Prace nad ustawą z 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy o komornikach sądowych i egzekucji prowadzone są w ekspresowym tempie. Powodem jest zapewne nacisk opinii publicznej po nagłośnieniu nieprawidłowości w postępowaniach egzekucyjnych, w których dokonywano zajęcia ruchomości osób trzecich (vide sprawa rolnika spod Mławy). Ponadto procesowi legislacyjnemu towarzyszy niezwykły zapał władzy, której przedstawiciele w okresie przedwyborczym pragną zadowolić elektorat, kierując się swoistą logiką: mniejsza o to, czy uchwalone środki będą efektywne, wystarczy, że okażą się efektowne.
Wprawdzie dokonywana właśnie nowelizacja, która ustanawia bezwzględny zakaz prowadzenia przez jednego komornika więcej niż 10 tys. spraw, nie grzeszy rozmachem ani tym bardziej szczególną głębią, ale może sprowadzić nieoczekiwane skutki. Wbrew pobożnym życzeniom zadeklarowanym przez grupę posłów projektodawców brak przekonujących dowodów na to, że ta wycinkowa zmiana prawa poprawi szybkość lub skuteczność postępowań egzekucyjnych. Tym bardziej tylko wielka wiara we własne pomysły może uzasadniać przekonanie twórców ustawy, że wprowadzenie ilościowego limitu 10 tys. spraw samo w sobie zmniejszy (a nie zwiększy, jak niektórzy twierdzą) wśród komorników pokusę chodzenia na skróty czy niekiedy wręcz naruszania praw obywateli.
Osiągnięcie rezultatów zadeklarowanych w uzasadnieniu do projektu ustawy wymagałoby kompleksowej nowelizacji prawa, na co od początku prac sejmowych zwracały uwagę instytucje uczestniczące w konsultacjach, w tym Krajowa Rada Sądownictwa. Poważna zmiana ustawy to jednak wielki nakład pracy i konieczność prowadzenia długotrwałego procesu legislacyjnego, na który najwidoczniej nikt nie miał pomysłu, czasu ani ochoty. Efektem wyścigu posłów z czasem jest zatem w wymiarze politycznym domniemany sukces polegający na poskromieniu nielubianych komorników, a w wymiarze prawnym... kolejny bubel legislacyjny.
O tym, że pośpiech nie idzie w parze z jakością stanowionego prawa, świadczy aż zanadto fakt, iż proponowane zmiany prowadzą do nieuchronnej kolizji z przepisami już obowiązującymi, zwłaszcza zawartymi w kodeksie postępowania cywilnego.
Dla przykładu, zgodnie z art. 7751 k.p.c., komornik, który przyjął wniosek o wszczęcie egzekucji, do której prowadzenia nie jest właściwy według przepisów kodeksu (komornik z wyboru), nie może odmówić przyjęcia innych wniosków o wszczęcie egzekucji przeciwko temu samemu dłużnikowi, jeżeli następni wierzyciele wnoszą o przeprowadzenie egzekucji według tych samych sposobów co wierzyciele wcześniejsi. Powstaje zatem pytanie: co w sytuacji, gdy komornik prowadzi już egzekucję (z wyboru) przeciwko dłużnikowi, zaś inny wierzyciel, uzyskując taką informację, chce również złożyć temu komornikowi sprawę z wyboru, ale ten osiągnął już maksymalny wskazany w ustawie wpływ? Jeden zatem przepis (znowelizowany art. 8 ustawy o komornikach sądowych i egzekucji) będzie nakazywał komornikowi odmowę przyjęcia sprawy, drugi zaś (art. 7751 k.p.c.) – jej przyjęcie.