Bezpieczeństwo jest jedną z najważniejszych wartości, bez której trudno wyobrazić sobie poszanowanie innych podstawowych dóbr człowieka, takich jak życie i zdrowie, nie wspominając już o prawach i wolnościach politycznych oraz ekonomicznych. Waga bezpieczeństwa skłania zatem społeczeństwo, a także władze różnego szczebla do działań mających nie tylko utrzymywać poziom bezpieczeństwa, ale – szczególnie w obliczu nowych zagrożeń – stałe je podwyższać. Wydawałoby się zatem, że działania, a i zaniechania władzy państwowej w tym obszarze są przedmiotem stałej dyskusji publicznej, oddziałującej chociażby na akty prawne pisane z pozycji obrony państwa przed nowymi zagrożeniami. Niestety. Przekaz medialny i wywoływana nim debata publiczna pojawiają się zwykle w związku z konkretnymi zagrożeniami i zaraz znikają, powracając na tory bezowocnych dyskusji politycznych. Zamiast skupiać uwagę Polaków na tym, ile rąk użyto do głosowania, należałoby raczej mówić o sprawach ważnych i realnie dotykających nas wszystkich. A jest o czym mówić, ponieważ rząd opublikował dawno zapowiadany projekt ustawy o działaniach antyterrorystycznych.
Granica granicy
Nie chcę tutaj omawiać szczegółowo rozwiązań proponowanych w projekcie ustawy, konieczne wydaje się jednak rozważenie celowości i przydatności takiej ustawy w ogóle. Przejście do analizy poszczególnych przepisów musi oznaczać, że ogólny kierunek projektu ustawy został rozpoznany i – przynajmniej co do zasady – zaakceptowany. Doskonale pasuje tutaj pytanie, które rzadko sobie stawiamy, nawet na studiach prawniczych: cui bono? (łac. po co? czyjemu dobru ma to służyć?). Innymi słowy, czas zapytać, co jest dla nas najważniejsze: które dobra zasługują na szczególną ochronę, a które jesteśmy w stanie ograniczyć. Regulacje dotyczące działań antyterrorystycznych wymagają rozstrzygnięcia kolizji między najważniejszymi dobrami. Podobnie jak w innych fundamentalnych zagadnieniach na styku moralności i prawa, trzeba zacząć od pytań generalnych, a później zająć się szczegółowymi.
Bezpieczeństwo jest wartością tak istotną, że nierzadko nie myślimy o innych skutkach wprowadzania instrumentów mających na celu naszą ochronę. Pamiętam rozmowę ze znajomymi o monitoringu, który miał powstać na ich osiedlu. Twierdzili, że znacznie zwiększy ona bezpieczeństwo osób, zwłaszcza dzieci, a także mienia. Nie kwestionując tego założenia, zapytałem, czy przemyśleli dobrze decyzję, po której przestrzeń wokół ich mieszkań byłaby poddana stałej kontroli, a więc także oni, wchodząc i wychodząc, byliby obserwowani przez ochronę. Odpowiedzieli mi, że przecież są uczciwi i nie mają się czego obawiać. Jest to odpowiedź, którą w takich przypadkach usłyszeć można nader często. Zapytałem inaczej: Czy na pewno nie chcecie mieć wpływu na zakres wiadomości o was, jakie pozyskują i gromadzą inne osoby? Tym razem odpowiedzi były już bardziej złożone. Do tego sprowadza się pytanie o dopuszczalne działania na rzecz bezpieczeństwa. Czy jesteśmy gotowi i na ile zrezygnować z pewnych praw i wolności, w których wyrastamy, zwłaszcza będąc przedstawicielami młodszego pokolenia? Czy wystarcza odwołanie się do ochrony przed zewnętrznym zagrożeniem, nie w pełni zdiagnozowanym, ale przypominającym się od czasu do czasu?
W literaturze prawniczej wskazuje się zazwyczaj, że przez bezpieczeństwo należy rozumieć nie tylko przeciwdziałanie zagrożeniom porządku publicznego, życia, zdrowia i mienia obywateli, ale także przeciwdziałanie zagrożeniom w obszarze ekologii oraz energetyki. Kategoria ta rozumiana jest szeroko. Do tego dochodzi różnica znaczeniowa między bezpieczeństwem a poczuciem bezpieczeństwa. Pierwsza kategoria ma niewątpliwie charakter obiektywny, druga odwołuje się do naszego przekonania o możliwych zagrożeniach i szansach na zapobiegnięcie im. Optymalna jest sytuacja, kiedy jesteśmy bezpieczni i mamy poczucie bezpieczeństwa. Władze państwowe, proponując ograniczenie praw i wolności, opierają się często właśnie na malejącym poczuciu bezpieczeństwa obywateli. Niezwykle rzadko, także ze względu na specyfikę pracy operacyjnej, informowani jesteśmy o realnym niebezpieczeństwie i ewentualnych dysfunkcjach systemów mających uchronić nas przed wiążącymi się z nim zagrożeniami.
Bezpieczeństwo jest dobrem w pewnym sensie paradoksalnym. Wzmacniamy je, aby ochronić życie, zdrowie, prywatność, własność, a więc dobra istotowo związane z naturą człowieka. Z drugiej zaś strony, właśnie powołując się na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa, ogranicza się takie dobra jak prywatność, tajemnica komunikowania się, a nawet ochrona życia i zdrowia. Wprowadzanie praw mających nas chronić sprzyja do pewnego momentu naszym dobrom, zaś po przekroczeniu granicy staje się nieprzydatne i niecelowe. Jak wyznaczyć ową granicę?