Rz: Czy w Polsce, tak jak w innych krajach Europy, polityka społeczna zostanie zmieniona, na nowo zdefiniowana?
Aleksander Smolar: Ten proces już się dokonuje w całej Europie, choć w różnych formach i w różnym tempie. Ujmując sprawę szerzej, chodzi o znalezienie kompromisu między zasadą gospodarczej efektywności a szeroko obecnym w społeczeństwie poczuciem sprawiedliwości, czy też ujmując inaczej – między logiką procesów rynkowych a procesami demokratycznymi podejmowania decyzji. To nie oznacza ograniczania polityki społecznej, ale raczej zdefiniowanie na nowo ważnego wymiaru obecności państwa w gospodarce.
Jak to?
Obecny model polityki społecznej państw demokratycznych oparty był na swoistym kontrakcie społecznym, wprowadzonym po drugiej wojnie światowej, aby uniknąć tragicznych konfliktów poprzednich dziesięcioleci z ich wojennymi i totalitarnymi konsekwencjami. Miał on zapewnić równocześnie rozwój Europy i pokój społeczny. Ten ład zaczął się kruszyć już na początku lat 70. ubiegłego wieku. Następstwem tego była coraz bardziej zachwiana równowaga między rynkiem a demokracją. Zasady rynkowe promują najbardziej aktywnych, przedsiębiorczych, demokracja zabezpiecza interesy większości, jej potrzeby sprawiedliwości i bezpieczeństwa. Paradoksalnie upadek komunizmu – trudno przecenić jego dobrodziejstwa – spowodował zarazem w krajach demokratycznych osłabienie mechanizmów kontroli narastających nierówności dochodowych i majątkowych. Zasadniczą rolę odegrała tu, jak się wydaje, globalizacja. Skutkiem społecznym jest coraz silniejsze poczucie braku sprawiedliwości. Politycznym – pojawienie się nowych ruchów radykalnych. Również ujawnienie się nowej płaszczyzny podstawowych konfliktów: nie tradycyjnej konfrontacji lewicy z prawicą, lecz technokratycznych coraz bardziej elit z masowymi ruchami populistycznymi o odcieniu lewicowym czy prawicowym.
Kończy się spokój społeczny?