5 kwietnia ruszy szósta edycja ośmiogodzinnych zajęć organizowanych przez wojsko. Potrwa do 5 lipca. Jak informuje „Rzeczpospolitą” wydział prasowy MON, będzie to „podstawowe, krótkie, bezpłatne, sobotnie szkolenie wojskowe”, które odbędzie się w wybranych jednostkach wojskowych. „Plan szkolenia zakłada nabycie podstawowych umiejętności związanych z bezpieczeństwem i obronnością – posługiwanie się bronią, strzelanie na trenażerze, przetrwanie, zachowanie podczas alarmów, walkę wręcz, rzut granatem” – opisuje resort obrony.
Akcja „Trenuj z wojskiem”. Kto może wziąć w niej udział?
W poprzednich latach w takich zajęciach wzięło udział ok. 30 tys. osób. Mogli to zrobić obywatele Polski w wieku 15–65 lat. Wojsko zapewniało wyżywienie i ubezpieczenie.
Nasi rozmówcy z armii podkreślają jednak, że takie szkolenia nie mają znaczenia dla zwiększania potencjału wojska, ale skierowane są do osób, które chcą zobaczyć, jak ono wygląda od środka. – To element budowania wizerunku Sił Zbrojnych, a także odporności społeczeństwa – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z oficerów.
Ale to także pewne ryzyko dla wojska, bo wpuszcza na teren swoich jednostek osoby bez poświadczeń bezpieczeństwa, a także te, które mogą mieć podwójne obywatelstwo, np. polsko-białoruskie czy polsko-rosyjskie. Wiąże się z tym też obciążenie finansowe, bo trzeba zapłacić za wyżywienie oraz amunicję. Zdaniem gen. bryg. rez. Mirosława Brysia, byłego szefa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacyjnego, takie zajęcia się sprawdziły. Z badań wojskowych wynika, że 98 proc. uczestników uznało, że poszerzały ich wiedzę i umiejętności związane z bezpieczeństwem i obronnością.
Więcej szkoleń dla ochotników, którzy zasilą rezerwy
Jednak zdecydowanie poważniejsze zadanie przed MON postawił na ostatnim posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. Stwierdził, że armia powinna w 2027 roku osiągnąć możliwość przeszkolenia 100 tys. ochotników rocznie. Czy jest to realne?