Główni organizatorzy szokującego procederu – Roman P. z bratem oraz przedsiębiorca Tomasz G. – już zostali skazani za oszustwa (nieprawomocnie). Do osądzenia, jak pisaliśmy, jest jeszcze kolejnych dziewięć osób, w tym trzej adwokaci, którzy mieli współdziałać z głównymi sprawcami. Wydarzenia przybrały jednak nieoczekiwany obrót. Sąd bowiem dopatrzył się uchybień w postępowaniu śledczych i odesłał sprawę do poprawki. Prokuratura twierdzi, że dopełniła wszystkich wymogów i już wniosła zażalenie na decyzję sądu.
Przypomnijmy: tzw. gang trucicieli „polował” na ofiary alkoholowego nałogu posiadające tytuł prawny do mieszkania w dobrych lokalizacjach Warszawy – jednocześnie były to najczęściej osoby niezaradne i zadłużone. Wyszukiwał ich Roman P. (niepiśmienny Rom), a następnie pomagał im w zakupach i dostarczał wódkę skażoną izopropanolem. Z czasem mieszkania ofiar przejmowała szajka dzięki wyłudzonym lub podrobionym pełnomocnictwom, a ofiary wkrótce umierały.
Czytaj więcej
Skażoną wódką z domieszką trucizny poili ofiary i zmuszali do podpisania niekorzystnych umów sprz...
Wśród dziewięciu oskarżonych w drugim procesie „gangu trucicieli” są adwokaci
O pomaganie w procederze śledczy oskarżyli trzech adwokatów (jeden został później radcą prawnym). Zostali objęci nowym aktem oskarżenia, którym 12 marca 2025 r. zajął się sąd. I podjął zaskakującą decyzję o zwrocie sprawy.
Wystąpił o to mecenas Marcin W., bo – jak twierdził – pozbawiono go możliwości końcowego zapoznania się z materiałem śledztwa. Sąd przyznał mu rację. „Podejrzany M.W. nie został w ogóle powiadomiony o czynności końcowego zaznajomienia się z materiałami postępowania i w związku z tym nie mógł stawić się na takiej czynności” – czytamy w postanowieniu sądu, o które wystąpiła „Rzeczpospolita”. Sąd wskazał też, że prokurator nie przesłuchał siedmiu świadków, o których wnioskowali oskarżeni adwokaci: mec. Marcin W. i Marcin K.