Rok 2019 dla sektora finansowego z pewnością będzie czasem wielu wyzwań. Jednym z najważniejszych będzie zbudowanie społecznego zaufania do systemowego oszczędzania za pomocą produktów wspieranych przez państwo.
Ustawa o pracowniczych planach kapitałowych weszła w życie 1 stycznia, a proces tworzenia PPK przez pracodawców rozpocznie się od drugiej połowy roku. Po raz pierwszy Polacy w sposób powszechny, poprzez regularne odkładanie własnych środków oraz przy wsparciu państwa będą budować swoje oszczędności na przyszłość.
Niepokojące sygnały
Aby proces wdrażania PPK przebiegł pomyślnie dla wszystkich zaangażowanych stron – pracodawcy postrzegali swoją rolę w systemie szerzej niż tylko płatników dodatkowego źródła oszczędności i wykorzystali tę okazję, by stworzyć system benefitów pracowniczych, a pracownicy, by pozostali w systemie i rozpoczęli długoletni proces oszczędzania – należy potraktować proces przygotowania i implementacji PPK w sposób szczególnie ostrożny.
Niestety ostatnio dochodzą z rynku sygnały o sytuacjach budzących niepokój. Niektóre podmioty celem zwiększenia udziału w rynku praktykują zawieranie quasi-umów – „listów intencyjnych" zobowiązujących pracodawców do wyboru deklarowanej oferty. Należy pamiętać, że do momentu realizacji obowiązku zawarcia umowy o zarządzanie i prowadzenie PPK jest blisko pół roku, a „listy intencyjne" nie niosą ze sobą skutków prawnych, tylko wprowadzają zamęt i dezinformację.
Deklarujący się klient nie wie, z jaką ofertą de facto ma do czynienia, istnieje domniemanie, że nie miał on szansy na właściwe konsultacje ze stroną społeczną i że nie skorzysta na takiej quasi-umowie. Ponadto, co należy podkreślić z całą mocą, instytucja finansowa do momentu opublikowania oferty na portalu mojeppk.pl, tj. jej autoryzacji przez operatora PPK, nie ma prawa jej przedstawiać. Nie mając zatem pewności możliwości realizacji i implementacji (przedłużenia) „listu intencyjnego", nie powinny być one podpisywane.