Na ogół wiemy o nim tylko tyle, że był nauczycielem Fryderyka Chopina. Zasługi Józefa Elsnera dla polskiej kultury są jednak zdecydowanie większe i bogatsze. Przez niemal ćwierć wieku, aż do 1824 r., był dyrektorem i dyrygentem Opery w Teatrze Narodowym, a następnie kierował nowo otwartą w Warszawie Szkołą Główną Muzyki. Komponował, uczestniczył w życiu intelektualnym, od 1805 r. działał w Towarzystwie Przyjaciół Nauk. I miał przy tym niebanalny życiorys, na kanwie jego losów mógłby powstać ciekawy film.
Urodził się jako poddany pruski w 1769 roku w Grodkowie na Śląsku Opolskim. Jego ojciec był budowniczym harf i fortepianów, ale z braku zamówień zarabiał na życie zwykłym stolarstwem. Docenił wszakże zdolności syna i wysłał na naukę do przyklasztornej szkoły dominikanów we Wrocławiu, gdzie chłopiec śpiewał w chórze, grał na skrzypcach, a nawet podjął pierwsze próby kompozytorskie. Miał 13 lat, gdy we wrocławskim kościele św. Wojciecha wykonano jego motet „Ave Maria gratiae plena”.
Postanowił jednak zostać lekarzem i rozpoczął nawet studia medyczne we Wiedniu. Długotrwała choroba pokrzyżowała plany i w wieku 22 lat Józef Elsner zdecydował się wybrać żywot muzyka. Wiosną 1792 r. przybył do Lwowa, gdzie dostał posadę teatralnego kapelmistrza. Pierwsze opery napisał wówczas do tekstów niemieckich, bo ten język był mu zdecydowanie bliższy. Przełomowe okazało się spotkanie z Wojciechem Bogusławskim, który w 1795 r. zawitał do Lwowa ze swą trupą. Został jego współpracownikiem, a za namową Bogusławskiego pojechał w 1799 r. do Warszawy, gdzie przeżył następnych 55 lat.
Dzięki Bogusławskiemu został Polakiem z wyboru, decyzji tej nigdy nie żałował. Warszawa umiała docenić jego różnorodne talenty – twórcze i organizatorskie. Tak jak we Lwowie komponował, dyrygował i nauczał, ale również wydawał periodyk „Wybór pięknych dzieł muzycznych i pieśni polskich”, był badaczem polskiego folkloru, długoletnim korespondentem lipskiej gazety „Allgemeine Musikalische Zeitung” i członkiem loży masońskiej.
Jego dorobek kompozytorski jest ogromny, samych oper stworzył 30. „IIskahar, król Guaxary” lub „Amazonki, czyli Herminia” powstały do tekstów Bogusławskiego, na których poznawał tajniki języka polskiego, jego melodykę i właściwości rytmiczne. Pieśni, które napisał już w Warszawie do wierszy Kniaźnina czy Karpińskiego, świadczą, że miał ucho niezwykle wyczulone na językowe niuanse polszczyzny.