Jakub Sewerynik: Kontratak niedźwiedzią przysługą

Przeciwności niekoniecznie są złe dla Kościoła. Mogą wydobyć z niego to, co najlepsze. Szkoda, że oświadczenie adwokata kard. Dziwisza idzie w przeciwnym kierunku.

Publikacja: 22.01.2025 04:55

Jakub Sewerynik: Kontratak niedźwiedzią przysługą

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

„A ja wam powiadam:

Miłujcie waszych nieprzyjaciół

i módlcie się za tych, którzy

was prześladują” (Mt 5,44),

czyli o (niesłusznych) oskarżeniach

Tuż przed sylwestrem portal Onet doniósł, że Państwowa Komisja ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 wezwała kardynała Stanisława Dziwisza na przesłuchanie. Wezwanie miało być skutkiem zawiadomienia dotyczącego lat 70., w którym pada zarzut wykorzystania seksualnego mężczyzny przez kilku księży z archidiecezji krakowskiej, wśród nich ks. Dziwisza. Choć zarzucane czyny, o ile były, dawno uległy przedawnieniu, Komisja może je zbadać i postanowić o wpisie do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Od zarzutów do wpisu jednak daleka droga, tym bardziej że sprawa dotyczy wydarzeń sprzed pół wieku. I choć hierarcha stanowczo oświadczył, że zarzuty są jedynie pomówieniami, to jego adwokat wydał dość zaskakujące i bardzo długie (sześć stron) oświadczenie. I właśnie ono jest bulwersujące i rodzi wiele pytań. Pełnomocnik kardynała, uznając za konieczne „sprostowanie szeregu niedomówień i kłamstw”, wyświadczył niedźwiedzią przysługę nie tylko swojemu mocodawcy, ale i polskiemu Kościołowi.

Czytaj więcej

Kardynał Dziwisz stanie przed komisją ds. pedofilii? Jest oświadczenie

Znane tony

Dopiero co prawie wszyscy biskupi obecni na zebraniu Konferencji Episkopatu Polski spotkali się na Jasnej Górze ze skrzywdzonymi przez przestępstwa na tle seksualnym. Spotkanie ogłoszono przełomem i zmianą jakościową stosunku biskupów do ofiar duchownych. Stanowisko obrońcy kardynała jednak w ogóle nie bierze pod uwagę delikatności materii, w szczególności uczuć skrzywdzonych, którzy od dekad dopominają się o elementarną sprawiedliwość.

Wręcz przeciwnie, mecenas nie uznał za wystarczające zaprzeczyć podanym przez media zarzutom, ale postanowił szeroko uzasadnić swoje stanowisko. Niestety, niemal każde zdanie (nomen omen) dziwi. Mecenas nie ma bowiem wątpliwości, że mamy do czynienia z… prowokacją! Tak, kolejną prowokacją, której celem tylko pośrednio jest kardynał Dziwisz. Celem prawdziwym jest oczywiście Karol Wojtyła, św. Jan Paweł II: „W tej sprawie chodzi o dewojtylizację i Sąd winien unikać wciągania w ten proces” (pisownia oryg.).

Nie do końca wiem, o jaki „Sąd” chodzi, jednak opieranie linii obrony na autorytecie Papieża Polaka to ogromny błąd, tak procesowy, jak i narracyjny. Oczywiście wieloletnia współpraca ks. kard. Dziwisza z kard. Wojtyłą nie potwierdza ani nie wyklucza jego udziału w inkryminowanych wydarzeniach. Nie może też ani wykluczać, ani potwierdzać jego winy. Jak pokazała historia kard. McCarricka, czy też ujawnione czyny założyciela Legionistów Chrystusa, o. Marciala Maciela Degollado, ani współpraca z papieżami, ani wysokie stanowiska i zaszczyty nie wykluczają straszliwych przestępstw. Jeśli natomiast coś uderza w autorytet JP II, to właśnie zasłanianie się jego estymą. To właśnie obieranie takiej linii obrony przyczynia się do „odjaniepawlania” Polski.

