Niedawno byliśmy świadkami debaty publicznej połączonej z przyspieszonym procesem legislacyjnym projektu nowelizacji ustawy o dniach wolnych od pracy oraz niektórych innych ustaw. Propozycja została złożona do laski marszałkowskiej przez posłów Lewicy. Pierwotnie ustanawiała ona Wigilię Bożego Narodzenia dniem wolnym od pracy. I to już od tego roku. Ostatecznie Wigilia, owszem, będzie dniem wolnym, ale dopiero od przyszłego roku (jeżeli prezydent podpisze ustawę). Dodana zostanie też (od 2025 r.) jedna niedziela robocza w grudniu przed świętami. Ukłonem w stronę pracowników handlu ma być natomiast dodanie przepisu, zgodnie z którym zatrudnieni w tym sektorze będą pracowali tylko przez dwie niedziele.
Czytaj więcej
W przyszłym roku w grudniu będą trzy niedziele handlowe. Jednak pracownicy sklepów będą mogli pracować, rotacyjnie, tylko w dwie z nich.
Jak ministra rodziny zachęcała do ustanowienia wolnej Wigilii: „Niejedna rodzina stanie się szczęśliwsza”
Projektodawcy chcieli w ten sposób ułatwić pracownikom łączenie życia zawodowego z prywatnym. I choć nie był to projekt rządowy, to ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk bardzo mocno zaangażowała się w przekonywanie posłów i opinii publicznej do zasadności jego wprowadzenia.
- Z wolnego 24 grudnia cieszą się od dawna Czesi, Finowie, Portugalczycy, Litwini czy Słowacy. Dlaczego z tej radości nie mieliby korzystać polscy pracownicy? Gospodarki wymienionych krajów nie zawaliły się przez to, że Wigilia jest dniem wolnym od pracy, i polska gospodarka także się od tego nie zawali. Bo koszty wprowadzenia projektu dotyczącego wolnej Wigilii będą naprawdę znikome. Za to niejedna rodzina stanie się silniejsza i po prostu szczęśliwsza – mówiła w Sejmie szefowa resortu rodziny.
Zaznaczała, że to szansa na to, żeby prawo zaczęło nadążać za społeczną rzeczywistością.