Łączy je wiele: budzą ogromne emocje u wielu osób, i są wciąż nierozpoznane jak mało co.
Ekologia dlatego, że można o niej dyskutować zaczynając od efektu cieplarnianego a na strząsaniu papierosa na chodnik kończąć, a taśmy, że choć wiele godzin nagrań i nazwisk wypłynęło, wciąż to najwyraźniej dopiero początek.
"Gazeta Wyborcza" na pierwszej stronie pisze, że papież Franciszek w swej trosce o klimat jest kontynuatorem poprzedników - Benedykta XVI i Jana Pawła II. Ale jako pierwszy papież podjął w "Laudato si'" aż tak szeroko zakrojoną próbę przekucia ekologii na język wiary, moralności i chrześcijańskiego sumienia. - To milowy krok. ("Ekologia Franciszka "Laudato si' - nowa encyklika papieża"). A co konkretniej ? - Trzeba szybko zredukować emisję CO2 - apeluje papież, i wzywa o pomoc dla ubogich, którzy cierpią wskutek niszczenia środowiska przez kraje bogatej Północy.
Filip Memches w "Rzeczpospolitej" studzi tę prokologiczną falę wywołaną encykliką. - Motywem przewodnim swojej pierwszej encykliki „Laudato si" papież Franciszek uczynił ekologię. Ojciec Święty operuje w tym dokumencie retoryką Greenpeace'u i innych organizacji, stawiających sobie za cel ochronę naturalnego środowiska. Tyle że argumenty, na które Franciszek się powołuje nie są prawdami objawionymi. W naukach przyrodniczych nie obowiązują żadne utrwalone dogmaty. Wokół emisji węgla i odnawialnych źródeł energii toczy się w świecie burzliwa dyskusja. Można odnieść wrażenie, że papież stanął zdecydowanie po jednej stronie sporu - pisze Memches w tekście "Człowiek jest ważniejszy niż jęki matki ziemi".
Wróćmy do taśm, w których dużo zwłaszcza w "Super Expressie". Pismo zamieszcza dwugłos na ten temat Piotra Semki oraz Jana Ordyńskiego. Pierwszy mówi tak: - Na pewno afera taśmowa to ogromne obciążenie dla premier Ewy Kopacz. Rok temu uznała ona, że wyjaśnienie afery powinno leżeć wyłącznie w gestii prokuratury, rząd nie powinien się nimi zajmować. Po ujawnieniu stenogramów przez Zbigniewa Stonogę szefowa rządu myślała, że wystarczy wymienić tylko tych ministrów, którzy mieli nieszczęście zostać nagranymi. To nie wystarczy ("Ogromny problem dla premier").