Miś z Krupówek

Semka przypomina, jak Kuroń usiłował usunąć Wałęsę ze stanowiska szefa „Solidarności", ogłaszając, że był on agentem SB. Sprawa jest tym ciekawsza dlatego, że Wałęsy wtedy bronili... Kaczyński i Wyszkowski.

Publikacja: 10.01.2014 17:58

Ważna i ciekawa – tak w skrócie można zrecenzować biografię polityczną Lecha Wałęsy pióra Piotra Semki. Autor postanowił opisać polityczną działalność jednego z najbardziej znanych Polaków, rozpoczynając od pamiętnego Sierpnia '80, a kończąc na współczesności.

Bażanty i węgorze

Książka Semki jest bardzo osobista: miał 15 lat, kiedy wybuchła „Solidarność", i jako urodzony gdańszczanin z bliska obserwował przełomowe wydarzenia. Po upadku komunizmu zaś przyglądał się poczynaniom Wałęsy jako zawodowy dziennikarz. Dziś z tej perspektywy, krytycznie, ale i z umiarem, opisuje ćwierć wieku jego publicznej aktywności.

Od początku nie jest to tylko historia zmagań Wałęsy z komunizmem, ale także sprawy wewnętrzne „Solidarności": sposób kierowania związkiem, układ sił, rywalizacja o władzę choćby z grupą Andrzeja Gwiazdy. Widać jasno, że więcej w tym było wiejskiego cwaniactwa niż politycznej strategii. I już wtedy było widać autorytarne skłonności bohatera i skłonność do forowania ludzi formatu Mieczysława Wachowskiego.

Ale można tu znaleźć wiele innych ciekawych rzeczy. Dla niewtajemniczonych w realia epoki zaskoczeniem będzie choćby plan obalenia szefa „Solidarności" przygotowywany przez Jacka Kuronia – jego elementem miało być między innymi ogłoszenie, że Wałęsa był w przeszłości agentem SB. To ciekawe ze względu na późniejsze poglądy Kuronia na temat lustracji oraz jego rolę w obaleniu rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. Nie wspominając o późniejszych histerycznych kampaniach „Wyborczej" (gazety, dla której Kuroń jest „świeckim świętym") rozpętywanych wobec każdego, kto chciał ujawnić sprawę TW „Bolek". Sprawa jest tym ciekawsza dlatego, że – jak przypomina Semka – przed zamysłami Kuronia bronili Wałęsy... Lech Kaczyński i Krzysztof Wyszkowski.

Po chyba ostatnich wielkich dniach Lecha Wałęsy (kiedy internowany odmówił współpracy z komunistami, a później otrzymał Nagrodę Nobla) atmosfera książki mocno się zagęszcza. Niezbyt zachęcająco wygląda obraz „wałęsowskiej republiki" założonej w parafii św. Brygidy, gdzie raczono się bażantami i węgorzami, a zagraniczne ekipy telewizyjne składały odpowiednią liczbę „darów" za możliwość dostania się do „wodza".

Potem Semka szczegółowo opisuje przełom 1989 r., „wojnę na górze" i prezydenturę Wałęsy. Oglądamy „straszny dwór" rządzony przez „kapciowego" Wachowskiego, w którym nie mogła ostać się żadna silniejsza osobowość. Realną „zasługą" Wałęsy z tego okresu było głównie paraliżowanie prób stworzenia silnego obozu prawicy. A potem udział w obaleniu rządu Jana Olszewskiego i „sprywatyzowanie" akt archiwalnych SB na temat swój i kilku kolegów.

Chyba żaden inny polityk wywodzący się z obozu „Solidarności" nie pomógł w tak wielkim stopniu postkomunistom w powrocie do władzy w 1993 r. Sam Wałęsa – głównie na skutek buty i arogancji – dwa lata później w drugiej turze wyborów prezydenckich poległ w walce z Aleksandrem Kwaśniewskim. Symbolicznym końcem kariery przywódcy „Solidarności" był wynik z kolejnych wyborów z 2000 r. (gdy zdobył tylko 1 proc. głosów).

