Zeszłotygodniowe wspólne wystąpienie abp. Paula Gallaghera i ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa trzeba postrzegać z perspektywy ciągłości watykańskiej dyplomacji. Podżyrowanie rosyjskiej narracji autorytetem Stolicy Apostolskiej, podpisanie się przez nią pod opowieścią o złym polskim rządzie oraz zakwalifikowanie wydarzeń na polsko-białoruskiej granicy jako wyłącznie kryzysu humanitarnego to nawiązanie do „najlepszych" tradycji watykańskiej Ostpolitik. Dążenia, zwłaszcza za pontyfikatu Pawła VI, do zbliżenia z Kremlem i komunistycznymi reżimami Europy Środkowej.

Deklarowanym celem tej polityki było polepszenie sytuacji katolików żyjących za żelazną kurtyną, ale jej ideowym tłem był duch „aggiornamento" – udzisiejszenia Kościoła katolickiego. Pogodzenia się ze światem i współczesnością, szerokiego otwarcia drzwi i okien Kościoła na powiewy ducha czasów. Ostpolitik zakończyła się nie tylko moralną, ale przede wszystkim polityczną klęską Watykanu. Stolica Apostolska została w jej efekcie – o czym pisał m.in. George Weigel – głęboko zinfiltrowana przez KGB, natomiast niezłomni wierni za żelazną kurtyną zostali osamotnieni w swoim oporze. Cenę za nadmierny optymizm i wiarę w dobrą wolę komunistycznych władz zapłacił Kościół w Europie Środkowej.

Duch dawnej polityki wschodniej wrócił z pełną mocą kilka lat temu, kiedy Watykan podpisał porozumienie z chińskim rządem i uznał siedmiu biskupów mianowanych wcześniej przez komunistyczny reżim w Pekinie, przedstawicieli tzw. patriotycznego Kościoła. „Gest dobrej woli" wobec chińskich władz był de facto zdradą prześladowanego przez nie Kościoła „podziemnego", niezależnego w swym nauczaniu od Pekinu. Zaledwie półtora miesiąca wcześniej papież Franciszek zmienił „Katechizm Kościoła katolickiego" w punkcie dotyczącym kary śmierci, wbrew całej dotychczasowej tradycji uznając jej niedopuszczalność niezależnie od okoliczności. Nie przeszkodziło to jednak Watykanowi w porozumieniu z państwem, które wykonuje prawdopodobnie (prawdziwe statystyki są jedną z najskrytszych tajemnic chińskich władz) kilkakrotnie więcej egzekucji niż wszystkie pozostałe kraje świata razem wzięte.

W podobnym kluczu należy chyba patrzeć na etycznie maksymalistyczny ton, jaki Stolica Apostolska przyjmuje w sprawie migrantów. Tydzień temu mogliśmy się przekonać, jak frazy o miłosiernym Samarytaninie i moralnej odpowiedzialności wobec bliźnich z Bliskiego Wschodu stały się melodią, którą Watykan dodaje od siebie w nowym koncercie imperiów. Muzyką, która ginie w zgiełku politycznego cynizmu.