Jakże inaczej brzmiało oświadczenie kard. Dziwisza z 2020 r., wydane po premierze reportażu M. Gutowskiego „Don Stanislao”. Wtedy purpurat deklarował gotowość do „pełnej współpracy z niezależną komisją, która wyjaśni te kwestie”: „Zależy mi na transparentnym wyjaśnieniu tych spraw. Nie chodzi o wybielanie lub ukrywanie ewentualnych zaniedbań, ale o rzetelne przedstawienie faktów. Dobro pokrzywdzonych jest wartością nadrzędną. Dzieci i młodzież nie mogą już nigdy doznać w Kościele krzywd, które miały miejsce w przeszłości”.

Jakaż szkoda, że słowa te okazują się dziś nieaktualne.Wszak jeśli zarzuty są jedynie pomówieniami, nie lepiej byłoby przynajmniej zadeklarować współpracę z Komisją w celu dojścia do prawdy, w trosce o dobro „braci moich najmniejszych” (Mt 25,40)? Niestety, skrzywdzeni odbierają takie oświadczenia jako kolejny atak skierowany w ich wiarygodność, wtórną wiktymizację. Biskupi oraz ich pełnomocnicy powinni o tym wiedzieć i miarkować swoje wypowiedzi.

Stanowisko i odpowiedzialność

Niezwykle ciekawie jawi się historia innego purpurata, australijskiego kardynała George’a Pella. Zmarły w 2023 r. hierarcha został oskarżony o przestępstwa seksualne wobec dwóch nieletnich i spędził w więzieniu 13 miesięcy. Nie przyznał się do winy i konsekwentnie twierdził, że zarzuty są bezpodstawne, jednak nie próbował uniknąć procesu i poddał się wyrokowi, który uznawał za niesprawiedliwy. Ostatecznie australijski Sąd Najwyższy go uniewinnił.

W „Dzienniku więziennym” kard. Pell napisał, że każdego dnia przebaczał, błogosławił i modlił się za swych oskarżycieli. W jednym z wywiadów powiedział: „Nie było mi zbyt trudno przebaczyć osobie, która mnie oskarżyła. Wiedziałem, że wiele wycierpiała, tkwiła w wielkiej dezorientacji i kto wie, co jeszcze…”

Zajmowanie wysokich stanowisk zawsze łączy się z odpowiedzialnością. I z narażeniem na zarzuty, których zasadność może budzić wątpliwości. Jeśli ktoś chce takich oskarżeń uniknąć, nie powinien się podejmować pewnych funkcji. Hierarchowie Kościoła powinni nie tylko mieć odpowiednio „grubą skórę”, ale i kierować się zawsze dobrem ludzi, nad którymi została im powierzona opieka, szczególnie dobrem osób bezbronnych – może nawet kosztem własnego dobrego imienia. Historia kard. Pella kojarzy się z ósmym błogosławieństwem: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was” (Mt 5,11).

Z drugiej strony istotny jest kontekst tysięcy rzeczywiście skrzywdzonych, którzy od lat zmagają się nie tylko z głęboką traumą i częstą wtórną wiktymizacją, ale i z bezdusznością kościelnych instytucji. Podstawowa różnica jest jednak taka, że na święcenia biskupie i wszelkie konsekwencje z tym związane trzeba wyrazić zgodę, a skrzywdzonym zostaje się wbrew własnej woli. Co więcej, „biskupi jako następcy Apostołów (...) mają udział w odpowiedzialności apostolskiej” (KKK 1594), „przejmują rolę samego Chrystusa, Mistrza, Pasterza i Kapłana, i w Jego osobie (in Eius persona) działają” (KKK 1558). Niestety, lista polskich biskupów oficjalnie ukaranych za choćby zaniedbania w prowadzeniu spraw o wykorzystanie seksualne liczy już kilkanaście nazwisk. Nawet więc w obliczu fałszywych zarzutów warto zachować proporcje.

Jak zauważył kard. Pell: „Przeciwności niekoniecznie są złe dla Kościoła. Mogą wydobyć z nas to, co najlepsze”. Szkoda, że oświadczenie adwokata kard. Dziwisza idzie w przeciwnym kierunku.

„A ja wam powiadam:

Miłujcie waszych nieprzyjaciół

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Ostrożnie z tym mobbingiem
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Rzecz o prawie
Jarosław Gwizdak: Sądowe podróże kształcą
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Szukając lidera
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Nie mylić kancelarii z cyrkiem
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Rzecz o prawie
Paweł Rygiel, Andrzej Kadzik: Dialog receptą na kryzys
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego