Amerykańskie próby ograniczenia deficytu handlowego za pomocą ceł i protekcjonizmu stoją w sprzeczności z ich globalną pozycją gospodarczego lidera. Kontynuując ten kierunek, USA ryzykują utratę przewagi, którą same przez dekady budowały. W tym coraz mniej przewidywalnym układzie swoje miejsce na nowo musi określić także Europa.
Potrzebny nam dystans
Wokół amerykańskiej gospodarki koncentruje się dziś wiele niepewności: zapowiedzi nowych ceł, propozycje zmian polityki fiskalnej. Debata publiczna pełna jest emocjonalnych i często sprzecznych komentarzy. Tym bardziej warto spojrzeć na te procesy z dystansu – z wyższego poziomu, przez pryzmat strukturalnych mechanizmów, które definiują pozycję USA w globalnym systemie.
Polityka gospodarcza, którą rozważa nowa administracja USA – zakładająca ograniczenie deficytu handlowego i osłabienie dolara poprzez działania protekcjonistyczne – stoi bowiem w sprzeczności z logiką systemu, którego Stany Zjednoczone są filarem i głównym beneficjentem.
Czytaj więcej
Amerykańskie cła dla Chin nadal rosną do 125 proc., ale cła dla innych krajów zostały przez Donal...
Z czego wynika dotychczasowa przewaga konkurencyjna USA
Amerykańska przewaga nie opiera się dziś na kosztowej konkurencyjności w przemyśle, lecz na centralnej roli w globalnym systemie gospodarczym, finansowym i bezpieczeństwa. To właśnie ta pozycja – oparta na sile instytucji, potencjale gospodarczym, dominacji militarnej i zdolności do stabilizowania ładu światowego – sprawia, że dolar pełni funkcję głównej waluty rezerwowej świata. A skoro dolar stanowi kotwicę globalnego systemu finansowego, kapitał z całego świata nieustannie płynie do USA.