Handel żywnością coraz trudniejszy

Międzynarodowy handel żywnością mierzy się z wieloma wyzwaniami, od problemów związanych z chorobami zwierząt, poprzez logistykę, po politykę handlową poszczególnych państw, która wpływa na relacje między kupującymi a sprzedającymi.

Publikacja: 18.12.2024 05:13

Handel żywnością coraz trudniejszy

Foto: Bloomberg

– Rzeczywistość staje się nieprzewidywalna – mówi „Rz” Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska – Azja. I nie chodzi tu tylko o konflikty zbrojne, ale też o zaostrzoną politykę handlową czy problemy z logistyką.

– Wszelkie ograniczenia, wojny związane z transferem technologii, niosą ze sobą potężne zagrożenia. Świat nie rozwiązuje problemów, a tworzy nowe. Narastają napięcia, a jakby tego było mało – grupa Huti paraliżuje transport morski, wyłączając popularny szlak handlowy i zmuszając statki do opływania Afryki. Konsekwencje tego są dramatyczne – zaznacza Piechociński. Również nacjonalizm gospodarczy może powodować problemy. – W relacjach z Chinami to już występuje. Jeśli Europa każe Chinom dopłacać do eksportu aut elektrycznych, musi mieć świadomość, że to nie pozostanie bez odzewu.

Czytaj więcej

Branża mięsna czeka na otwarcie rynków azjatyckich

Europa może przegrać walkę o azjatycki rynek zbytu choćby z Ameryką Południową. Spadek eksportu z Europy przełożyłby się na niższe ceny produktów na tutejszych giełdach, a tym samym na niższe ceny skupu towarów od rolników. – Nasz świat stoi przed dramatyczną wymianą ciosów. Pytanie, czy mamy świadomość, co to oznacza. Wchodzi Mercosur, pojawia się konkurencja w postaci wytwarzanego w tańszych warunkach mięsa i mleka. Rośnie niepewność, a to z kolei powoduje ograniczanie inwestycji – mówi Piechociński.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, że UE i blok państw Ameryki Południowej Mercosur zakończyły negocjowanie umowy o wolnym handlu. Producenci żywności z Europy obawiają się napływu tańszych produktów. Koszty są w Ameryce Południowej niższe choćby ze względu na brak wyśrubowanych norm, jakie obowiązują w UE.

Sporo do stracenia ma Polska, która jest największym producentem mięsa drobiowego w UE. W 2023 r. wyprodukowała ponad 3,2 mln t, z czego ok. 60 proc. trafia na eksport. – Głównym odbiorcą są państwa UE: Niemcy, Francja, Holandia. Z krajów pozaunijnych prym wiedzie Wielka Brytania. Dynamicznie rozwija się też eksport do krajów afrykańskich, w tym do Demokratycznej Republiki Konga. W Azji liderem jest Wietnam. – Systematycznie poszerzamy listę krajów azjatyckich, do których sprzedajemy mięso. W 2024 r. udało nam się wejść na rynek filipiński. Bardzo dużo pracy zostało wykonane, by polskie zakłady zostały dopuszczone do handlu z tym krajem. Jako pierwszy kraj z UE, Polska uzyskała regionalizację dotyczącą grypy ptaków na ten rynek. Od stycznia do września wyeksportowaliśmy tam już ponad 20 tys. ton – mówi „Rz” Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej. Wdrożenie zasad regionalizacji oznacza, że zakaz importu będzie obowiązywał jedynie konkretne regiony dotknięte grypą ptaków, a nie automatycznie cały kraj. To zmniejszy straty eksporterów.

