Czy „Dzień Wyzwolenia” w USA spowoduje „Wielkie Zamrożenie” w Polsce?

Amerykańskie media od kilku miesięcy biją na alarm, martwiąc się o sytuację na rynku pracy i perspektywy wzrostu gospodarczego. Mówią o bezprecedensowym „Wielkim Zamrożeniu”. Jak duże jest ryzyko, że to, co dzieje się w USA, powtórzy się w Polsce?

Publikacja: 08.04.2025 12:44

Czy „Dzień Wyzwolenia” w USA spowoduje „Wielkie Zamrożenie” w Polsce?

Foto: PAP/EPA/JUSTIN LANE

Niska stopa bezrobocia w danym kraju to historycznie rzecz biorąc dobra wiadomość dla osób poszukujących pracy – łatwiej znaleźć nowe zatrudnienie, bo na rynku jest niewielu dostępnych specjalistów. Jednak w USA ten mechanizm przestał ostatnio działać.

Pomimo rekordowo niskiego bezrobocia – na poziomie zbliżonym do lat 50. XX wieku – wskaźnik mobilności zawodowej w USA spadł o jedną trzecią względem szczytu w latach 2021–2022 (czyli czasów „Wielkiej Rezygnacji”) i jest obecnie najniższy od dekady. To wyraźny sygnał niepewności na rynku pracy i niskiego zaufania pracowników. Jednocześnie dzięki utrzymującej się sile gospodarki i wysokiemu poziomowi konsumpcji, skala zwolnień pozostaje niska – stąd nadal niska stopa bezrobocia. Amerykańskie media ukuły na tę dziwną sytuację nazwę: „Wielkie Zamrożenie”.

Główna przyczyna? Jak często w ekonomii – zaufanie. Wzrost stóp procentowych dokonany przez Rezerwę Federalną w ostatnich latach, a przede wszystkim niepewność co do kierunku polityki gospodarczej USA za prezydentury Donalda Trumpa, sprawiły, że wiele firm wstrzymało plany otwierania nowych oddziałów, budowy fabryk czy wprowadzania innowacji.

Stagnacja rynku pracy – objawiająca się zahamowaniem rekrutacji i spadkiem mobilności zawodowej – wpływa negatywnie na dynamikę zatrudnienia, poziom wynagrodzeń i innowacyjność. Pracownicy z kolei czują się „uwięzieni”. Według danych Glassdoor, aż ⅔ pracowników czuje się uwięzionych na obecnych stanowiskach, co przekłada się na niższy poziom satysfakcji, zaangażowania i produktywności. To poważny problem, który nie tylko utrudnia młodym ludziom wejście na rynek pracy, ale też osłabia gospodarkę jako całość. Według wielu analityków, dalszy brak zmian może jeszcze pogłębić obecne problemy rynku pracy.

Czytaj więcej

Donald Trump straszy Chiny 50-procentowym cłem. Pekin cytuje Ronalda Reagana

Polski rynek pracy wciąż w dobrej formie

Polska nadal utrzymuje jedną z najniższych stóp bezrobocia w Unii Europejskiej – według Eurostatu w lutym wynosiła zaledwie 2,6 proc Równocześnie rośnie liczba publikowanych ogłoszeń o pracę, co świadczy o utrzymującym się zapotrzebowaniu na pracowników.

Z najnowszego „Barometru Rynku Pracy” Gi Group Holding wynika, że 16,7 proc. pracodawców planuje zwiększenie zatrudnienia – to prawie 4 punkty procentowe więcej niż w 2024 roku. Jedynie niewielki odsetek firm myśli o redukcjach etatów, na poziomie zbliżonym do ubiegłego roku.

Nie oznacza to jednak, że wszystko układa się idealnie. Co trzeci pracujący Polak obawia się utraty pracy, a aż 43,7 proc. rozważa zmianę pracodawcy. To drugi rok z rzędu, w którym liczba osób gotowych na zawodową zmianę przewyższa liczbę tych, którzy chcą pozostać w obecnym miejscu pracy.

47 proc. firm przyznało, że w ostatnich miesiącach zmagało się ze wzmożoną rotacją przynajmniej jednej grupy pracowników – to wzrost o 11 punktów procentowych w porównaniu z rokiem poprzednim. Zjawisko to dotyczy wszystkich poziomów stanowisk, a najbardziej mobilną grupą okazują się specjaliści średniego szczebla: ich odejścia wzrosły o 4,6 pkt proc. rok do roku. Te trudności idą w parze z narastającym problemem pozyskania talentów o oczekiwanych kompetencjach.

