Anna Słojewska: UE to nie ciąża – można być w niej tylko trochę, tak jak Ukraina

Coraz więcej polityków i ekspertów argumentuje, że powinno się odejść od obowiązującej do tej pory zasady, że wszystkie profity z członkostwa w UE przychodzą dopiero w momencie, gdy kraj staje się formalnie członkiem Wspólnoty.

Aktualizacja: 04.12.2023 11:08 Publikacja: 01.12.2023 03:00

Anna Słojewska: UE to nie ciąża – można być w niej tylko trochę, tak jak Ukraina

Foto: Adobe stock

Protesty polskich drogowców na granicy z Ukrainą, a wcześniej rolników, odzwierciedlają naturalne obawy tych grup zawodowych i społecznych, które mogą czuć się zagrożone perspektywą wejścia wielkiego i dużo mniej zamożnego kraju do Unii Europejskiej. Tego typu oddolne ruchy pojawiają się zwykle wtedy, kiedy dane państwo jest już w Unii i zagrożenie staje się realne. Tak jak np. protesty przeciw polskiemu hydraulikowi, gdy Bruksela wprowadzała dyrektywę usługową, czy też przeciw firmom skrzynkom, rejestrowanym tylko po to w Polsce, żeby na zasadzie delegowania pracowników wysyłać tanią siłę roboczą do Europy Zachodniej.

Czytaj więcej

Bogdan Góralczyk: Viktor Orbán nie cofnie się przed niczym, a UE nie potrafi temu zapobiec

Tym razem problem pojawił się, zanim jeszcze Ukraina rozpoczęła negocjacje akcesyjne, a więc lata przed jej spodziewanym wejściem do UE. Bo okazało się, że z Unią Europejską nie jest tak jak z ciążą i że można być w niej tylko trochę. W Unii można być trochę, co w przypadku Ukrainy jest efektem agresji Rosji.

Czytaj więcej

Ukraina proponuje UE utworzenie misji obserwacyjnej na granicy z Polską

UE nie tylko zdecydowanie zwiększyła dostęp tego kraju do wspólnego rynku, ale też stworzyła tzw. korytarze solidarnościowe, którymi produkty z Ukrainy mogą sprawnie przejeżdżać przez sąsiadujące kraje, m.in. po to, żeby obejść blokadę portów czarnomorskich przez Rosję. Cel jest jasny – wsparcie gospodarki tego kraju. Bo i tak to głównie UE podtrzymuje ją przy życiu regularnymi przelewami pieniędzy, więc uznała, że lepiej, jeśli da się Ukraińcom zarobić. Ale to spowodowało, że przyspieszeniu uległy zjawiska spodziewane dopiero za jakiś czas.

A sytuacja będzie jeszcze bardziej skomplikowana. Bo takie stopniowe integrowanie kraju stanie się regułą na kolejne procesy rozszerzenia. Coraz więcej polityków i ekspertów argumentuje, że powinno się odejść od obowiązującej do tej pory zasady, że wszystkie profity z członkostwa w UE przychodzą dopiero w momencie, gdy kraj staje się formalnie członkiem Wspólnoty. Zatem zanim do tego dojdzie, jeszcze w czasie negocjacji, powinno się stopniowo otwierać wspólny rynek dla produktów i usług z danych krajów, dopuszczać ich mieszkańców na rynek pracy, studentów na unijne uczelnie, a polityków – w roli obserwatorów – do unijnych instytucji. Tak żeby np. na posiedzenia Rady Europejskiej przyjeżdżali regularnie liderzy państw zaawansowanych w procesie akcesyjnym. To wszystko ma służyć stabilizacji sytuacji w tych krajach. Wiele z nich – na Bałkanach Zachodnich – latami czeka na wejście do UE.

Czytaj więcej

Niemcy: UE nie wywiąże się z obietnicy ws. pomocy militarnej dla Ukrainy

Wypełnienie warunków akcesji wymaga wyrzeczeń, za które czeka nagroda. Trzeba naprawdę silnej wiary, żeby w tym wytrwać, dlatego słychać dziś argumenty, że trzeba dać kandydatom jakieś korzyści wcześniej. Nie tylko złagodzi to proces akcesji, ale też wpłynie na popularność sił proeuropejskich. Żeby nie było tak jak w przeszłości z Polską, Węgrami czy Słowacją, że od razu po wejściu do UE rządy, które do tego doprowadziły, upadały. Bo ludziom kojarzyły się z wieloletnimi wyrzeczeniami.

Protesty polskich drogowców na granicy z Ukrainą, a wcześniej rolników, odzwierciedlają naturalne obawy tych grup zawodowych i społecznych, które mogą czuć się zagrożone perspektywą wejścia wielkiego i dużo mniej zamożnego kraju do Unii Europejskiej. Tego typu oddolne ruchy pojawiają się zwykle wtedy, kiedy dane państwo jest już w Unii i zagrożenie staje się realne. Tak jak np. protesty przeciw polskiemu hydraulikowi, gdy Bruksela wprowadzała dyrektywę usługową, czy też przeciw firmom skrzynkom, rejestrowanym tylko po to w Polsce, żeby na zasadzie delegowania pracowników wysyłać tanią siłę roboczą do Europy Zachodniej.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich