Teza 1: Sztuczna inteligencja powinna być postrzegana jako realne narzędzie ułatwiające pracę sędziów.
Nie mam wątpliwości, że odpowiedź na tak sformułowane pytanie może być jedynie pozytywna. Już obecnie na świecie - i to w zasadzie we wszystkich jego częściach (krajach anglosaskich, Unii Europejskiej, azjatyckich, a nawet afrykańskich i Ameryki Południowej) - wykorzystywane są rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji, które nie tylko mogą, ale ułatwiają pracę sędziów, podnoszą efektywność sądów oraz całego wymiaru sprawiedliwości.
Zaryzykuję przypuszczenie, że jeśli ktoś neguje przedstawioną wyżej tezę - oznacza to, że nie zna przykładów zastosowania sztucznej inteligencji oraz możliwości, które ona daje.
Żeby było jasne: nie chodzi mi tylko o zastępowanie czynnika ludzkiego w procesie orzekania. Owo wsparcie może być rozumiane szeroko, tytułem przykładu: analizy gigantycznych zasobów orzecznictwa (np. tysięcy wyroków sądowych w zaledwie kilka sekund), przetwarzanie nagrań z posiedzeń sądowych na tekst, protokołowanie rozpraw, porządkowanie i klasyfikowanie spraw, prowadzenie kalendarzy sędziów, opracowywanie projektów pism procesowych itd.
Teza 2: Sztuczna inteligencja może być efektywnym wsparciem w orzekaniu i odblokować sądownictwo z dużej ilości spraw.
Dostatecznym dowodem potwierdzającym powyższą tezę jest okoliczność, iż pionierami w zastosowaniu sztucznej inteligencji w sądownictwie są zwłaszcza te kraje, w których - z powodu dużej liczby ludności - dostęp do sądu jest już bardzo utrudniony, czasem wręcz iluzoryczny. Można oczywiście kwestionować ten fakt, argumentując, że kraje takie jak Chiny, Indie, Brazylia, Argentyna itp. nie powinny być wzorem dla państw Zachodniej Europy, biorąc pod uwagę standardy wynikające z konstytucyjnego prawa do sądu. Ale z drugiej strony - czy, znając realia procesów sądowych w krajach kontynentalnej Europy (w tym wieloletnie oczekiwanie na pierwszą rozprawę, wyroki zapadające po dekadach, uzasadnienia zawierające błędy, a konstruowane nieraz metodą "kopiuj-wklej"), rzeczywiście owe standardy przekładają się na satysfakcjonującą jakość procesu i rozstrzygnięć?
Wydaje mi się, że uczciwa dyskusja na temat wad i zalet zastosowania sztucznej inteligencji w sądownictwie nie powinna ograniczać się do szantażu typu "czy chciałbyś, by w twojej sprawie orzekała bezduszna maszyna?", ale podejścia w stylu: "zbierzmy wszystkie aktualne dysfunkcje sądownictwa, zidentyfikujmy związane z nimi ryzyka i policzmy ich koszty - a następnie zastanówmy się w jaki sposób możemy zminimalizować je, wykorzystując sztuczną inteligencję".
Teza 3: Rozwiązania sztucznej inteligencji powinny być wykorzystywane w sądach jedynie w ograniczonym zakresie i służyć np. automatyzacji procedur i powtarzalnych czynności, co pozwoliłoby sędziom szybciej przygotować się do rozpraw.
Mam świadomość, że sama idea "sędziego-maszyny" wzbudza emocje, kontrowersje i obawy.
Zwłaszcza, gdy konfrontujemy ją z wyidealizowanym wyobrażeniem sędziego-osoby doskonale znającej prawo, doświadczonej życiowo, kulturalnej, empatycznej, obiektywnej, rzetelnej, mającej dostatecznie dużo czasu na zapoznanie się ze sprawą, etycznej, kierującej się w orzekaniu nie tylko obowiązującymi przepisami, ale i zakorzenioną głęboko aksjologią, sprawiedliwością... Problem w tym, że - jak uczy nas np. realizm prawniczy, a pośrednio potwierdzają różne dostępne badania empiryczne oraz praktyczne doświadczenia procesów sądowych - nasz wyidealizowany obraz sędziego odbiega od rzeczywistości.
Teza 1: Sztuczna inteligencja może zastąpić prawników w wykonywaniu wielu kluczowych czynności i zrewolucjonizować rynek usług prawnych.
Teza 2: Sztuczna inteligencja może pomóc prawnikom w wykonywaniu ich pracy, ale to ludzkie umiejętności, takie jak kreatywność, empatia i rozumienie kontekstu społecznego, pozostaną niezastąpione w tej dziedzinie.
Nie mam wątpliwości, że wykonywanie zawodów prawniczych wymagać będzie (a być może nawet w coraz większym stopniu) typowo ludzkich cech - właśnie takich, jak: empatia, inteligencja emocjonalna, mądrość życiowa itd.
Teza 3: Używanie sztucznej inteligencji będzie domeną dużych kancelarii prawniczych, mniejszym firmom prawniczym nie będzie ona potrzebna.
Wydaje mi się, że to właśnie mniejsze i średnie firmy - o ile będą innowacyjne i otwarte na nowoczesne rozwiązania technologiczne - mogą upatrywać szanse w wykorzystaniu sztucznej inteligencji oraz innych nowoczesnych technologii.
Teza 1: Trzymiesięczny okres na wdrożenie przez pracodawców regulacji wewnętrznych chroniących sygnalistów jest wystarczający.
Teza 2: Ustawa o sygnalistach w obecnym kształcie może być nadużywana. Może dochodzić do zgłaszania naruszeń tylko po to by zyskać ochronę przed zwolnieniem lub zaszkodzić konkretnej osobie lub firmie której zgłoszenie dotyczy.
Przepisy ustawy o sygnalistach przewidują odpowiedzialność cywilnoprawną oraz karną za dokonywanie zgłoszeń w złej wierze. W art. 15 projektu ustawy o sygnalistach wskazano bowiem, że ,,osoba, która poniosła szkodę z powodu świadomego zgłoszenia lub ujawnienia publicznego nieprawdziwych informacji przez sygnalistę, ma prawo do odszkodowania lub zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych od sygnalisty, który dokonał takiego zgłoszenia lub ujawnienia publicznego". Z kolei w art. 57 przedmiotowej ustawy przewidziano, że ,,kto dokonuje zgłoszenia lub ujawnienia publicznego, wiedząc, że do naruszenia prawa nie doszło, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Wykorzystywanie ustawy o sygnalistach do dokonywania zgłoszeń mających na celu zaszkodzenie konkretnej osobie lub firmie (której dotyczy zgłoszenie) wydaje się być więc mało prawdopodobne. Możliwość zastosowania kary izolacyjnej stanowi skuteczny środek odstraszający przed świadomym zgłaszaniem naruszeń prawa, do których nigdy nie doszło.
Wiem, że w trakcie różnych szkoleń lub rozmów prowadzonych przez prawników naszej kancelarii - formułowane są podobne obawy ze strony słuchaczy lub klientów. Rozumiem je, ale wydaje mi się, że można "zarządzić" tym problemem oraz zminimalizować ryzyka prawne z tym związane. I zadaniem prawników jest to, by tak właśnie się stało.