Po czterech latach burzliwej koalicji „świateł drogowych” (od barw Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, liberalnej FDP i Zielonych), zakończonej przedwcześnie przez spory na tle polityki gospodarczej i fiskalnej, w tym o dopuszczalności zwiększenia deficytu budżetowego, Niemcy według rządowej prognozy mają w tym roku odnotować zaledwie 0,3-proc wzrost PKB. Duży wpływ na to ma sytuacja w przemyśle, szczególnie motoryzacyjnym, gdzie wzrost cen energii po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz konkurencja ze strony chińskich producentów powodują, że w styczniu 2025 według danych Federalnej Agencji Pracy, bezrobocie w kraju zwiększyło się do 6,4 proc., najwyżej od pandemii Covid-19.
Prasa informuje o planowanych długoterminowych zwolnieniach pracowników w takich firmach jak Porsche (2 tys.), Continental (3 tys.), Ford (3 tys.), Bosch (8 tys.), Thyssenkrupp (11 tys.), czy Volkswagen (35 tys.). Na dodatek, pomimo deklaracji obecnego kanclerza Olafa Scholza, biurokracja oraz niewystarczający poziom cyfryzacji wciąż pozostaje - według Ifo Institute - dużym problemem dla przedsiębiorstw, generując 145 mld euro kosztów dla niemieckiej gospodarki.
Czytaj więcej
Sprawdziliśmy, co niemieckie partie piszą o Polsce w swoich programach wyborczych. W jednym z nich Polskę wymienia się często.
W związku z wyborami warto więc przeanalizować programy partii mających szanse na wejście w do Bundestagu 21. kadencji, zwłaszcza CDU/CSU, SPD, Zielonych oraz AfD.
„Zmiana polityki dla Niemiec”
Program wyborczy Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej dopatruje się źródła problemów niemieckiej gospodarki w zbyt wysokim opodatkowaniu, biurokracji oraz deindustralizacji. CDU chce waloryzować progi podatkowe na podstawie inflacji, zwiększyć kwotę wolną od podatku, obniżyć podatek dochodowy dla przedsiębiorstw do 25 proc., zwolnić z podatku wynagrodzenie za nadgodziny oraz znieść wynoszącą 5,5 proc. dochodu opłatę na rzecz wschodnich landów (Solidaritätszuschlag).