Najważniejsze rynki dla polskiego mięsa

Bardzo ważnym rynkiem dla producentów mięsa drobiowego są Chiny. Jak mówi Goszczyński, krajowe firmy mają uprawnienia eksportowe do tego kraju. Niestety, od 2019 r., kiedy wybuchło w Polsce ognisko grypy ptaków, handel został wstrzymany. – Wcześniej eksportowaliśmy tam ponad 20 tys. t produktów rocznie. Warunkiem wznowienia handlu z Pekinem jest podpisanie regionalizacji dotyczącej grypy ptaków. Bez tego nie będziemy w stanie utrzymać płynnej współpracy z naszymi partnerami. Mamy podpisaną regionalizację z Koreą Południową, Filipinami, Japonią, Wietnamem. Zależy nam na tym, by dokończyć ten proces także z Chinami – informuje prezes Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej. Podczas czerwcowej wizyty w Pekinie prezydenta Andrzeja Dudy, przywódcy obu krajów zgodzili się co do zasadności przyznania Polsce regionalizacji. Polska byłaby tym samym czwartym krajem na świecie, któremu Chiny przyznałyby regionalizację – po USA, Francji i Rosji. – Aktualnie prowadzone są uzgodnienia techniczne. Proces jest na ostatniej prostej. W listopadzie mieliśmy misję inspektorów chińskich, którzy oceniali polski system nadzoru nad grypą; audyt wypadł pozytywnie. Liczymy, że do końca roku uda się wypracować ostateczną wersję protokołu w tej sprawie – mówi Goszczyński.

Agnieszka Maliszewska, dyrektor biura Polskiej Izby Mleka, zauważa, że od początku roku widoczny jest spadek eksportu produktów mlecznych do Chin. Te niepokojące sygnały zbiegły się w czasie z dyskusją o nałożeniu ceł na chińskie auta elektryczne. – Utrata rynku chińskiego byłaby wielką stratą. Trafia tam spora część naszych towarów. Jeśli Chiny zrezygnują z handlu z Europą, zwrócą się ku Nowej Zelandii czy Australii. Biznes nie znosi próżni, nastąpi zmiana przepływu towarów – dodaje.

Przetwórcy mleka zaczęli dywersyfikować rynki, ale to długi proces. Utrata rynku chińskiego odbiłaby się na cenie mleka w skupie. Od stycznia do końca września Polska wyeksportowała 3,6 mld l produktów mlecznych w ekwiwalencie mleka surowego o wartości 2,72 mld euro. Ponad 70 proc. eksportu trafia na rynki UE. Poza UE eksportujemy produkty mleczne do Wielkiej Brytanii, Chin, rozwijamy sprzedaż do Korei Południowej, do Wietnamu. W przypadku mleka odtłuszczonego czy mleka w proszku, znaczącym odbiorcą jest Afryka.

Pojawia się pytanie, jakie stanowisko przyjmą politycy i w jaki sposób kwestie związane z handlem wybrzmią podczas prezydencji Polski w Radzie UE. – Kluczowe jest, czy chcemy wygaszać emocje, czy jeszcze bardziej rozgrzewać dyskusję. Tonowanie emocji w połączeniu z zastosowaniem konkretnych rozwiązań dałoby szansę na przywracanie akceptowalnych relacji w kontaktach międzynarodowych – podsumowuje Janusz Piechociński.

– Rzeczywistość staje się nieprzewidywalna – mówi „Rz” Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska – Azja. I nie chodzi tu tylko o konflikty zbrojne, ale też o zaostrzoną politykę handlową czy problemy z logistyką.

– Wszelkie ograniczenia, wojny związane z transferem technologii, niosą ze sobą potężne zagrożenia. Świat nie rozwiązuje problemów, a tworzy nowe. Narastają napięcia, a jakby tego było mało – grupa Huti paraliżuje transport morski, wyłączając popularny szlak handlowy i zmuszając statki do opływania Afryki. Konsekwencje tego są dramatyczne – zaznacza Piechociński. Również nacjonalizm gospodarczy może powodować problemy. – W relacjach z Chinami to już występuje. Jeśli Europa każe Chinom dopłacać do eksportu aut elektrycznych, musi mieć świadomość, że to nie pozostanie bez odzewu.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Mniej Polaków chce oszczędzać na świętach. Sklepy szykują się na dobry sezon
Handel
Pierwszy Europejczyk objęty sankcjami Unii. Zarabiał na handlu z Rosją
Handel
Ile kosztuje choinka od leśnika? Lasy Państwowe podają ceny
Handel
Drożyzna w polskich sklepach wystraszyła klientów z Litwy
Handel
Poprawa w branży AGD. Niemcy i Francuzi mogą brać przykład z Polaków
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10