Hanna Hopko: Na cyfrowym froncie

Agresja wojskowa na Ukrainę to tylko cień wojny informacyjnej – pisze była szefowa komisji spraw zagranicznych w ukraińskim parlamencie.

Publikacja: 24.02.2022 18:11

Hanna Hopko: Na cyfrowym froncie

Foto: AFP

W grudniu ubiegłego roku, kiedy moja dziesięcioletnia córka poprosiła o świnkę morską, zaproponowałam, żeby poczekała z tym do Nowego Roku. W ciągu ostatniego miesiąca, w obliczu złowieszczego widma 140 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy masowo zbliżają się do granicy naszego kraju, omawialiśmy logistyczne wyzwania związane z ewakuacją świnki morskiej na zachodnią Ukrainę w razie inwazji. Oto egzystencjalna farsa, jaką stało się zwykłe życie w warunkach okupacji.

Teraz rozpoczęła się inwazja. Choć świat będzie słusznie pochłonięty obrazami czołgów i wojsk przekraczających granice lądowe, walka Ukrainy ze sponsorowaną przez państwo rosyjskie destabilizacją od wielu lat toczy się w internecie. Wykorzystując swój rozbudowany zestaw narzędzi w postaci krajowych i międzynarodowych mediów państwowych, farm trolli i pożytecznych idiotów, Kreml rozsiewa po świecie całą gamę nieprawdziwych informacji na temat Ukrainy. Ten zalew sprawił, że wielu ludzi na całym świecie wierzy, że Kijów i NATO są agresorami, a „odpowiedź" sił rosyjskich jest „uzasadnionym środkiem obronnym".

Należy uznać Rosję za państwowego sponsora terroryzmu.

Inną strategią przyjętą przez Kreml jest whataboutism, czyli cyniczne stawianie lustra w celu obnażenia hipokryzji Zachodu. „Kwestionujecie nasze bombardowanie Syrii? A co z waszą inwazją na Irak?". Nie chodzi o obronę rosyjskich działań, lecz o przekonanie, że w ostatecznym rozrachunku nie ma różnicy między nieliberalnym reżimem a liberalną demokracją, z tym że ta pierwsza przynajmniej nie udaje, że jest inaczej. W kontekście ukraińskim taktyka ta pojawia się często, gdy Putin wyraża zaniepokojenie z powodu rzekomego łamania przez Kijów praw człowieka wobec osób rosyjskojęzycznych.

Podczas inwazji na wschodnią Ukrainę rosyjskie państwowe media rozpowszechniły makabryczne doniesienia o śmierci dzieci z rąk ukraińskiej armii. Zostały one sfabrykowane wyłącznie z myślą o podsycaniu nienawiści. Szef anglojęzycznej sieci informacyjnej Russia Today histeryzował, zastanawiając się, czy Kijów zbuduje na wschodzie obozy koncentracyjne. Sam Putin obszernie pisał, że nie uznaje ukraińskiej tożsamości narodowej ani państwowości.

Wystarczy spojrzeć na Krym, zaanektowany w 2014 r., aby przekonać się, że największe zagrożenia dla osób rosyjskojęzycznych występują na terenach okupowanych przez Rosję. Kilkudziesięciu przedstawicieli rdzennej mniejszości krymsko-tatarskiej zostało skazanych za fałszywe oskarżenia o ekstremizm; dziesiątki innych przebywa w areszcie. Wśród ich współwięźniów są dziennikarze. Setki innych osób, przetrzymywanych bez należytego procesu w podziemiach okupowanych miast Doniecka i Ługańska, stanowią ostrzeżenie, co do poziomu ochrony zapewnianej przez rosyjskich „wyzwolicieli".

Trwający na Ukrainie proces demokratyzacji to maraton, a nie sprint. Kluczowymi celami pozostają reforma służby publicznej i sądownictwa, wzmocnienie praworządności, walka z korupcją i przełamanie dominacji oligarchów. Niemniej Ukraina szybko zdobywa pozycję lidera w walce z dezinformacją, wojną hybrydową i atakami cybernetycznymi. Od czasu protestów na Majdanie kwitną rodzime organizacje informacyjne i inicjatywy medialne, takie jak Euromaidan Press i StopFake.org.

Niedawno na stronie internetowej urzędu prezydenckiego pojawiła się petycja z ponad 25 tys. podpisów, w której wezwano rząd do nakłonienia Google'a, YouTube'a i Facebooka do otwarcia biur w Kijowie w celu przeciwdziałania zagrożeniom dla bezpieczeństwa informacyjnego wynikającym z moderowania treści w mediach społecznościowych pochodzących z Rosji. Jeśli niektórzy sojusznicy Ukrainy niechętnie wysyłają do kraju ciężką broń, to pomoc dla rozwijającej się sceny działaczy przeciwdziałających dezinformacji byłaby wartościowym wkładem. Ponadto należy rozszerzyć międzynarodowe sankcje, obejmując nimi rosyjskich propagandystów, w tym prowadzących programy telewizyjne i reżyserów, a także wywierając presję na międzynarodowe marki, które wykorzystywane są do prowadzenia wojny przeciwko demokracji.

Putin będzie trzymał Ukrainę i Europę w napięciu dzięki ciągłym nieprzewidywalnym manewrom wojskowym, uzbrojeniu mediów społecznościowych i rozbudowie ekosystemu propagandowego. Należy uznać Rosję za państwowego sponsora terroryzmu. W szczególności należy uznać za organizację terrorystyczną Grupę Wagnera – powiązaną z Kremlem rosyjską organizację najemników.

Prezydent Biden ostrzegł niedawno, że amerykańska demokracja stoi w obliczu największego zagrożenia od czasów wojny secesyjnej. Stany Zjednoczone mogą chcieć spojrzeć na Ukrainę – znajdującą się na pierwszej linii frontu fizycznie i cyfrowo – jako na przykład tego, jak bronić wolności i rzeczywistości.

Autorka jest przewodniczącą zarządu Sieci Wspierania Interesu Narodowego ANTS, grupy byłych deputowanych, którzy działają na rzecz praw człowieka i demokracji na Ukrainie. Była aktywistką Euromajdanu

Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Długodojrzewający proces poprawy nauczycielskiego bytu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Lekcja historii: Od nieszczęsnych Polaków do biednych Ukraińców
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Muzeum Auschwitz to nie miejsce politycznych demonstracji
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Zarzuty dla Morawieckiego. Historyczna sprawa, która podzieli Polskę
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Dlaczego Putin nie zatrzyma wojny? Jest kilka powodów
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”