Bogusław Chrabota: Trump rozmontowuje przewagę strategiczną USA

Wystarczy news o tym, że Amerykanie wycofują swoje oddziały z Jasionki, byśmy wpadli w panikę. Taka jest wiara w Amerykę Donalda Trumpa. W perspektywie globalnej obecny prezydent przewagę strategiczną USA rozmienia na drobne.

Publikacja: 09.04.2025 04:34

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Foto: REUTERS/Kevin Mohatt

Był taki czas w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki, kiedy można było mówić o ich strategicznej dominacji. To były niespełna dwie dekady po upadku berlińskiego muru. Wtedy Ameryka po wyjściu z gry głównego antagonisty – Związku Radzieckiego – dominowała w światowej polityce. Rychło jednak okazało się, że epoka „końca historii” sprzyja rozwojowi nowego konkurenta – komunistycznych, a właściwie powoli odchodzących od marksizmu Chin.

Co więcej, Ameryka z przerażeniem skonstatowała, że bardzo aktywnie, być może nawet najaktywniej ze wszystkich państw świata, hoduje tę konkurencję, zezwalając na nieograniczony transfer technologii przez Pacyfik, przenosząc do Chin produkcję popularnych marek. A także kształcąc setki tysięcy przyszłych chińskich ekspertów na swoich uniwersytetach.

Przebudzenie było dla Ameryki szokiem. Chiny w ciągu dwóch dekad wyrosły na światową potęgę. Zbudowały gospodarkę konkurującą z USA, a niekiedy nawet wyprzedzającą je technologicznie. Skutek? Zasadnicza zmiana w modelu geopolityki i globalizacji. Zwycięstwo układu bipolarnego i abdykacja Stanów z pozycji światowego lidera.

Według Trumpa miało być dobrze, ale czy tak jest?

Wobec tych trendów strategiczna dominacja USA została zdegradowana do poziomu zaledwie strategicznej przewagi. Bez wątpienia to właśnie to stało u podstaw programu MAGA. Odbudowa wielkości USA stała się obsesją Donalda Trumpa oraz jego zwolenników. I legła u podstaw programu naprawczego. Ta kwestia pozostaje poza dyskusją.

Ważniejsze jest jednak pytanie, czy wobec słusznej diagnozy zastosowano właściwą terapię? Kiedy dziś się patrzy na efekty początkowych miesięcy prezydentury, na plan pierwszy wybijają się tylko wątpliwości. Polityka celna Trumpa rozżarzyła światowe giełdy na czerwono. Ameryce grozi inflacja i utrata rąk do pracy. Ulicami amerykańskich miast idą marsze protestujących. W polityce zagranicznej pozrywano i dalej zrywa się tradycyjne sojusze. Osłabła jednak wiarygodność Stanów jako partnera. Słabnie pozycja USA w NATO. Gra o pokój w Ukrainie przyniosła jak dotąd wyłącznie rozczarowanie, liczne dowody nieudolności i słabości USA.

Głównym efektem działań Trumpa już dziś jest utrata amerykańskiej „przewagi strategicznej”

Jak Ameryka traci przewagę?

Tym ważniejsze jest więc pytanie, czy taktyka Trumpa w czasie pierwszych miesięcy prezydentury osłabia, czy też wzmacnia Stany? Innymi słowy, czy lekarstwo leczy, czy raczej zabija chorego? I czy Ameryka jest przygotowana na wyciskane przez Trumpa „krew, pot i łzy”, by spełnić jego wizję? Odpowiedź przyniesie historia, niemniej widząc to samo co miliony Amerykanów, można nabrać przekonania, że głównym efektem działań Trumpa już dziś jest utrata amerykańskiej „przewagi strategicznej”. A w miejsce dominującej roli w procesie globalizacji – izolacjonizm. W miejsce głównego rozgrywającego w światowym handlu – kwestionowanie zasad WTO. W miejsce lidera wolnego świata – pogróżki i akty agresji wobec sojuszników. W miejsce roli światowego policjanta – polityczne i gospodarcze awanturnictwo. Jeśli te cechy nowej polityki USA mają być ścieżką powrotu do wielkości, to Donald Trump się myli.

Czy słabość Ameryki to dobra wiadomość dla świata?

Trump w istocie rozmontowuje amerykańską soft i hard power. Zła to wiadomość dla Kijowa i tych, którzy wypatrują pokoju w Ukrainie. Dobra dla Moskwy, bo Kreml już rozumie, że nowy prezydent USA to warchoł, a nie odpowiedzialny mąż stanu. A na koniec zła dla nas i europejskich członków NATO, bo w coraz mniejszej liczbie spraw jesteśmy pewni swego. Wystarczy news, że Amerykanie wycofują swoje oddziały z Jasionki, a już wpadamy w panikę. Taka jest wiara w Amerykę Trumpa. Jest jeszcze czas na zmianę tego trendu. Niestety, krótki.

Był taki czas w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki, kiedy można było mówić o ich strategicznej dominacji. To były niespełna dwie dekady po upadku berlińskiego muru. Wtedy Ameryka po wyjściu z gry głównego antagonisty – Związku Radzieckiego – dominowała w światowej polityce. Rychło jednak okazało się, że epoka „końca historii” sprzyja rozwojowi nowego konkurenta – komunistycznych, a właściwie powoli odchodzących od marksizmu Chin.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Czy Polska może nie przystąpić do strefy euro?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Jak zaostrzyć sankcje wobec Rosji
Opinie Ekonomiczne
Mikołaj Raczyński: Amerykańska pułapka. Cła nie wzmocnią pozycji USA
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: U źródeł amerykańskiego deficytu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Prof. Postuła: Czy jest inna terapia niż leczenie zadłużaniem?