Cła Trumpa już szkodzą Amerykanom. A zakłóceń będzie dużo więcej

Firmy w USA już czują wpływ ceł Trumpa. Zamęt z cłami zaszkodzi też dostawom samolotów, nowe cła wpłyną na ceny niemieckiego piwa i wina, Francuzi kupują pośpiesznie motocykle z USA, a hiszpańscy producenci oliwy przyspieszają jej eksport do USA i rozważają inwestycje w tym kraju.

Publikacja: 13.04.2025 15:22

Prezydent Donald Trump

Prezydent Donald Trump

Foto: REUTERS/Leah Millis

Przedstawiciele amerykańskich firm handlu detalicznego i usługowych już liczą koszty nowych stawek celnych swojego prezydenta, które będą musieli wziąć na siebie, a w większości przypadków przerzucić na konsumentów.

— Mamy stale do czynienia z niepewną przyszłością, co się stanie z łańcuchami dostaw — powiedział Reuterowi Steve Shriver, założyciel i prezes Eco Lips z Cedar Rapids w stanie Iowa, produkującej naturalne preparaty wzmacniające stan zdrowia i kosmetyki, wymagające składników z ponad 50 krajów, a oferowanych w 40 tys. sklepów w całych Stanach Zjednoczonych.

Po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa 90-dniowej przerwy w pobieraniu ceł Shriver rozesłał do 300 klientów, dla których jego firma produkuje wyroby pod ich znakami handlowymi, informację, że ceny tych wyrobów wzrosną, a czas dostaw wydłuży się. — Nie wierzę w tę 90-dniową przerwę, bo może znów zmienić się za 10 dni. Nadal obowiązuje stawka 10 proc. na wszystko, a to już znaczny dodatek do naszych cen — powiedział. Przewiduje, że koszt jego towarów w ciągu 12 miesięcy może dojść do 5 mln dolarów, poza 10 milionami ponoszonymi zwykle, bo zdrożeją np. wanilia, olej kokosowy i kakao, których nie uprawia się w USA.

Czytaj więcej

Trump eskaluje cła, Chiny odpowiadają surowcami. Kobierski: Europa nie może się rozdzierać

Inni rozmówcy informowali o anulowaniu zamówień, wstrzymaniu planów rozwoju i odroczeniu zatrudniania dalszych pracowników.

Paul Kusler prowadzi od prawie 45 lat w Boulder (Kolorado) sklep „Into the Wind” z latawcami i zabawkami. Osiąga obroty 2,5 mln dolarów rocznie. Większość jego towarów pochodzi z Chin. — Stawki nałożone na Chiny są po prostu nie do uniesienia, to poważne zagrożenie dla naszej działalności — przyznaje. — Płacimy nasze rachunki co tydzień, a nowe wyższe ceny są teraz ogłaszane, gdy mam już towar gotowy do wysyłki — dodał. Ceny w sklepie Kuslera wzrosły już o 7–10 proc. w krótkim okresie, gdy cło na Chiny wynosiło 34 proc. Kusler uważa, że jest w stanie wziąć na siebie 3 proc. wyższych kosztów, ale w niepewnych czasach spodziewa się spadku popytu. — Ludzie nie będą kupować zabawek, gdy martwią się rosnącymi cenami żywności i artykułów powszechnego użytku — stwierdził.

Emily Ley, właścicielka firmy Simplified z Pensacoli na Florydzie, oferującej luksusowe terminarze pracy biurowej dla kobiet, wyjaśniła, że przekazała do skarbu państwa dobrze ponad milion dolarów po ogłoszeniu przez Trumpa wyższych ceł na Chiny w 2017 r. za pierwszej kadencji. Teraz nowe stawki celne będą ją kosztować milion dolarów rocznie. Usiłowała od lat znaleźć w Stanach producenta swych wyrobów, ale nie było to opłacalne. — To by nas wykończyło, wyparło z biznesu. Walczymy teraz, jak wyjść z tej sytuacji — stwierdziła. A konkretnie pozwała do sądu rząd federalny, bo uważa, że odprowadzane podatki nie mają nic wspólnego ze stawkami celnymi, a to jest sprzeczne z konstytucją.

