Zainteresowanie prezydenta Andrzeja Dudy aktywnością fizyczną zawsze rośnie wraz ze zbliżaniem się zimy. Tym razem efekty zobaczyliśmy jeszcze w grudniu. Prezydent przygotował sojusznikom prezent i jednocześnie popsuł święta Bożego Narodzenia wielu sportowcom oraz sędziom.
Duda – jak przystało na człowieka z duszą atlety – wziął do serca frazę, którą powtarzał Michael Jordan, i „odebrał osobiście” zamieszanie wokół rekomendacji na członka MKOl, kiedy głos zabrali m.in. premier Donald Tusk oraz minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. Nie czekał, kontrę wyprowadził szybko i skierował do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację ustawy o sporcie. To reforma, która miała być perłą w koronie pierwszego roku pracy resortu Nitrasa.
Czytaj więcej
Wyjaśniamy najważniejsze kwestie dotyczące polskiej kandydatury na członka MKOl
Dlaczego Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o sporcie?
Wątpliwości prezydenta wzbudziły zapisy dotyczące obecności członków kadr narodowych w zarządach związków sportowych oraz sankcji za brak odpowiedniej kwoty kobiet, czyli co najmniej jednej kobiety w zarządzie liczącym od dwóch do pięciu członków i nie mniej niż 30 proc. pań w większym.
Nitras, który sam w kierownictwie ministerstwa ma wyłącznie facetów, uznał, że taką zmianę kulturową trzeba wprowadzić siłą. Słusznie wziął kwoty na sztandary, bo polskim sportem nadal rządzą mężczyźni. Jeszcze na początku roku – według uzasadnienia do nowelizacji – 20 z 69 związków nie miało w zarządzie ani jednej kobiety. Dziś wciąż tylko trzy stoją na czele tych reprezentujących dyscypliny olimpijskie. To Otylia Jędrzejczak, Joanna Badacz i Anna Walas.