Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne

Ministerstwo Cyfryzacji wdrożyło Kwalifikowaną Usługę Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego, której akronim to KURDE. Resort informuje, że nie zaleca używania tego skrótu, jednak do Sejmu i tak wpłynęła petycja obywatela, który domaga się zmian w ustawie o języku polskim.

Publikacja: 17.04.2025 19:42

Siedziba Ministerstwa Cyfryzacji w Warszawie

Siedziba Ministerstwa Cyfryzacji w Warszawie

Foto: PAP/Albert Zawada

W 2011 roku opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej” badania nad wulgaryzmami prowadzone przez naukowców z uniwersytetów Łódzkiego oraz Wrocławskiego, a głos w naszym artykule zabrał językoznawca prof. Jan Miodek. – Kiedy byłem chłopcem, szczytem wszystkiego było powiedzieć „kurde” albo „kurde balans”. Nawet gdy zdarzyło się czasem przekląć, to już na pewno żaden z nas nie ośmieliłby się tak powiedzieć przy dziewczynie – mówił.

Czytaj więcej

Mikołaj Małecki: „Nie bać Tuska” kontra osiem gwiazdek

Dziś słowo „kurde” najwidoczniej razi już dużo mniej, bo jest akronimem nazwy usługi uruchomionej przez Ministerstwo Cyfryzacji.

Na niestosowność nazwy usługi zwrócił uwagę autor petycji do Sejmu

Chodzi o Kwalifikowaną Usługę Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego, która od 1 kwietna 2025 r. jest obowiązkowa dla przedsiębiorców z Krajowego Rejestru Sądowego. Wraz z Publiczną Usługą Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego tworzy system e-Doręczeń, dzięki którym korespondencja elektroniczna zyskuje moc prawną taką jak tradycyjny list polecony.

Ograniczenie biurokracji jest na pewno szczytnym celem, jednak problemem mogą być akronimy. Zwrócił na nie uwagę autor petycji skierowanej do Sejmu. „Zwrot KURDE w języku potocznym jest powszechnie używany jako eufemistyczne przekleństwo, oficjalnie występujące w Słowniku Języka Polskiego PWN. PURDE (…) może budzić podobne skojarzenia, zamieniona jest tylko jedna litera” – pisze.

Jego zdaniem to nie pierwszy przypadek, gdy oficjalne instytucje posługują się skrótem „mającym negatywne konotacje, podważającym powagę państwa i narażającym administrację publiczną na ośmieszenie”. Podaje przykład Centralnej Ewidencji Pojazdów, czyli CEP, który „w języku potocznym oznacza osobę o niskiej inteligencji, pogardliwie głupca”. Dlatego autor petycji wnosi o podjęcie przez Sejm inicjatywy ustawodawczej dotyczącej ustawy o języku polskim „w celu wprowadzenia regulacji nadawania nazw i skrótów urzędowych”.

Ministerstwo Cyfryzacji informuje, że nie zaleca używania skrótowca KURDE

Rzeczywiście, zgodnie z tym, co pisze autor petycji, Słownik Języka Polskiego PWN definiuje „kurde” jako „rodzaj przekleństwa”. Dlaczego na taką nazwę zdecydowało się Ministerstwo Cyfryzacji? Monika Gembicka z Biura Komunikacji resortu informuje „Rzeczpospolitą”, że autorem określenia „Kwalifikowana Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego” nie jest ministerstwo, a ustawodawca, bo znalazło się ono w ustawie o doręczeniach elektronicznych z 2020 roku.

Nazwy Kwalifikowanej Usługi RDE oraz Publicznej Usługi RDE nie są oficjalnie używane w formie skrótów przez Ministerstwo Cyfryzacji oraz operatora wyznaczonego

Monika Gembicka z biura komunikacji Ministerstwa Cyfryzacji

– Ministerstwo Cyfryzacji wraz z operatorem wyznaczonym Pocztą Polską nie posługuje się skrótem KURDE – informuje Monika Gembicka. – Ministerstwo rekomenduje i posługuje się nazewnictwem usług jako: Kwalifikowana Usługa RDE, Publiczna Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego oraz Publiczna Usługa Hybrydowa. Dodatkowo informuję, że Kwalifikowaną Usługę RDE Poczta Polska wprowadziła pod nazwą Q-Doręczenia – dodaje.

Problem w tym, że akronim KURDE, choć nieoficjalny, żyje już własnym życiem. Używa go np. na swoich stronach Krajowa Izba Radców Prawnych, wiele firm prywatnych, a ostatnio umieścił go w artykule na temat e-Doręczeń branżowy serwis Prawo.pl.

Czytaj więcej

Czy prof. Jerzy Bralczyk miał rację? Ostrożnie z tym uczłowieczaniem

Dlatego językoznawca prof. Jerzy Bralczyk zgadza się z autorem petycji, że przy tworzeniu nazw usług urzędnicy powinni być bardziej ostrożni. – Lubię dobre żarty, jednak wolałbym, aby tego typu skróty pozostawały w fikcji literackiej lub filmowej. Na przykład w „Psach” Pasikowskiego mieliśmy partię o nazwie Chrześcijańska Unia Jedności – przypomina prof. Bralczyk. – Skrót KURDE być może wielu ludzi rozbawi, jednak intencje autora petycji są słuszne, bo istotnie naraża on na szwank powagę instytucji państwowych – zaznacza.

W 2011 roku opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej” badania nad wulgaryzmami prowadzone przez naukowców z uniwersytetów Łódzkiego oraz Wrocławskiego, a głos w naszym artykule zabrał językoznawca prof. Jan Miodek. – Kiedy byłem chłopcem, szczytem wszystkiego było powiedzieć „kurde” albo „kurde balans”. Nawet gdy zdarzyło się czasem przekląć, to już na pewno żaden z nas nie ośmieliłby się tak powiedzieć przy dziewczynie – mówił.

Dziś słowo „kurde” najwidoczniej razi już dużo mniej, bo jest akronimem nazwy usługi uruchomionej przez Ministerstwo Cyfryzacji.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Końskie: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki starli się w debacie. Krzysztof Stanowski: Wszystkich nie ma
Kraj
Wydarzenia radomskie 1976 roku ponownie trafią pod lupę śledczych
Materiał Promocyjny
EFNI Wiosna w Warszawie: o polskiej prezydencji i przyszłości rynku pracy
Kraj
Rosjanie zostają w Krakowie. PKP przedłużą umowę na najem budynku konsulatu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kraj
Raport po bełkotliwym wystąpieniu ministra. Nie alkohol, lecz silny wiatr