Czytaj więcej

Zaskakująca wolta Donalda Trumpa. Zwalnia z ceł kluczowe produkty

Niepewne dostawy samolotów

Zmieniające się decyzje Białego Domu — raz na tak, raz na nie — doprowadzą do potężnego zakłócenia dostaw artykułów konsumpcyjnych, samochodów, maszyn i urządzeń, które będą czekać w magazynach, utkną gdzieś wraz z pociągami towarowymi czy będą czekać na za-/rozładunek w portach. To samo może dotyczyć samolotów, zamawianych zwykle z kilkuletnim wyprzedzeniem.

W montowni Airbusa w Mirabel pod Montrealem powstają najmniejsze A220 i nie wiadomo, czy Delta Air Lines odbierze zamówione maszyny bez cła, czy będzie musiała dołożyć 25 proc. do ceny. Pierwsze sztuki w cenie po ok. 40,5 mln dolarów mają trafić do niej w czerwcu. Ani producent, ani klient nie chcieli powiedzieć, na jakich warunkach. Pod koniec 2024 r. Delta oceniała, że Airbus dostarczy jej 43 samoloty. W lutym prezes grupy z Tuluzy, Guillaume Faury, uprzedził, że Airbus może przekazywać gotowe samoloty najpierw klientom spoza USA, gdyby stawki celne miały zakłócić ich eksport.

Po ogłoszeniu przez Trumpa przerwy celnej na 90 dni, minister finansów USA Scott Bessent oświadczył, że Kanadę będzie obowiązywać stawka 10 proc., podobnie jak inne kraje, ale przedstawiciel Białego Domu wyjaśnił, że nie ma żadnej zmiany, czyli Kanadę i Meksyk obowiązuje stawka 25 proc.

Czytaj więcej

Eksport szansą dla producentów mocnych alkoholi

Niemieckie piwo, wino i inne towary

Stawki celne Trumpa zwiększą ceny, jakie Amerykanie będą musieli zapłacić za wiele wyrobów z Niemiec, od sandałów Birkenstocka, piwa Paulaner po rieslinga. — Ucierpią zarówno europejscy producenci, jak i amerykańscy konsumenci — stwierdził Rodger Wegner ze Zrzeszenia Eksporterów Piwa, reprezentującego browary Karlsberg, Löwenbräu i Radeberger. Niemcy, podobnie jak większość krajów na świecie, są obłożone stawką 10 proc. w eksporcie do USA, a grozi temu krajowi 20 proc.

Birkenstock może przerzucić na konsumentów nowe cła, podnosząc swoje ceny, ale przedstawiciel tej firmy nie chciał o tym rozmawiać. Cotygodniowy sondaż organizacji dystrybutorów i detalistów obuwia FDRA wykazał, że ich sprzedaż zmalała o 9,5 proc. od inauguracji Trumpa. Niemiecka firma nie zauważyła z kolei zmiany popytu na swoje wyroby produkowane w 95 procentach w Niemczech. — Nie zmienimy naszej długofalowej ekspansji z powodu krótkoterminowych zakłóceń — powiedziała Reuterowi osoba z biura prasowego. Skórzane sandały tej firmy, model Arizona, kosztują w Stanach 130–350 dolarów.

Dla niemieckich browarów Stany to trzeci rynek poza Unią. Nowymi kosztami będą musieli podzielić się producenci i konsumenci — uważa R. Wegner. USA to największy rynek win dla producentów znad Renu, zarabiają na nim 63 mln euro. Region Mozeli eksportuje jedną trzecią swoich rieslingów, nowe cła byłyby gorzką pigułką — stwierdził producent Thomas Loosen.

