Na początku marca premier Donald Tusk przedstawił w Sejmie pomysł powszechnych szkoleń wojskowych. Zapowiedział, że każdy pomiędzy 18 a 60 rokiem życia, zainteresowany dobrowolnymi szkoleniami wojskowymi, otrzyma informacje, w jaki sposób takie szkolenie może odbyć. Udział w szkoleniu ma wiązać się z różnymi zachętami i benefitami.
Resort obrony podał właśnie informację o wznowieniu szkoleń jednodniowych dla chętnych, które będą odbywały się od 5 kwietnia w wybranych jednostkach wojskowych. Ale ten sposób poznawania wojska zaproponował już kilka lat temu Mariusz Błaszczak. To nic nowego i nie ma znaczenia dla rzeczywistego wzmocnienia siły wojska.
Czytaj więcej
Gdy jest zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi, powinny być budowane nie tylko zapory inżynieryjne, ale też pola minowe. Ministrowie państw bałtyckich rekomendują wycofanie się z konwencji ottawskiej, która zakazuje stosowania min przeciwpiechotnych.
Masowa edukacja dla bezpieczeństwa
Moim zdaniem krokiem do przodu byłoby stworzenie swoistej mieszanki zajęć, które mogłyby wzmocnić odporność społeczeństwa. Niech to będzie szkolenie wojskowe, ale też z udziałem strażaków, funkcjonariuszy policji, a nawet kontrwywiadu. Chętni powinni się dowiedzieć nie tylko jak posługiwać się bronią, czy kijem w obronie, udzielić pierwszej pomocy przedmedycznej, ale też jak rozróżnić dezinformację, w jaki sposób zachować higienę w sieci, jak uniknąć werbunku przez obce służby, oraz jak zabezpieczyć dom i majątek. Niech to będzie połączone z omówieniem poradnika „kryzys i wojna” czyli jak rozróżniać sygnały alarmowe, znaleźć miejsce schronienia, skompletować plecak ewakuacyjny i poradzić sobie bez bieżącej wody (zasady przetrwania). Najlepiej gdyby były to zajęcia masowe i powszechne, do których rząd zachęca. Moim zdaniem nie powinny one trwać tylko jeden dzień, a mogłyby być organizowane na szczeblu lokalnym, np. przez straż pożarną, policję lub wojsko. W ten sposób państwo zrobiłoby znaczący krok w budowaniu odporności, a przede wszystkim tworzyło fundamenty wspólnego działania w obliczu zagrożenia.
Ktoś zapyta skąd pieniądze? Od początku roku obowiązuje ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej, ale nie ma na razie przepisów, które pozwoliłyby na budowanie nowych schronów i miejsc ukrycia. Na ten cel ma być przeznaczonych 0,3 proc. PKB czyli ok. 10 mld zł. I właśnie z tej puli można sfinansować takie zadania. To oczywiście wymaga współdziałania różnych instytucji np. MON i MSWiA.