Witold M. Orłowski: U źródeł amerykańskiego deficytu

Czy deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych oznacza, że świat je oszukuje? Czy może coś zupełnie innego?

Publikacja: 10.04.2025 04:59

Witold M. Orłowski: U źródeł amerykańskiego deficytu

Foto: REUTERS/Nathan Howard

Prezydent Trump uzasadnia ogromne podwyżki ceł koniecznością zakończenia wielu dekad „okradania Ameryki”. Zdaniem jego ekipy o tej kradzieży świadczy deficyt handlowy USA: gdyby nie oszustwo, bilans handlowy powinien wychodzić na zero. Jeśli nie wychodzi, to znaczy, że wszyscy inni stosują cła, którymi gnębią amerykańskie produkty. A jeśli tych ceł nie widać, to znaczy tylko tyle, że są sprytnie ukryte – np. Europa złośliwie obciąża import z USA podatkiem VAT (że obciąża nim również wszystkie inne sprzedawane towary to nieistotny detal, którego nikt w Waszyngtonie nie próbuje nawet zrozumieć). Wiadomo, że Europejczycy są podstępni i perfidni, a Unia powstała tylko po to, by wyrolować Amerykę.

Całkiem niespodziewanie – i być może wbrew własnym intencjom – całkiem rozsądną opinię na temat źródeł amerykańskich problemów z deficytem handlowym wyraził w telewizyjnym wywiadzie wiceprezydent Vance. Najpierw zadał ważne pytanie: „co globalizacja dała Stanom Zjednoczonym?”. A potem sam sobie odpowiedział: „pożyczamy pieniądze od chińskich chłopów, aby kupować rzeczy, które chińscy chłopi produkują”.

Chiny zareagowały z oburzeniem, uważając te słowa za obrazę (niesłusznie, bo empatii dla wieśniaków-bidoków wiceprezydentowi nie brakuje: tak nazwał w autobiograficznej książce środowisko „pasa rdzy”, w którym dorastał). Ale nie w tym rzecz. Z ekonomicznego punktu widzenia uwaga jest bardzo słuszna. A gdyby wiceprezydent zastanowił się dalej nad sensem tego, co powiedział, doszedłby zapewne do dość zdumiewających wniosków.

Owszem, Stany Zjednoczone odnotowują deficyt w wymianie towarów (bo już nie usług) z większością krajów świata, a łącznie mają dziś około biliona dolarów deficytu handlowego. Ale wszyscy analitycy, mający jaką taką wiedzę o ekonomii, doskonale wiedzą, dlaczego tak się dzieje. USA od dziesięcioleci masowo zadłużają się na świecie, bo od lat nieodmiennie mają gigantyczne deficyty budżetowe. W ciągu ostatnich 20 lat dokonały sprzedaży swoich obligacji na łączną kwotę netto 25 bilionów dolarów, z czego około połowy sprzedały inwestorom zagranicznym (z Dalekiego Wschodu, z krajów surowcowych, a w dalszej kolejności z Europy). Innymi słowy, zaciągały wciąż potężne długi, choć na niesłychanie korzystnych warunkach, z bliskim zera oprocentowaniem, a w dodatku we własnej walucie, którą zawsze mogą dodrukować. Skoro się pożycza od innych krajów pieniądze, to się je oczywiście wydaje na zakupy – i stąd się właśnie biorą ogromne deficyty handlowe USA.

Wiceprezydent Vance ma więc rację: Chińczycy (a także Japończycy, Niemcy i szereg innych nacji) pożyczają USA pieniądze, a potem sprzedają za nie swoje towary. Bardzo perfidne… ale chyba jednak nie do końca, bo w końcu to sami Amerykanie proponują im co roku zakup wartych biliony obligacji. W jaki sposób to zmienić? Nie cłami, bo sztuczne podrożenie importu – przy ciągłym zadłużaniu się USA – wywoła tylko z czasem radykalne wzmocnienie dolara, zachęcające do wzrostu importu (i spadku eksportu) pomimo ceł. Właściwym działaniem byłoby raczej ograniczenie wzrostu zadłużenia USA. Ale tu akurat prezydent Trump ma zupełnie inne plany, dążąc do radykalnej obniżki podatków i nie przejmując się monstrualnym deficytem budżetowym.

Ciekawe, jakie wnioski wyciągnie z tego wiceprezydent Vance.

USA

Prezydent Trump uzasadnia ogromne podwyżki ceł koniecznością zakończenia wielu dekad „okradania Ameryki”. Zdaniem jego ekipy o tej kradzieży świadczy deficyt handlowy USA: gdyby nie oszustwo, bilans handlowy powinien wychodzić na zero. Jeśli nie wychodzi, to znaczy, że wszyscy inni stosują cła, którymi gnębią amerykańskie produkty. A jeśli tych ceł nie widać, to znaczy tylko tyle, że są sprytnie ukryte – np. Europa złośliwie obciąża import z USA podatkiem VAT (że obciąża nim również wszystkie inne sprzedawane towary to nieistotny detal, którego nikt w Waszyngtonie nie próbuje nawet zrozumieć). Wiadomo, że Europejczycy są podstępni i perfidni, a Unia powstała tylko po to, by wyrolować Amerykę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Jak zaostrzyć sankcje wobec Rosji
Opinie Ekonomiczne
Mikołaj Raczyński: Amerykańska pułapka. Cła nie wzmocnią pozycji USA
Opinie Ekonomiczne
Prof. Postuła: Czy jest inna terapia niż leczenie zadłużaniem?
Opinie Ekonomiczne
Stańczuk, Lang: Niemieccy pupile Elona Muska
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Prof. Grzegorz W. Kołodko: Brzydota najpiękniejszego słowa