Bankowej walki o oszczędności Polaków nie ma. I szybko nie będzie

Brak konkurencyjnej wojny o lokaty źle wróży naszym oszczędnościom w obliczu oczekiwanego spadku stóp procentowych. Można się spodziewać, że banki będą szybciej ciąć – i tak już niskie – oprocentowanie depozytów. A apele prezesa NBP niewiele tu pomogą.

Publikacja: 15.04.2025 05:40

Bankowej walki o oszczędności Polaków nie ma. I szybko nie będzie

Foto: Adobe Stock

Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział ostatnio obniżki stóp procentowych w najbliższym czasie i nie jest wykluczone, że nastąpi to już maju. O ile dla kredytobiorców to bardzo dobra informacja, bo spadną koszty pożyczenia, o tyle słabiej rysują się perspektywy dla deponentów.

– Można spodziewać się, że dostosowania po stronie oprocentowania standardowych lokat nastąpią bardzo szybko, szybciej niż w przypadku innych produktów bankowych – ocenia Jarosław Sadowski, dyrektor departamentu analiz portalu Rankomat.pl.

Foto: Paweł Krupecki

Jak obniżki stóp procentowych wpłyną na oprocentowanie lokat

Bartosz Turek, analityk rynków finansowych z HREIT, również ocenia, że oprocentowanie lokat szybko zanurkuje. A za rok przeciętna oferta będzie wynosić 2–3 proc. wobec ok. 4 proc. obecnie. Trudno powiedzieć, jak wówczas będzie kształtować się inflacja – ale biorąc pod uwagę podatek Belki, jest duże prawdopodobieństwo, że nasze oszczędności będą realnie tracić na wartości.

Czytaj więcej

Maciej Albinowski: Dobre i złe zyski banków

Szybka reakcja banków na zmiany stóp procentowych w przypadku oferty depozytowej jest naturalną rzeczą, ale w Polsce sytuację komplikuje fakt, że nie mamy tzw. wojny na lokaty. – Banki nie walczą między sobą o oszczędności gospodarstw domowych, nie kuszą ich atrakcyjną ofertą. A gdyby taka wojna była, stawki oprocentowania depozytów po prostu byłyby wyższe niż te, z którymi mamy obecnie do czynienia. Zarówno przed obniżką stóp procentowych, jak i po spodziewanych cięciach – wyjaśnia Sadowski.

Ile można zarobić na przeciętnym depozycie w banku

Brak wojny o lokaty Polaków dobrze obrazuje porównanie poziomu średniego oprocentowania depozytów terminowych i stopy referencyjnej NBP. Obecnie, tj. w lutym tego roku, gospodarstwa domowe na przeciętniej lokacie (z terminem od miesiąca do powyżej roku) mogły uzyskać 4 proc., podczas gdy stopa referencyjna wynosiła 5,75 proc. Różnica wynosiła więc minus 1,75 pkt proc.

Być może trochę się już do tego przyzwyczailiśmy, bo taka ujemna relacja utrzymuje się mniej więcej od trzech lat. Ale warto zdawać sobie sprawę, że jest to największa różnica na niekorzyść oszczędzających w ostatnich 20 latach. W tym okresie zaś bywały lata, gdy oprocentowanie depozytów było nawet ciut wyższe (choć niewiele) lub mniej więcej równe poziomowi stopy referencyjnej.

Dlaczego w Polsce nie ma wojny o lokaty

Dlaczego banki nie walczą o oszczędności Polaków? – Problem jest dosyć złożony, ale główna przyczyna to słaby popyt na kredyt z jednej strony i duża wartość depozytów z drugiej strony. W takiej sytuacji banki nie muszą starać się, by ściągnąć do siebie jeszcze więcej pieniędzy – wyjaśnia Maciej Kikta, główny analityk Expander Advisors.

– Na razie do banków płyną ogromne kwoty od Polaków, a nowych kredytów jest relatywnie mało. Banki nie muszą więc zabiegać aż tak, by pozyskać finansowanie dla tych kredytów z naszej kieszeni – wyjaśnia też Bartosz Turek.

Czytaj więcej

Tyle Polacy oddali fiskusowi z tytułu podatku Belki

Na koniec lutego depozyty gospodarstw domowych, zgromadzone w sektorze bankowym, wynosiły ok. 1,26 bln zł, czyli o 21 mld zł i 1,7 proc. więcej niż na koniec stycznia; rok do roku wzrosły zaś o 117 mld zł i 10,2 proc. Łącznie zaś wszystkie depozyty (tzw. sektora niefinansowego) wynosiły 1,9 bln zł w lutym tego roku – to 9,8 mld zł (0,5 proc.) więcej niż miesiąc wcześniej i o 139 mld zł (7,7 proc.) więcej niż rok wcześniej.

