Szefowie resortów obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w wydanym oświadczeniu rekomendują wycofanie się z zakazu stosowania min przeciwpiechotnych. Tłumaczą, że wynika to z tego, że „sytuacja bezpieczeństwa w naszym regionie uległa znacznemu pogorszeniu”, a „zagrożenia militarne wobec państw członkowskich NATO graniczących z Rosją i Białorusią znacząco wzrosły”. Jednocześnie zastrzegają: „pozostajemy zobowiązani międzynarodowym prawem humanitarnym, w tym do ochrony ludności cywilnej podczas konfliktów zbrojnych”.
Twarzą kampanii przeciwko minom była księżna Diana
Konwencja ottawska zatwierdzona w grudniu 1997 r. zakazuje użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych. Jej przyjęcie było efektem międzynarodowej Kampanii na rzecz Zakazu Min Przeciwpiechotnych, która ruszyła w 1992 r. Jedną z jej twarzy była księżna Diana. Traktat podpisały 164 państwa, w tym Polska. Dlatego do kwietnia 2016 r. Polska zniszczyła 1 055 971 min. Ale takich urządzeń wybuchowych używają zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie.
Czytaj więcej
Polacy są zdecydowanie za wzmocnieniem granicy z Rosją oraz Białorusią i przygotowaniem tego terenu do odparcia potencjalnego ataku nieprzyjaciela.
Premier Donald Tusk już kilka dni temu zapowiedział, że Polska wycofa się z tej konwencji. Wniosek w tej sprawie zapowiadał także wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Aby tak się stało, rząd musi przygotować projekt ustawy, którą musi uchwalić parlament, a podpisać prezydent RP. Warto przypomnieć, że już w koncepcji Tarczy Wschód, czyli umocnienia granicy z Rosją i Białorusią, była mowa o przygotowaniu pół do minowania. To ma ułatwić obronę granicy kraju.
Gen. Gromadziński: Nie dopuścić Rosjan do przekroczenia granicy
Dla państw bałtyckich wycofanie się z konwencji wydaje się krokiem naturalnym, bowiem nie mają one tzw. głębi operacyjnej, czyli terenu, który potencjalnie można oddać, aby na pozostałym prowadzić obronę. Z naszej strony jest to sygnał skierowany do Rosji i Białorusi, że Polska zakłada niedopuszczenie przeciwnika do granicy państwa. Gen. rez. Jarosław Gromadziński, były dowódca Eurokorpusu, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, opisując potencjalny konflikt zbrojny, stwierdził, że od początku wojny powinniśmy dążyć do przeniesienia działań na terytorium przeciwnika, a nie przyjmować go na naszym terytorium. – Patrząc na Ukrainę, warto zwrócić uwagę, że tam, gdzie Rosjanie weszli, natychmiast się okopywali i już się nie wycofują – mówił nam generał. Eksperci obserwujący wojnę w Ukrainie też wskazują, że miny w wielu miejscach zatrzymały ofensywę rosyjską.