Lekarze na kursach uczą się rozmawiać z pacjentem

Medycy na kursach uczą się rozmawiać z pacjentem, by umiejętnie przekazać mu diagnozę i zapobiec konfliktom w lecznicy.

Publikacja: 31.05.2014 10:05

„Grubiański i niesympatyczny. Trzeba ciągnąć go za język i dopytywać, żeby zrozumieć cokolwiek z tego, co mówi w gabinecie" – takie wpisy pojawiają się często na portalach oceniających lekarzy.

Nie od dziś wiadomo, że komunikacja lekarzy z pacjentami czasem zawodzi. Bywa, że nie umieją przekazać prostym językiem informacji o stanie zdrowia. Posługują się zawiłymi terminami medycznymi. Nie informują przed zabiegiem o możliwych powikłaniach.

Dlatego chory, widząc, że coś podczas operacji poszło nie tak, domyśla się najgorszego. Lekarz popełnił błąd i trzeba mu wytoczyć proces o odszkodowanie.

Mniej procesów

Wizerunek lekarza gbura ma odejść do przeszłości dzięki kursom, które uruchomiła Naczelna Rada Lekarska. Procesów dzięki nim też może być mniej. Kursy ruszyły pod koniec 2012 r. Eksperci od komunikacji uczą lekarzy, jak rozwijać tak zwane umiejętności miękkie, czyli m.in. zdolność komunikacji werbelnej i niewerbalnej, asertywność czy empatię.

Szkolenia są na razie przeznaczone dla młodych lekarzy, którzy nie skończyli jeszcze 35 lat i są w trakcie odbywania stażu czy specjalizacji. Mają oni wnieść nową jakość do szpitali, umiejętnie budując relacje i współpracując z chorymi. Dlatego podczas sześciodniowych kursów uczą się, jak zapobiegać konfliktom i je rozwiązywać, jak radzić sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym.

– Nasze umiejętności komunikacyjne czasami nie są wystarczające. Kursy pozwolą młodym lekarzom posługiwać się nie tylko profesjonalną wiedzą medyczną, ale również tą z zakresu porozumiewania się z pacjentem i jego rodziną. Ja nie miałem takich możliwości, gdy rozpoczynałem pracę – tłumaczy Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Podkreśla także, że przez większość czasu na kursie lekarze uczą się też, jak rozmawiać o trudnych sprawach.

– Duże znaczenie dla spokoju psychicznego chorego ma umiejętne opisanie mu diagnozy, jaką postawiliśmy. Bardzo ważny dla jego rodziny jest także sposób przekazywania informacji o śmierci pacjenta. Lekarz musi udźwignąć ten ciężar i nauczyć się, jak reagować i pomagać w traumatycznych sytuacjach – mówi prezes Hamankiewicz.

Kto nauczy rozmawiać

Kursy z komunikacji z pacjentami cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Miejsca na nich rozchodzą się błyskawicznie, a Naczelna Rada Lekarska prowadzi zapisy na listy rezerwowe. Dotychczas przeszkolono tysiąc lekarzy, a w planach kurs ma ukończyć drugie tyle. Jest on bezpłatny, a pieniądze pochodzą z Europejskiego Funduszu Społecznego.

A opinie młodych lekarzy są dla organizatorów budujące.

„Takie kursy muszą być organizowane częściej, wszyscy lekarze powinni je ukończyć" – piszą uczestnicy w ankietach oceniających warsztaty.

Samemu pomysłowi przyklaskują beneficjenci nowego szkolenia, czyli pacjenci.

– Lekarze muszą się nauczyć, że relacja z chorym powinna być partnerska, a nie paternalistyczna – zauważa Tomasz Szelągowski z Federacji Pacjentów Polskich. Zaznacza, że dobre szkolenie komunikacyjne nie może ograniczać się do odgrywania scenek lekarz–pacjent.

– Trzeba ich uczyć, jak aktywnie i uważnie słuchać i jak się precyzyjnie wysławiać. To długi proces – dodaje Szelągowski.

Współczesny pacjent ma swoje oczekiwania. Przed wizytą w gabinecie lekarskim  poczyta o chorobie w internecie, sprawdzi, jak inni na forach oceniają lekarza, a na koniec obejrzy jeszcze sielankę w „Na dobre i na złe".

Inna sprawa, że chory ma prawo do otrzymania jasnej i klarownej informacji o stanie zdrowia, co zresztą wynika z ustawy o prawach pacjenta. Zresztą chorzy często skarżą się na łamanie tego prawa – w 2013 r. aż 16 proc. postępowań prowadzonych przez rzecznika praw pacjenta dotyczyło właśnie informacji o stanie zdrowia.

– Niestety, nadal zdarzają się skargi na to, że lekarz nie powiedział choremu o zmianie rozpoznania czy też o tym, że planuje odstąpić od leczenia – informuje Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.

Pacjenci skarżą się rzecznikowi na łamanie prawa do przystępnej informacji

Zmiany w zachowaniach chorych dostrzegają też uczelnie medyczne. Widzą, że trzeba rozwijać umiejętności miękkie u przyszłych lekarzy. Uniwersytet Medyczny w Poznaniu umożliwił studentom uczestnictwo w zajęciach fakultatywnych poświęconych komunikacji i wystąpieniom publicznym.

– W tym zawodzie jest wyjątkowo dużo kontaktów z ludźmi. A w praktyce bywa tak, że podczas takich rozmów lekarz komunikuje pacjentowi zupełnie co innego, niż pacjent się spodziewa – mówi prof. Marek Ruchała, rzecznik prasowy poznańskiej uczelni.

Niewiele zajęć ?na uczelniach

Uczelnie nie mają jednak obowiązku prowadzić zajęć z komunikacji dla przyszłych lekarzy. Obowiązkowo w programie studiów są tylko zajęcia z psychologii.

Rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym przewiduje dla studentów blok zajęć z nauk behawioralnych i społecznych.

Przepisy wskazują, że uczestnik takich kursów powinien rozumieć znaczenie komunikacji werbalnej i niewerbalnej czy psychologiczne mechanizmy funkcjonowania człowieka w zdrowiu i w chorobie.

Tyle w teorii, bo praktyce takie przedmioty mogą funkcjonować na i tak przeładowanych zajęciami i materiałem studiach medycznych jako piąte koło u wozu.

Tomasz Szelągowski z Federacji Pacjentów Polskich uważa, że brak zajęć z komunikacji to wielka słabość polskiego systemu nauczania.

– One powinny być obowiązkowo wdrożone na studiach medycznych i regulowane nawet rozporządzeniem ministra. Bo wszelkie inicjatywy w organizowaniu kursów są bardzo dobre. Kłopot w tym, że nie ma tu określonego standardu, każdy prowadzi szkolenia po swojemu, a ja chciałbym jako pacjent wiedzieć, czego mogę oczekiwać – zwraca uwagę Szelągowski.

Nerwy na wodzy

Niejednolite standardy szkoleń to nie jest jedyny problem dotyczący kursów z komunikacji. Okazuje się, że udziału w nich młodym lekarzom zabraniają dyrektorzy szpitali, a więc osoby, które teoretycznie powinny być najbardziej zainteresowane unikaniem sytuacji konfliktowych w lecznicy i ewentualnych pozwów o odszkodowania.

– Dyrektorzy nie chcą zwalniać studentów odbywających staż podyplomowy, bo twierdzą, że skoro zajęcia z komunikacji nie są obowiązkowe, to trzeba być na miejscu w szpitalu i pracować – opowiada Maciej Hamankiewicz.

Nie wszyscy dyrektorzy szpitali odnoszą się negatywnie jednak do szkoleń.

– Musimy w szpitalach, szczególnie tych, w których są ostre dyżury, nauczyć się panować nad nerwami, wybaczać pacjentowi agresywne zachowania, okazywać współczucie. A kursy są w tym bardzo pomocne – podsumowuje prof. Bogdan Chazan, dyrektor ginekologiczno-położniczego Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie.

„Grubiański i niesympatyczny. Trzeba ciągnąć go za język i dopytywać, żeby zrozumieć cokolwiek z tego, co mówi w gabinecie" – takie wpisy pojawiają się często na portalach oceniających lekarzy.

Nie od dziś wiadomo, że komunikacja lekarzy z pacjentami czasem zawodzi. Bywa, że nie umieją przekazać prostym językiem informacji o stanie zdrowia. Posługują się zawiłymi terminami medycznymi. Nie informują przed zabiegiem o możliwych powikłaniach.

Pozostało 93% artykułu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Prawo karne
"Budda" w areszcie. Sąd podjął decyzję także w sprawie innych podejrzanych
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?