Wskaźnik nastrojów instytutu koniunktury z Mannheim zmalał w styczniu do 10,3 pkt z 15,7 w grudniu, znacznie poniżej 15,3 pkt spodziewanych przez analityków. Ocena bieżącej sytuacji poprawiła się minimalnie, do minus 90,4 pkt z minus 93,1 w grudniu.
— Brak wydatków na prywatną konsumpcję i zduszony popyt w sektorze budownictwa utrzymuje nadal w zastoju niemiecką gospodarkę — stwierdził prezydent ZEW Achim Wambach — Jeśli te tendencje utrzymają się w tym roku, to Niemcy zostaną bardziej za innymi krajami strefy euro — dodał.
Niemcy dokonały prawdziwego zjazdu w dół, z pozycji potentata gospodarczego do kraju, którego inni wyprzedzili. Będą zapewne jedynym ważnym krajem, który zanotował spadek w ubiegłym roku. Różnice zdań, jak pobudzić największą gospodarkę europejską, były głównym powodem upadku koalicyjnego rządu Olafa Scholza. Teraz wyborcy mają poważny problem przed wyborami o Bundestagu 23 lutego.
Szef instytutu uważa też, że pogorszenie nastrojów bierze się też z niepewności politycznej, bo dotychczasowym partnerom będzie trudno doprowadzić do nowej koalicji. Nikły wzrost gospodarczy będzie zapewne dominować w kampanii wyborczej.
Na nastroje inwestorów miała też wpływ trudna do przewidzenia polityka nowej administracji w USA. Stany są głównym partnerem handlowym Niemiec, a niemiecka nadwyżka w bilansie handlowym w obrotach z tym partnerem doszła w ubiegłym roku do rekordowego poziomu. Donald Trump nie jest zadowolony ze stosunków jego kraju z UE, wcześniej groził karną stawką celną, jeśli ją ogłosi, powstanie nowa trudniejsza sytuacja.