Czytaj więcej

Chiny odpowiadają Trumpowi. Pekin podnosi cła na towary z USA do 125 procent

Więcej harleyów nad Sekwaną

Salon Harleya-Davidsona w Villiers-sur-Marne pod Paryżem przeżywa prawdziwy najazd klientów, którzy chcą zdążyć z kupieniem kultowego jednośladu przed wejściem w życie nowych stawek celnych. — Teraz albo nigdy — powiedział 55-letni Stéphane Roger, stolarz z zawodu. Myślał o kupnie od dawna, ale gdy usłyszał Trumpa z obchodów „Dnia Wyzwolenia”, uznał, że lepiej się pośpieszyć. — Tak, myślę, że to pora na kupno harleya — potwierdził 30-letni żołnierz Theo Mottet. — Jeśli cło wzrośnie, to nie będzie na to stać zwykłych ludzi. Będzie to tylko przyjemność dla elity — dodał.

Jean-Luc Peschel, 65-letni muzyk już na emeryturze, wyjaśnił, że wizerunek tego motocykla kojarzył mu się od dziecka ze wszystkim, co amerykańskie. — Jestem już stary, Harley-Davidson towarzyszył mi w dzieciństwie, amerykańskie filmy wywoływały marzenia, więc sądzę, że dziś są ludzie, którzy potrzebują spełnienia marzeń — stwierdził ten mężczyzna w skórzanej kurtce, z czerwoną chustą na szyi.

Więcej oliwy z Hiszpanii i inwestycji

Producenci hiszpańskiej oliwy starają się zwiększyć eksport tego produktu do USA, a najwięksi rozważają inwestycje za oceanem w reakcji na cła Trumpa. Hiszpania eksportuje do USA ok. 180 tys. ton oliwy rocznie, to 40 proc. światowego rynku.

— W średnim terminie do długiego być może będziemy musieli zainwestować więcej w Stanach zamiast w Europie — powiedział Antonio Luque, prezes spółdzielni Dcoop, jednego z dwóch partnerów największej marki Pompeian w USA. Spółdzielnia z Andaluzji liczy 75 tys. rodzin, w Stanach ma dwie rozlewnie oliwy i niewielkie plantacje gajów oliwnych. W 2024 r. osiągnęła tam obroty 240 mln euro (273 mln dol.) — podał Reuter.

Organizacja eksporterów Asoliva przewiduje wzrost podaży w najbliższych miesiącach dzięki poprawie pogody po długiej suszy, a także możliwy spadek cen, co wpłynie na niższe cło. Inni producenci, zrzeszeni np. w organizacji Nortoliva, wysyłającej do Stanów 10 proc. produkcji, przyspieszyli wysyłkę, by zdążyć przed stawką 25 proc. Jej dyrektor generalny Jordi Guiu wyjaśnił, że „nasi amerykańscy klienci zwiększają zamówienia, chcą przyspieszenia dostaw, by nie płacić więcej za 90 dni”.

Przedstawiciele amerykańskich firm handlu detalicznego i usługowych już liczą koszty nowych stawek celnych swojego prezydenta, które będą musieli wziąć na siebie, a w większości przypadków przerzucić na konsumentów.

— Mamy stale do czynienia z niepewną przyszłością, co się stanie z łańcuchami dostaw — powiedział Reuterowi Steve Shriver, założyciel i prezes Eco Lips z Cedar Rapids w stanie Iowa, produkującej naturalne preparaty wzmacniające stan zdrowia i kosmetyki, wymagające składników z ponad 50 krajów, a oferowanych w 40 tys. sklepów w całych Stanach Zjednoczonych.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Wielkanoc bez zakupowych szaleństw. Ceny rosną mocniej
Handel
Chiński eksport mocno wzrósł przed nałożeniem ceł
Handel
Unia szuka odpowiedzi na politykę Donalda Trumpa
Handel
Polacy mają dosyć wojny cenowej, ale oczekują promocji
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Handel
Czy 13 kwietnia to niedziela handlowa? Godziny otwarcia sklepów