Ta informacja przypomniała mi sążnisty artykuł w „Financial Timesie" opisujący, jak to brytyjska biurokracja jęła rzucać kłody pod nogi obywatelom Unii chcącym uzyskać status stałego rezydenta Zjednoczonego Królestwa. Do brexitowego głosowania status ten nie miał wielkiego znaczenia, bo obywatele UE mają (na razie) prawo pobytu na Wyspach, ale teraz, w niepewnych czasach, wielu postanowiło go potwierdzić. I potknęło się już na samym podaniu liczącym 85 stron i najeżonym niejasnymi pytaniami, których nie wyjaśnia nawet sążnisty formularz. By tę przeszkodę pokonać, trzeba wynająć prawnika, który policzy sobie po 250–1000 funtów od osoby.