Świat się zmienia

Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie

SUBSKRYBUJ

Szerzej patrząc na rynek, okazuje się jednak, że sygnały są optymistyczne. Indeks Oczekiwań Pracodawców (EEI) Komisji Europejskiej, odzwierciedlający nastroje firm, rośnie od kilku miesięcy. W lutym indeks PMI – kluczowy wskaźnik dla przemysłu – przekroczył pierwszy raz od dłuższego czasu poziom 50 punktów, co sygnalizuje poprawę w polskim sektorze produkcyjnym. Produkcja i popyt wzrosły, a eksport po raz pierwszy od ponad trzech lat poszedł w górę – firmy jako przyczynę wskazują na odbudowę rynków unijnych. W marcu optymizm nadal rósł – to już czwarty miesiąc z rzędu – napędzany większym popytem, wzrostem aktywności w budownictwie, środkami z KPO oraz silniejszym eksportem.

Globalne wydarzenia mogą ostudzić optymizm

2 kwietnia prezydent USA Donald Trump ogłosił nową falę ceł – nazywając ten dzień „Dniem Wyzwolenia”. Wprowadził 20-proc. cła na towary z Unii Europejskiej oraz 10-proc. na produkty z Wielkiej Brytanii. Reakcja rynków była natychmiastowa – indeks S&P 500 spadł o 4 proc., a europejskie i azjatyckie giełdy poszły jego śladem [a w poniedziałek indeksy znów znurkowały, i to jeszcze mocniej – red.]. Zaufanie inwestorów zostało mocno nadwyrężone.

Trudno dokładnie oszacować, jak nowe cła wpłyną na gospodarkę. ING Bank przewiduje, że bezpośredni i pośredni wpływ 20-proc. ceł może zmniejszyć wzrost PKB strefy euro o 0,3 punktu procentowego w ciągu dwóch lat. Nie uwzględnia to jeszcze wpływu na nastroje biznesowe i konsumenckie, które mogą dodatkowo ograniczyć wydatki i inwestycje. By złagodzić skutki działań amerykańskiej administracji, ekonomiści sugerują pakiet wsparcia ze strony Komisji Europejskiej oraz kontrposunięcia chroniące najbardziej narażone branże. W związku z ostatnimi wydarzeniami ING obniżył prognozę wzrostu PKB strefy euro: do 0,6 proc. r/r w 2025 roku (z 0,7 proc.) i do 1,0 proc. w 2026 roku (z 1,4 proc.). Przewidywania te są zbieżne z prognozami innych instytucji finansowych.

Na razie liczby sugerują, że realny wpływ gospodarczy polityki celnej USA nie będzie miał aż takiego znaczenia – z pewnością nie będzie tak dotkliwy, jak w czasie pandemii COVID-19. Realnym zagrożeniem jest rosnący brak zaufania. Czy doprowadzi to do „Wielkiego Zamrożenia”?

O autorze

Marcos Segador Arrebola

Dyrektor zarządzający Gi Group Holding w Polsce, holdingu świadczącego usługi rekrutacyjne pracowników wszystkich szczebli (Gi Group, Grafton Recruitment, Wyser) oraz doradztwa HR. Ma ponad 20-letnie doświadczenie w zarządzaniu w Europie i Azji. Absolwent Uniwersytetu UPC w Barcelonie i Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, MBA w EADA Business School (Barcelona) oraz AIT Management School (Bangkok i Hanoi).

Niska stopa bezrobocia w danym kraju to historycznie rzecz biorąc dobra wiadomość dla osób poszukujących pracy – łatwiej znaleźć nowe zatrudnienie, bo na rynku jest niewielu dostępnych specjalistów. Jednak w USA ten mechanizm przestał ostatnio działać.

Pomimo rekordowo niskiego bezrobocia – na poziomie zbliżonym do lat 50. XX wieku – wskaźnik mobilności zawodowej w USA spadł o jedną trzecią względem szczytu w latach 2021–2022 (czyli czasów „Wielkiej Rezygnacji”) i jest obecnie najniższy od dekady. To wyraźny sygnał niepewności na rynku pracy i niskiego zaufania pracowników. Jednocześnie dzięki utrzymującej się sile gospodarki i wysokiemu poziomowi konsumpcji, skala zwolnień pozostaje niska – stąd nadal niska stopa bezrobocia. Amerykańskie media ukuły na tę dziwną sytuację nazwę: „Wielkie Zamrożenie”.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Tusk odpowiada na Trumpa czy mówi Trumpem?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Zamiast obniżać składkę zdrowotną, trzeba ją skasować
Opinie Ekonomiczne
Bełdowski, Góral: Kowal zawinił, bank powiesili
Opinie Ekonomiczne
Waldemar Markiewicz: Misja, wizja halucynacja – dlaczego trzeba mierzyć siły na zamiary?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Czy Polska może nie przystąpić do strefy euro?