Z kolei kredyty dla gospodarstw domowych urosły rok do roku tylko o 25 mld zł (o 3,5 proc.) do 760 mld zł, a kredyty ogółem – o 42 mld zł (o 3,7 proc.) do ok. 1,2 bln zł. Efekt jest taki, że relacja wartości depozytów do wartości kredytów – który to wskaźnik pokazuje, jak duża jest nadpłynność w sektorze bankowym – spadła ostatnio do ok. 61,7 proc. wobec niemal 100 proc. jeszcze na początku 2018 r.

Dobre oferty obwarowane warunkami

Oddając sprawiedliwość bankom, trzeba przyznać, że na rynku pojawiają się atrakcyjne oferty dla oszczędzających. Z odsetkami nawet na poziomie 7 czy 8 proc., a więc znacznie powyżej przeciętnego oprocentowania i grubo powyżej stopy referencyjnej NBP. – Ale są to oferty dostępne tylko w ramach promocji, przeważnie też obarczone szeregiem dodatkowych wymagań i limitów – zastrzega Turek. To zwykle propozycje tylko dla nowych klientów, albo dla nowych środków, do tego trzeba przykładowo założyć konto w danym banku, regularnie je zasilać, czy też dokonać pewnej liczby płatności itp.

– W tych ofertach bardziej chodzi o przyciągnięcie nowych klientów, którzy zaczną też korzystać z innych produktów. Wówczas bankom kalkuluje się płacić więcej za depozyty – zaznacza Jarosław Sadowski.

Czytaj więcej

Bełdowski, Góral: Kowal zawinił, bank powiesili

Za to klientom nie zawsze opłaca się, albo nie za bardzo się chce, korzystać z tych promocji. – Wolimy bez wysiłku sięgać po ofertę własnego banku, a część osób uważa, że ma za mało oszczędności, by to było warte zachodu – dodaje Sadowski. Efekt jest taki, że na niskoprocentowych depozytach bieżących (średnie oprocentowanie to raptem 0,7 proc.) Polacy trzymają większość swoich pieniędzy.

Prezes NBP Adam Glapiński apeluje do banków

Czy sytuacja może się zmienić? W ramach kampanii wyborczej część polityków zaczyna wywierać presję na banki – że zarabiają za dużo na odsetkach od kredytów, a za mało płacą klientom w postaci odsetek od lokat. Ostatnio do tego grona dołączył też w pewnym sensie prezes NBP Adam Glapiński, który wprost zaapelował do banków, by w większym stopniu podzieliły się swoimi zyskami z deponentami.

Czy te apele mogą poskutkować? – Trudno powiedzieć, ale nie sądzę – komentuje Bartosz Turek. Jak zaznacza, banki kierują się racjonalnymi przesłankami. – I dopóki pieniędzy na rynku jest za dużo w relacji do udzielanych kredytów, to wciąż będzie uzasadnienie, by ograniczać koszty pozyskiwania depozytów – ocenia też Jarosław Sadowski.

– Być może w tym roku dojdzie do pewnego przyspieszenia akcji kredytowej dla kredytów hipotecznych. Ale nie sądzę, żeby to ożywienie było na tyle duże, by była to fundamentalna zmiana. Jakiejś wojny o lokaty Polaków na razie więc nie widać na horyzoncie – podsumowuje Maciej Kikta.

Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział ostatnio obniżki stóp procentowych w najbliższym czasie i nie jest wykluczone, że nastąpi to już maju. O ile dla kredytobiorców to bardzo dobra informacja, bo spadną koszty pożyczenia, o tyle słabiej rysują się perspektywy dla deponentów.

– Można spodziewać się, że dostosowania po stronie oprocentowania standardowych lokat nastąpią bardzo szybko, szybciej niż w przypadku innych produktów bankowych – ocenia Jarosław Sadowski, dyrektor departamentu analiz portalu Rankomat.pl.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Pekao przedstawia nową strategię. Stawia na młodych i AI
Banki
Unicredit otrzymał zgodę na przejęcie dużego pakietu akcji Commerzbanku
Banki
NBP kolejny rok ze stratą? Do budżetu znów nie wpłynie ani złotówka
Banki
Stawki WIBOR szybko spadają. To dobre wieści dla posiadaczy kredytów mieszkaniowych
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Banki
Prezes Alior Banku: Obniżki stóp procentowych? I tak chcemy rosnąć!