Ostatnio częściej przywołujemy teorię Nassima Taleba o czarnych łabędziach, czyli nieoczekiwanych zjawiskach wywołujących skutki podobne do tsunami. Takim czarnym łabędziem ma być epidemia koronawirusa w Chinach. Jako ekspert od międzynarodowych stosunków gospodarczych zgadza się pan z tą opinią?
Ze zjawiskami epidemii czy pandemii spotykamy się co jakiś czas. W historii Europy największa miała miejsce w połowie XIV wieku i też przybyła do nas z Azji. Każde istotne zjawisko o charakterze społecznym ma swoje skutki krótko- i długoterminowe. Faktyczne skutki epidemii dżumy też były widoczne przez stulecia. Nie wiemy, jak długo potrwa epidemia koronawirusa ani jaki faktycznie będzie miała przebieg. Jednak od stuleci nauczyliśmy się więcej o tego typu zjawiskach: jak im zapobiegać i jak je zwalczać. Jednocześnie od XIV wieku świat bardzo się zmienił, a w ostatnich 20–30 latach zmiany nabrały jeszcze większego przyspieszenia. Pojawiło się „nowe" aktywo, jakim jest informacja; codziennie przez rynki finansowe na świecie przepływa ponad 6 bln USD.(PKB Polski, w zależności od sposobu pomiaru, to ok. 1,1 bln USD). Inwestorzy wspomagani nowymi technologiami podejmują szybkie decyzje o relokalizacji kapitału i są wrażliwi na każdą informację oraz każdą zmianę otoczenia, którą ta informacja może wywołać. Konsekwencje są takie, że świat finansów, a w ślad za nim i realna gospodarka, reaguje na znacznie więcej zdarzeń niż nie tylko kilka wieków temu, ale nawet dwie–trzy dekady temu. Nassim Taleb zwraca uwagę, że ważne są nie tylko długookresowe procesy, ale często pomijane zjawiska krótkookresowe. Już dziś widać zwiększoną niepewność, ale też realne straty n.p. w sektorze lotniczych przewozów pasażerskich. Ich skala może się jeszcze pogłębić.
Czyli dziś świat jest bardziej narażony na takie czarne łabędzie niż n.p. w latach 90.?
Myślę, że tak. Pomimo wielkiego kryzysu wielkość przepływów kapitałowych nie spadła, pojawiają się nowe, nieznane wcześniej i bardzo ryzykowne instrumenty tj. kryptowaluty. Szybsze, wydajniejsze sieci telekomunikacyjne to łatwiejszy dostęp do informacji oraz jej kreowania i rozpowszechniania. Wspomagają to jeszcze nowe technologie, tj. sztuczna inteligencja, rzeczywistość wirtualna, internet rzeczy, 5G i wiele innych, a skutki ich wdrożenia jeszcze nie do końca znamy. Mamy więc najszerszy w historii dostęp do informacji, ale nie jestem przekonany, czy potrafimy informacją tą zarządzać. Wręcz przeciwnie, możemy często w sposób ponadstandardowy reagować na informacje niepełne czy niesprawdzone. Ich wpływ na powstawanie chwilowych i często bardzo gwałtownych zawirowań – celowo nie chcę powiedzieć kryzysów – jest już i będzie coraz większy...
A co pana dzisiaj niepokoi jako eksperta od zarządzania ryzykiem?