Sąd Okręgowy Warszawa Praga ogłosił w czwartek wyrok w głośnej sprawie tzw. szajki trucicieli. I jest on zaskakujący.
Roman P. (niepiśmienny, z zawodu kotlarz) został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, jego brat Krzysztof na osiem lat. Przedsiębiorcy Tomaszowi G., który m.in odkupował po zaniżonych cenach lokale przejęte od poszkodowanych, sąd wymierzył karę 12 lat więzienia. Dwie osoby, w tym notariuszka, u której przeprowadzono jedną z transakcji, zostały uniewinnione.
– Oskarżeni wykorzystywali bardzo trudne położenie ofiar i ich bezradność dla niskich celów, jakim jest zdobycie pieniędzy. Dopuścili się czynu o wysokiej społecznej szkodliwości – wskazywała sędzia Beata Ziółkowska, przewodnicząca składu sędziowskiego. Jednak – według sądu – choć oskarżeni dostarczali ofiarom alkohol z domieszką izopropanolu, to nikogo nie zabili i nie mieli takiego zamiaru. Działali „wspólnie i w porozumieniu”, ale nie w zorganizowanej grupie przestępczej, o co oskarżyła ich prokuratura – orzekł sąd.
Czytaj więcej
Skażoną wódką z domieszką trucizny poili ofiary i zmuszali do podpisania niekorzystnych umów sprzedaży mieszkań. Potem zabijali.
Dlaczego więc ofiary, podstępem okradane z mieszkań, umierały? Bo „alkohol szkodzi zdrowiu”, a piły w nadmiarze. Trunek zaprawiony trutką spożywały także inne osoby, i nadal żyją. Co więcej, twierdziły, że był nawet lepszy – wskazywał sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku.