Amal Graafstra implantowanym w dłoń układem elektronicznym otwiera zamki w drzwiach – bez dotykania klamki. Brian McEvoy ma pod skórą ramienia... kompas. Rich Lee wszczepił sobie w uszy magnesy, dzięki którym może słuchać muzyki, a także „słyszeć" pole elektromagnetyczne. Tim Cannon w ubiegłym roku założył sobie implant z termometrem. Wysyła pomiary do telefonu komórkowego przez Bluetooth.
Wszyscy to inżynierowie i biohakerzy w jednym – działający na pograniczu medycyny i elektroniki entuzjaści. Trzeba przyznać – dość odważni entuzjaści, bo procedura implantowania urządzenia pod skórę przyjemna nie jest. Nie wspominając o tym, że wykonania podobnych zabiegów nie podejmie się żaden lekarz. Zasada jest prosta – implanty nie rozwiązują problemów zdrowotnych, lecz poszerzają możliwości człowieka.
To właśnie tym podskórna elektronika różni się od implantów przywracających słuch, zdolność widzenia czy regulujących pracę serca, które są już wykorzystywane z powodzeniem przez lekarzy.
Aktualizacja ciała ?w toku
Na forum internetowym Biohack.me największym powodzeniem cieszą się obecnie stosunkowo proste modyfikacje, takie jak implantowanie magnesów pod skórę. Pionierem ich wykorzystania jest Rich Lee. W każdym uchu ma jeden, a dzięki cewce noszonej na szyi może przez nie słuchać muzyki.
– To jest jak dodatkowy zmysł. Implanty pozwalają mi „słyszeć" ciepło, wyczuwać sieci Wi-Fi i pola magnetyczne – mówił Lee w rozmowie z siecią CNN. – To świat, o którego istnieniu nie miałem pojęcia. To niemal erotyczne przeżycie, kiedy czujesz coś, czego zupełnie się nie spodziewałeś. Chcesz poczuć więcej.