Michał Szułdrzyński: Ameryka Trumpa już nie udaje i mówi o Grenlandii językiem Putina

J.D. Vance, czyli wiceprezydent Donalda Trumpa, sugeruje siłowe rozwiązanie sporu z Danią o Grenlandię. USA lekceważą europejskie protesty, stawiając interes narodowy ponad najważniejsze sojusze.

Publikacja: 24.03.2025 10:19

Prezydent USA Donald Trump i wiceprezydent James David Vance

Prezydent USA Donald Trump i wiceprezydent James David Vance

Foto: Win McNamee/Pool via REUTERS

Zdążyliśmy się już niestety przyzwyczaić do tego, że ilekroć Władimir Putin chciał dokonać agresji militarnej, najpierw przez tygodnie szukał dla swej decyzji uzasadnień. Najpierw zakłamywał historię, by przekonywać, że ofiara jest agresorem. A potem w życzliwych mediach pojawiali się zagończycy – Dmitrij Pieskow, Dmitrij Miedwiediew czy sam jastrząb moskiewskiej dyplomacji Sergiej Ławrow – i formułowali już wprost pogróżki.

J.D. Vance sugeruje siłowe rozwiązanie sporu z Danią o Grenlandię 

Nie inaczej było w niedzielę, gdy najbliższy współpracownik prezydenta pojawił się w zaprzyjaźnionej stacji telewizyjnej. I zapytany o tereny, które prezydent uważa za kluczowe dla zapewnienia swemu krajowi bezpieczeństwa, skrytykował władze innego kraju, które w jego ocenie nie współpracują w sprawie przejęcia spornych terytoriów. Buńczucznie stwierdził, że nie będzie się przejmował „krzykami Europejczyków” i jeśli trzeba będzie zająć to terytorium, zrobi wszystko, by to osiągnąć.

Główne szlaki handlowe w Arktyce i najcenniejsze surowce na Grenlandii

Główne szlaki handlowe w Arktyce i najcenniejsze surowce na Grenlandii

Foto: PAP

Problem polega jednak na tym, że nie była to wypowiedź współpracownika Władimira Putina, ale zastępcy Donalda Trumpa. I to nie Pieskow czy Miedwiediew kierowali pogróżki pod adresem Kijowa, Wilna czy Warszawy, ale to wiceprezydent USA J.D. Vance groził Danii, która sprawuje kontrolę nad Grenlandią, że nie chce współpracować. I że Trump, jeśli uzna za konieczne „zwiększenie terytorialnego zainteresowania” Grenlandią, zrobi to, nie przejmując się „krzykami Europejczyków”. Bo kieruje się tylko bezpieczeństwem USA, a nie tym, co pomyślą sobie jacyś Europejczycy.

USA Donalda Trumpa przestają udawać. Liczy się tylko siła

Być może kiedyś mieszkańcy Grenlandii, którzy wcale nie są zachwyceni sposobem, w jaki traktowała ich w przeszłości Dania, demokratycznie zdecydują, że chcą zerwać więzy z Kopenhagą i postawić na Waszyngton. Jeśli taka będzie ich wola, dlaczego nie. Ale Vance’a wcale nie interesuje zdanie mieszkańców Grenlandii. Dla niego ważna jest tylko siła, naga siła.

Czego dotyczą krzyki Europejczyków? Zasad, wartości i prawa. Bo kiedyś Ameryka była światowym policjantem, owszem, brutalnie, owszem, arbitralnie, ale jednak kierowała się pewnymi zasadami. Trump i Vance wygrali wybory pod hasłem izolacjonizmu i stawiania na pierwszym miejscu amerykańskiego interesu. Mówili, że wycofają się z wojen w dalekich krajach. Ale tydzień temu rozpoczęli kolejną – bombardując pozycję jemeńskich Huti, którzy zagrażają bezpieczeństwu Izraela, ale też Arabii Saudyjskiej.

Zresztą po tym, jak rząd w Jerozolimie zerwał zawieszenie broni z Hamasem – które Trump uważał zresztą za swój pierwszy sukces – i znów na kraj posypały się rakiety z Jemenu, Gazy, a także kontrolowanego przez Hezbollah południowego Libanu, Waszyngton, który chce zmusić Ukrainę do upokarzającego pokoju z Rosją, zapewnił premiera Beniamina Netanjahu o swoim pełnym wsparciu. Słuchając Vance’a w sprawie Grenlandii, lepiej rozumiemy, dlaczego musiało dojść do awantury między nim a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim podczas jego wizyty w Białym Domu.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Donald Trump gra w inną grę, niż to sobie wyobrażają jego polscy zwolennicy
Panel Transformacji Energetycznej

Jak zbudujemy nową energetykę i przyszłość firm?

Dołącz do dyskusji

No cóż, do Ameryki, która kieruje się nagą siłą i grozi demokratycznym krajom wojną, jeszcze nie zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ale lepiej złudzeń pozbyć się wcześniej niż później.

Zdążyliśmy się już niestety przyzwyczaić do tego, że ilekroć Władimir Putin chciał dokonać agresji militarnej, najpierw przez tygodnie szukał dla swej decyzji uzasadnień. Najpierw zakłamywał historię, by przekonywać, że ofiara jest agresorem. A potem w życzliwych mediach pojawiali się zagończycy – Dmitrij Pieskow, Dmitrij Miedwiediew czy sam jastrząb moskiewskiej dyplomacji Sergiej Ławrow – i formułowali już wprost pogróżki.

J.D. Vance sugeruje siłowe rozwiązanie sporu z Danią o Grenlandię 

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co łączy sprawę wiceministra Szejny z czatem na Signalu, na którym planowano atak na Jemen
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Prawdziwy sekret Białego Domu – Donald Trump nienawidzi Europy
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: „Kto nie pije, ten kabluje”, czyli wszyscy współwinni wiceministra Andrzeja Szejny
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Wyciek do „The Atlantic”, czyli rządzący światem jak dzieci
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Komentarze
Bogusław Chrabota: Dlaczego Karol Nawrocki walczy z wiatrakami?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście