Maciej Albinowski: Dobre i złe zyski banków

Niskie oprocentowanie lokat ogranicza skuteczność polityki pieniężnej w redukcji inflacji. To jedyny obszar, gdzie jest wyraźna potrzeba obniżenia zysków banków.

Publikacja: 08.04.2025 05:04

Maciej Albinowski: Dobre i złe zyski banków

Foto: mat. pras.

Wostatnim czasie sektor bankowy notuje wysokie zyski, co powoduje dużą frustrację wśród części kredytobiorców, którzy do tych zysków się dokładają. W przestrzeni publicznej pojawiają się różne propozycje ograniczenia możliwości zarabiania przez banki albo opodatkowania tych zysków.

Jednak jeśli nie chcemy, aby interwencje państwa obróciły się przeciw społeczeństwu, to trzeba pozwolić bankom czerpać zyski z podejmowanego przez nie ryzyka oraz z wartościowych usług dostarczanych dla społeczeństwa. Natomiast warto przyjrzeć się krytycznie tym zyskom, które wynikają z siły monopolistycznej banków i ich przewag nad klientami.

Kredyty muszą być dochodowe

Obszarem, w którym trudno podważyć zasadność zysków banków, jest działalność kredytowa. Banki wykonują pożyteczną pracę przy weryfikacji wniosków kredytowych i monitorowaniu ich realizacji. Ponadto ponoszą ryzyko związane z niewypłacalnością kredytobiorców. Dlatego koszt kredytu udzielanego przez banki uwzględnia, oprócz kosztu pieniądza wyznaczanego przez NBP, także marżę kredytową stanowiącą wynagrodzenie banku.

Czytaj więcej

Banki na pęczki kupują rządowy dług. To źle czy raczej dobrze?

Z perspektywy ustawodawcy trudno ocenić, czy marże kredytowe są zbyt wysokie. Próba regulowania ich wysokości mogłaby skutkować ograniczeniem się banków do finansowania tylko najbardziej bezpiecznych kredytobiorców.

Warto również zauważyć, że w Polsce ostatnimi czasy wzrosło polityczne ryzyko udzielania kredytów. Wakacje kredytowe w zasadzie wywłaszczyły banki z części ich praw majątkowych, co można interpretować jako naruszenie artykułu 21 Konstytucji RP.

Ryzyko kolejnych takich interwencji jest także uwzględnione w wysokości marży kredytowej. Jeśli chcemy w Polsce obniżyć te marże, to w pierwszej kolejności politycy mogliby się zobowiązać, że nie będą już wpływać na opłacalność istniejących umów kredytowych.

Nieuzasadnione zyski z lokat

Dużo łatwiej jest ocenić zasadność dochodów banków związanych z przyjmowaniem depozytów terminowych. Banki zarabiają na różnicy pomiędzy oprocentowaniem lokat a kosztem pieniądza na rynku, wyznaczonym przez stopę referencyjną NBP. Oprocentowanie lokat oferowane przez banki jest obecnie dużo niższe, niż otrzymują one przy inwestycjach w siedmiodniowe bony pieniężne NBP. Przedstawiciele sektora bankowego tłumaczą niskie oprocentowanie nadpłynnością banków. Zgodnie z ich narracją depozytów jest tak wiele, że banki nie potrzebują nowych. Faktem jest jednak, że na tych „niepotrzebnych” depozytach banki bardzo dobrze zarabiają.

Czytaj więcej

„To transfer bogactwa od ludzi do banków”. Ministra mówi o nowym podatku

Na korzyść banków działa ograniczona mobilność części klientów. Po pierwsze, gospodarstwa domowe bez dużego kapitału mają umiarkowane bodźce do monitorowania rynku finansowego i podejmowania aktywnych działań. Po drugie, klienci różnią się kompetencjami finansowymi i cyfrowymi. Bardziej kompetentni klienci mogą korzystać z szerszej gamy instrumentów finansowych, a także przerzucać środki między różnymi bankami. Dla innych posiadanie kont w kilku bankach może być dużą trudnością. Dlatego bankom opłaca się konkurowanie jedynie o mobilnych deponentów, oferując atrakcyjne oprocentowanie dla „nowych środków” oraz dla klientów VIP.

Jednocześnie standardowe lokaty są przeważnie nisko oprocentowane, nawet 3 czy 4 punkty procentowe poniżej stopy referencyjnej NBP. Choć banki dostarczają klientom pewnych technicznych usług związanych z obsługą lokat, to ich zyski w tym obszarze są przede wszystkim wynikiem słabej konkurencji i przewagi nad klientami, a nie wygenerowanej przez nie wartości dodanej.

Ten sposób osiągania przez banki zysków ma negatywne konsekwencje. Po pierwsze, osłabia skuteczność polityki pieniężnej w obniżaniu inflacji. Polityka pieniężna oparta jest na modelu teoretycznym, w którym wyższe stopy procentowe zniechęcają firmy i konsumentów do brania kredytów oraz zachęcają ich do zwiększania oszczędności.

Jednak w naszej rzeczywistości konsumenci nie otrzymują od banków zachęty do oszczędzania. W konsekwencji wydłuża się okres, w którym stopy NBP (a więc i raty kredytobiorców) muszą być wysokie, żeby obniżyć inflację.

Po drugie, niskie oprocentowanie lokat szczególnie uderza w tych, którzy relatywnie słabiej radzą sobie na rynku finansowym, czyli m.in. w osoby starsze, gorzej wykształcone czy z mniejszych miejscowości.

Zyski z obsługi systemu płatniczego

Osobną kategorią zysków są dochody z inwestowania środków zgromadzonych na rachunkach bieżących. Aby je osiągać, banki zapewniają klientom wartościowe usługi płatnicze, utrzymując w tym celu m.in. infrastrukturę informatyczną, placówki bankowe czy sieć bankomatów. Depozyty bieżące zazwyczaj nie są oprocentowane, więc przy wysokich stopach NBP banki dobrze na nich zarabiają.

Można sobie wyobrazić, że w warunkach silnej konkurencji banki oferowałyby dodatnie oprocentowanie na rachunkach bieżących, co obniżałoby ich zyski. Jednak w przeciwieństwie do lokat nie ma istotnego interesu społecznego, aby te środki były oprocentowane. Ich oprocentowanie nie stanowiłoby zachęty do oszczędzania, a wręcz przeciwnie – zmniejszałoby motywację do zakładania depozytów terminowych.

Choć ten sposób zarabiania przez banki nie ma takich negatywnych efektów jak zaniżanie oprocentowania lokat, to można się zastanawiać, czy zyski banków są adekwatne do wartości dodanej, którą generują. Do tego argumentu odnoszą się zwolennicy opodatkowania wysokich zysków banków w okresie podwyższonych stóp procentowych.

Należy w tym miejscu poczynić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, zyski te podlegają wahaniom, a w okresach niskich stóp procentowych koszty związane z obsługą depozytów bieżących mogą przewyższać dochody z obracania środkami na nich zgromadzonymi. Po drugie, dobrze dokapitalizowane banki są w interesie publicznym. Sytuacja, w której kapitał banków byłby niewystarczający do rozwijania akcji kredytowej, wiązałaby się ze stratami dla gospodarki znacznie wyższymi niż potencjalne dochody, jakie państwo mogłoby uzyskać poprzez dodatkowe opodatkowanie banków.

Potrzebne minimalne oprocentowanie lokat

Podatek od zysków nadzwyczajnych nie stanowi odpowiedzi na problem niskiego oprocentowania lokat. Ponadto takie podatki są niebezpieczne, gdyż naruszają zaufanie inwestorów do kraju. Jeśli politycy mogą z roku na rok uznać, że zyski jakiegoś sektora są „zbyt wysokie”, to oddalamy się od systemu rynkowego, a zbliżamy do systemu, gdzie kluczową rolę odgrywają relacje biznesu z władzą. Dzisiaj mówimy o bankach, a jutro na celowniku mogą być deweloperzy, sektor energetyczny albo producenci jaj. Poza tym obecnie już funkcjonuje specjalny podatek bankowy, który istotnie obciąża wynik tego sektora.

Potrzebna jest natomiast regulacja, która stanowiłaby zastępstwo dla słabo funkcjonującej konkurencji rynkowej w obszarze przyjmowania lokat. Proponuję, aby klienci wszystkich banków mieli dostęp do wystandaryzowanej trzymiesięcznej lokaty, gdzie zmienne oprocentowanie byłoby powiązane ze stopą referencyjną NBP. Różnica między stopą NBP a oprocentowaniem lokaty mogłaby wynosić 75 lub 100 punktów bazowych, żeby w warunkach podatku bankowego zostawić przestrzeń dla niewielkich dochodów banków z obsługi depozytów terminowych.

Oczekiwanie od banków oferowania klientom konkretnego produktu nie byłoby precedensem. W ustawodawstwie już funkcjonuje podstawowy rachunek płatniczy, który także zabezpiecza interesy klientów w relacjach z bankami.

Choć wyższe oprocentowanie lokat oczywiście zmniejszyłoby ogólny wynik odsetkowy banków, to nie miałoby bezpośredniego wpływu na koszt udzielanego przez nie kredytu. Jak pokazuje praca Oliviera Wanga, opublikowana w prestiżowym „Journal of Finance”, obniżenie zysków związanych z przyjmowaniem depozytów pogarsza dostępność kredytu tylko, jeżeli kapitał banków jest niewystarczający do obsługi akcji kredytowej. Natomiast gdy sytuacja kapitałowa banków jest dobra, nie ma mechanizmu, który powodowałby rekompensowanie niższych zysków z przyjmowania depozytów poprzez wyższe marże kredytowe.

Projektując regulacje sektora bankowego, nie należy kierować się publicznym resentymentem wobec tych ważnych instytucji czy chęcią przejęcia ich zysków. Regulacje powinny sprawiać, że system bankowy jest stabilny i dobrze pełni swoje funkcje, dostarczając społeczeństwu usługi płatnicze oraz pośrednictwa finansowego. Minimalne oprocentowanie lokat zagwarantowałoby konsumentom łatwy dostęp do produktów oszczędnościowych i zwiększyło skuteczność polityki pieniężnej w obniżaniu inflacji.

CV

Dr Maciej Albinowski

Ekonomista w Instytucie Badań Strukturalnych. Treść artykułu wyraża poglądy autora i niekoniecznie jest tożsama ze stanowiskiem Instytutu Badań Strukturalnych.

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej” są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Wostatnim czasie sektor bankowy notuje wysokie zyski, co powoduje dużą frustrację wśród części kredytobiorców, którzy do tych zysków się dokładają. W przestrzeni publicznej pojawiają się różne propozycje ograniczenia możliwości zarabiania przez banki albo opodatkowania tych zysków.

Jednak jeśli nie chcemy, aby interwencje państwa obróciły się przeciw społeczeństwu, to trzeba pozwolić bankom czerpać zyski z podejmowanego przez nie ryzyka oraz z wartościowych usług dostarczanych dla społeczeństwa. Natomiast warto przyjrzeć się krytycznie tym zyskom, które wynikają z siły monopolistycznej banków i ich przewag nad klientami.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Prof. Grzegorz W. Kołodko: Brzydota najpiękniejszego słowa
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Trump rozmontowuje przewagę strategiczną USA
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: Jeszcze się przeprosimy z Mercosurem
Opinie Ekonomiczne
Czy „Dzień Wyzwolenia” w USA spowoduje „Wielkie Zamrożenie” w Polsce?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Jakóbik: Klimat na bezpieczeństwo