Historia mówiona

Semka pokazuje, że z politycznego niebytu wyciągnęła Wałęsę stacja TVN, udostępniając mu antenę na rozmaite ekscesy. Zestawione w książce różne wyjątkowo niemądre, brutalne i wulgarne wypowiedzi robią przygnębiające wrażenie.

Biografia wylicza znane bon moty Wałęsy („jestem za, a nawet przeciw" czy „nie chcę, ale muszę"), chyba trafnie upatrując ich genezy w ograniczonym przywiązaniu ich autora do prawdy i swoich własnych wcześniejszych deklaracji. Piotr Semka przywołuje sytuacje, kiedy bohater bez słowa zajmuje publicznie stanowisko przeciwne do tego, co mówił w kuluarach kilka sekund wcześniej. Poznajemy wiele wolt politycznych Wielkiego Elektryka opisanych przez świadków zakulisowych wydarzeń. Bo ta książka to głównie historia mówiona: wspomnienia i zebrane przez autora relacje.

Zauważalne braki w kwerendzie archiwalnej (brak choćby sięgnięcia po akta Kancelarii Prezydenta) w pewnym stopniu rekompensuje wyczucie autora tego, co w polityce jest istotne. Semka niejednokrotnie rozumie wiele wydarzeń lepiej niż zawodowi historycy, z których opracowań korzystał. Tak jest choćby z genezą i znaczeniem obalenia rządu Olszewskiego, którego upadek jest niekiedy przedstawiany banalnie, jako zwykły skutek utraty sejmowej większości.

Ale z drugiej strony autorowi zdarzają się potknięcia faktograficzne. Niedokładny jest opis podstawy nadania Wałęsie statusu pokrzywdzonego przez IPN w czasie prezesury prof. Leona Kieresa, a dokument złożony przez Wałęsę jako kandydata na prezydenta to jednak nie „deklaracja wyborcza", tylko „oświadczenie lustracyjne".

Wątpliwości budzi też opis sprawy oskarżenia premiera Józefa Oleksego o pracę agenturalną dla sowieckiego i rosyjskiego wywiadu (afera „Olina"), który w zderzeniu z bogatą literaturą przedmiotu wygląda słabo i jeszcze wzbogacony został o chybione spekulacje Jacka Łęskiego. No i szkoda, że tak ważne sprawy, jak np. „rzekomą rozmowę z bratem", autor wspomina pobieżnie, nie tłumacząc, o co w ogóle chodzi i co z tego wynika dla jego bohatera.

Trybuni nie bywają mężami

Jeden z ciekawszych wątków książki dotyczy relacji Wałęsy z braćmi Kaczyńskimi w czasie jego prezydentury. Zagadnienie to, znane dziś szerzej głównie dzięki buńczucznym enuncjacjom Wałęsy, rysuje się ciekawie. Widać przepaść intelektualną między bohaterami i różnica ta nie działa na korzyść Wałęsy.

Ustawicznie obrażając dawnych współpracowników, polski noblista zapomina o zasługach Jarosława Kaczyńskiego dla swojej elekcji. Semka opisuje, jak duże znaczenie miała tu debata telewizyjna, w której obecny lider PiS pokonał Adama Michnika zapowiadającego zwycięstwo Tadeusza Mazowieckiego. Kaczyński wykazał wtedy dużą przenikliwość, życząc ówczesnemu premierowi, żeby „przynajmniej wygrał z Tymińskim". Ale, jak wiemy, nie wygrał.

Mało kto także wie, że po wyborczym sukcesie postkomunistów w 1993 r. Jarosław Kaczyński wyciągnął rękę do Lecha Wałęsy. Ten w odpowiedzi wysłał go na emeryturę. Dziś Kaczyński od lat jest jednym z najważniejszych polskich polityków, Wałęsa zaś zarabia pozowaniem do zdjęć z obcokrajowcami. „W kraju, w którym najmniejsza niezręczność Lecha Kaczyńskiego była powielana w setkach internetowych szyderstw" – pisze Semka – „występowanie przez Wałęsę w roli misia z Krupówek wśród zagranicznych turystów nie wywołało jakoś szerszego zainteresowania".

Semka stara się pisać uczciwie, bez propagandowego patosu, ale równocześnie odrzuca koncepcje, które próbują pozbawić Wałęsę wszelkich zasług i daleko przekraczają granice jego prywatności. Jednak nawet ten wyważony opis jest niewesoły. Przede wszystkim potwierdza metaforę ukutą kiedyś przez samego Piotra Semkę o surferze, który dobrze wskoczył na fale historii, choć otaczającemu go światu sam miał niewiele do zaoferowania. Obiekt westchnień i nadziei milionów Polaków w latach 80. w czasach wolnej Polski przyniósł już tylko bolesne rozczarowania.

Może to reguła, że trybuni ludowi nie bywają mężami stanu. Prezydentura Wałęsy okazała się fatalna pod każdym względem, pozbawiona jakiejkolwiek wizji, obfitująca w zmarnowane szanse i poronione pomysły. Przywołany przez Semkę Gustaw Herling-Grudziński z dalekich Włoch chyba celnie definiował horyzonty i kunszt polityczny bohatera: „bardzo trudno jest pisać o Wałęsie, nie obrażając majestatu urzędu. Ale jak oprzeć się wrażeniu, że krajem rządzi linoskoczek w błazeńskiej czapeczce, któremu udaje się (według jego własnych słów) »ogrywać prawników« i »wykolegować prawo«".

Roztrwonione zasługi

Fatalne skutki dla bohatera książki miała jego niechęć zmierzenia się z własną przeszłością. Próby ukrycia wstydliwych faktów, uwikłania i strach wydają się jednym z najważniejszych ograniczeń polityki Wałęsy po 1989 r. Cała sprawa fatalnie zaciążyła na życiu publicznym Polski.

Wałęsa szybko roztrwonił dawne zasługi. Do tego stopnia, że – przypomina Semka – żebrał przed kamerami, aby dawny dyktator Jaruzelski potwierdził, iż nigdy nie był agentem. W rewanżu za immunitet prawny i historyczny były prezydent do dziś atakuje PiS i wszystkich innych przeciwników obecnego układu politycznego, nawołując – między innymi – do siłowej rozprawy z „Solidarnością".

Ów schyłkowy Wałęsa przejdzie do historii głównie ze słowami „durnia mamy za prezydenta" i epizodem z czerwca 2007 r., kiedy publicznie nazwał Lecha Kaczyńskiego – urzędującego prezydenta RP – „sk...synem". Z licznych ról grywanych obecnie przez Wałęsę – dawnego przywódcy, wybitnej osobowości, politycznego komentatora itd. – akurat postać „misia na Krupówkach" wydaje się więc najmniej groteskowa.

Lektura książki Semki jest smutna, ale jednak kształcąca. A dla zainteresowanych polityką i najnowszą historią Polski po prostu obowiązkowa.

Autor jest politologiem i historykiem, współautorem (wraz ze Sławomirem Cenckiewiczem) wydanej w 2008 roku książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii"

Ważna i ciekawa – tak w skrócie można zrecenzować biografię polityczną Lecha Wałęsy pióra Piotra Semki. Autor postanowił opisać polityczną działalność jednego z najbardziej znanych Polaków, rozpoczynając od pamiętnego Sierpnia '80, a kończąc na współczesności.

Bażanty i węgorze

Książka Semki jest bardzo osobista: miał 15 lat, kiedy wybuchła „Solidarność", i jako urodzony gdańszczanin z bliska obserwował przełomowe wydarzenia. Po upadku komunizmu zaś przyglądał się poczynaniom Wałęsy jako zawodowy dziennikarz. Dziś z tej perspektywy, krytycznie, ale i z umiarem, opisuje ćwierć wieku jego publicznej aktywności.

Pozostało 93% artykułu
Literatura
Zbigniew Herbert - poeta-podróżnik na immersyjnej urodzinowej wystawie
Literatura
Nagroda Conrada dla Marii Halber
Literatura
Książka napisana bez oka. Salman Rushdie po zamachu
Literatura
Leszek Szaruga nie żyje. Walczył o godność
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Literatura
Han Kang z Korei Południowej laureatką literackiego Nobla'2024. Jedną powieść pisała w Warszawie