Czas na ustawę definitywnie zamykającą frankowy problem, który zaczął dotykać nas wszystkich.
Temat interwencji legislacyjnej w relacje banków z kredytobiorcami frankowymi jest mi znany wyłącznie z przekazów medialnych. Nie wiem, ile prawdy jest w doniesieniach dziennikarzy o rzekomych pracach nad projektem ustawy. Nie mam pojęcia, jaki hipotetyczny model zamknięcia sporu projektodawca przyjmie, nie posiadam też informacji w przedmiocie „politycznego planu” jej procedowania – tj. który z podmiotów konstytucyjnie uprawnionych wystąpiłby z inicjatywą ustawodawczą, jak zachowają się parlamentarzyści oraz jaką decyzję podjąłby prezydent.
Nie mam natomiast wątpliwości co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, że problem urósł do stanu, w którym konieczne jest poważne rozważenie scenariusza ustawy definitywnie zamykającej spory frankowe. Nie ze względu na dobro banków, kredytobiorców czy sądów – ale nas wszystkich. Dobro wspólne i interes publiczny to kategorie, którymi powinny kierować się władze publiczne, w tym prawodawca. A w zgodzie z nimi jest wyjście z kryzysu gospodarczego, powstrzymanie rosnącej inflacji, a przede wszystkim zatrzymanie szaleństwa polegającego na wykorzystywaniu abuzywności do zdobycia darmowych mieszkań. Kto tego nie rozumie – niech zada sobie pytanie, czy w rzeczywistości takie prezenty występują. I niech zapozna się z aktualnymi doniesieniami zza granicy na temat zawirowań wokół Silicon Valley Banku oraz paniką, która zapanowała wśród obywateli niepewnych tego, czy odzyskają zdeponowane w bankach pieniądze.
Po drugie, ewentualny projekt ustawy musi być dobrze przemyślany, a jego konstrukcja legislacyjna bardzo rzetelna. Uważam, że od strony konstytucyjnej oraz w świetle wymogów poprawnej legislacji da się to zrobić, choć nie będzie to łatwe wyzwanie.
Pamiętajmy, że w niektórych krajach właśnie w ten sposób wygaszono problem kredytów indeksowanych oraz denominowanych – wkroczył ustawodawca i, choć towarzyszyły tej decyzji różne kontrowersje, skutecznie zamknął sprawę.