Badacze gorączkowo poszukują w kosmosie najmniejszych śladów istot żywych, nie mówiąc już o jakiejś obcej inteligencji. A co będzie, kiedy – jak przewiduje Seth Shostak, pionier poszukiwania kosmicznych cywilizacji – znajdziemy ją w ciągu najbliższych lat? Jak porozumiemy się z obcymi? Jak tam dotrzemy, aby się z nimi spotkać?
Na to nie ma na razie żadnych szans. Statki kosmiczne, jakie dziś ludzkość ma do dyspozycji, są tak powolne, że trudność sprawia nawet podróż na Marsa. Nawet przy zastosowaniu najnowocześniejszej technologii nie ma co marzyć, by trwała krócej niż kilkanaście miesięcy. Pierwsza ziemska załoga najpewniej do naszego kosmicznego sąsiada dotrze pod koniec lat 20. XXI wieku.
Jak powolne są ziemskie pojazdy na kosmicznych szlakach, może uświadomić sonda Voyager 1, która dotarła jak dotąd najdalej. Podróż na skraj Układu Słonecznego zajęła jej 37 lat. Do najbliższej gwiazdy Proxima Centauri, odległej zaledwie o 4,3 roku świetlnego, Voyager potrzebowałby 75 tysięcy lat.
Z ograniczeniami prędkości statków kosmicznych bardzo dobrze poradziła sobie literatura i film science fiction. Przykładów wehikułów podróżujących szybciej niż prędkość światła jest wiele. Można było je podziwiać, m.in. oglądając takie klasyczne filmy gatunku jak „Star Trek" czy „Gwiezdne wojny".
Według współczesnej fizyki jest to czysta fantazja, bo prędkość światła nie może zostać przekroczona. Jednak niektórzy naukowcy uważają, że istnieje sposób, aby to ograniczenie ominąć.