skutecznie obniżyć ich wiarygodność i przyczynić się do spadku frekwencji wyborczej.

Publikacja: 20.12.2024 04:32

Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia Sylwester Marciniak (C) oraz członek PKW Ryszard

PKW znalazła się w centrum uwagi opinii publicznej

Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia Sylwester Marciniak (C) oraz członek PKW Ryszard Balicki (L) podczas wypowiedzi dla mediów przed siedzibą PKW w Warszawie, 29 sierpnia 2024 r.

Foto: Tomasz Gzell

Po tym jak PKW podjęła decyzję w sprawie wyroku odblokowującego pieniądze dla PiS, zawieszając swoje prace do czasu uregulowania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, Ryszard Kalisz znowu trafił na czołówki mediów. Problem w tym, że broniąc decyzji PKW, nie zachowuje się jak członek ważnego konstytucyjnego organu, ale jak polityk z polski powiatowej, który nagle dostał swoje „pięć minut” i postanowił to wykorzystać. Koszty nie mają znaczenia. Kalisz w radiu snuje więc scenariusze, jak po wyborach zablokowanego prezydenta może zastąpić awaryjnie marszałek Sejmu. Gdyby z taką lekkością mówił to jeszcze jako adwokat czy polityk, pewnie zniknęłoby to w gąszczu innych osobliwych wypowiedzi, których pełno w mediach, ale mówi to jako członek PKW, który ma moc sprawczą, aby do takiego scenariusza przyłożyć rękę.

Czytaj więcej

Donald Tusk: wadliwe werdykty SN i TK będą opatrzone specjalnym przypisem

PKW ufało 69 proc. Polaków

PKW, mimo politycznych wojen, do tej pory była instytucją niedotkniętą kryzysem, a jej członkowie, zachowując daleko idącą powściągliwość w wypowiedziach i postawach, ugruntowali przekonanie wyborców co do wiarygodności i bezstronności.

Większość Polaków przypomina sobie o istnieniu PKW tuż przed kolejnymi wyborami. Największą wartością jest to, że bez obaw i podejrzeń mogą obserwować, jak komisja, gdzieś w drugim planie, organizuje i kontroluje wybory. W czasach, kiedy większość instytucji została publicznie skompromitowana lub wyłączona z normalnego działania, jak SN, KRS czy TK, to olbrzymia wartość. W szczytowym momencie konfliktu o sądy w 2018 r. PKW cieszyła się zaufaniem 69 proc. Polaków.

Gdy kryzys ustrojowy zmiata wszystko, co stanie mu na drodze, chcemy mieć pewność, że jest enklawa nieskażona konfliktem. W całym gąszczu politycznych oskarżeń o fałszerstwa, działania przestępcze i spiski, które zawsze pojawiają się w czasie wyborów, jest instytucja, która jest rzeczywistym arbitrem, który w ciszy, w oparciu o przepisy prawa dba, aby zmaterializował się demokratyczny wybór Polaków, bez cienia wątpliwości.

I tak było. Jesteśmy po pełnym cyklu wyborczym: prezydenckim, parlamentarnym, europarlamentarnym i nie było dotąd kontrowersji wokół PKW, komisja nie była też ich generatorem. Izba Kontroli Nadzwyczajnej, z uwagi na wyroki europejskich sądów, budziła za to przez te wszystkie lata kontrowersje, nie kwestionowano jednak jej wyborczych rozstrzygnięć, bez względu na to, kto triumfował.

I nagle wypuszczono polityczne harty i wraz z nimi zalążki wyborczej niepewności. Lepiej modlić się, aby w Polsce nie powtórzyła się sytuacja z 1995 r., kiedy to SN decydował, kto będzie w Polsce prezydentem – legalizując tzw. kłamstwo magisterskie Aleksandra Kwaśniewskiego. W obecnej sytuacji byłoby to absolutnie niewykonalne.

Czytaj więcej

Pomysł Szymona Hołowni nie uratuje wyborów prezydenckich

Bez ultimatum Ryszarda Kalisza

Wyroki europejskich trybunałów dały impuls do reformowania IKN, ale żeby tak się stało, w Polsce musi być zmienione prawo, ustawa, która znosi i powołuje nową instytucję (tak było w przypadku Izby Dyscyplinarnej). W wyrokach TSUE czy ETPC nie ma żadnego automatyzmu i z tego też powodu nie powinna ich również stosować bezpośrednio PKW.

Marszałek Szymon Hołownia, zgłaszając inicjatywę reformującą SN, poszedł więc jedyną dopuszczalną ścieżką. Intencje miał dobre, tyle tylko, że inicjatywa zmierzająca do tego, aby cały SN decydował o ważności wyborów, jest niewykonalna, zarówno jeśli chodzi o kompromis polityczny, jak i końcowy efekt. W SN jest tak dużo rozłamów, że sędziowie nigdy nie zgodzą się orzekać razem.

Dlatego lepiej niech zostanie tak, jak było w poprzednich wyborach, wcale to nie przeszkadza, żeby jednocześnie próbować zreformować SN, jednak bez ultimatum, które próbuje konstruować Ryszard Kalisz.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Polska na skraju chaosu? Nie dopuśćmy do kryzysu konstytucyjnego

Po tym jak PKW podjęła decyzję w sprawie wyroku odblokowującego pieniądze dla PiS, zawieszając swoje prace do czasu uregulowania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, Ryszard Kalisz znowu trafił na czołówki mediów. Problem w tym, że broniąc decyzji PKW, nie zachowuje się jak członek ważnego konstytucyjnego organu, ale jak polityk z polski powiatowej, który nagle dostał swoje „pięć minut” i postanowił to wykorzystać. Koszty nie mają znaczenia. Kalisz w radiu snuje więc scenariusze, jak po wyborach zablokowanego prezydenta może zastąpić awaryjnie marszałek Sejmu. Gdyby z taką lekkością mówił to jeszcze jako adwokat czy polityk, pewnie zniknęłoby to w gąszczu innych osobliwych wypowiedzi, których pełno w mediach, ale mówi to jako członek PKW, który ma moc sprawczą, aby do takiego scenariusza przyłożyć rękę.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Kappes, Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Konkurs na właściwego rabina
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Walka z szarą strefą. Władza tworzy patologie, by je potem zwalczać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ryzykowna woltyżerka słowna przewodniczącego PKW
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10